Kulturalny Olkusz wzbogacił się o nową, atrakcyjną formę upowszechnienia fachowej wiedzy o naszym zabytkowym grodzie. Ukazał się drugi numer, wydawanego przez Powiatową i Miejską Bibliotekę Publiczną, półrocznika „Ilcusiana”.
Biblioteka wiele czyni, aby ułatwić dostęp do materiałów o tematyce olkuskiej. Jak już informowaliśmy, bibliotekarki sporządziły fachową Bibliografię Powiatu Olkuskiego (również w wersji internetowej) – katalog bazy regionalnej o tym co, kto i jak napisał o powiecie olkuskim. Wiedzę tę można także znaleźć w linkach do portalu „Małopolskie Biblioteki Cyfrowe”. Warto też zwrócić uwagę, iż księgozbiór naszej książnicy jest zdigitalizowany, co znacznie ułatwia dostęp do zasobów biblioteki.
Promocja „Ilcusianów”, która odbyła się 13 maja br., zgromadziła liczną grupę historyków, znawców tematu oraz dyletantów i, co godne podkreślenia, młodzieży, która wcale nie wychodziła w połowie spotkania. Zamieniło się ono niemal w sesję naukową, na której w roli prelegentów wystąpili autorzy artykułów.
A mówili oni rzeczy fascynujące. Słuchając ich, mogliśmy pomyśleć: „Co ja wiem o mieście, w którym mieszkam od lat”?
Redaktor naczelny publikacji Jacek Sypień opowiada z satysfakcją o grupie historyków skupionych wokół „Ilcusianów”. – My, to regionaliści, którzy chcą zapisać historię regionalną, bo jeśli my tego nie zapiszemy, to nikt za nas tego nie zrobi – taka jest idea tego wydawnictwa. J. Sypień zamieścił w tym numerze fascynujące opracowanie o 62 nagrobkach zachowanych na Starym Cmentarzu, z przypuszczalnie kilkuset, które tam stały przez stulecia, upamiętniając pamięć o dawnych olkuszanach. Każdy nagrobek jest szczegółowo opisany, sporządzona jest w miarę możliwości dokładna biografia zmarłych, również na cmentarzu prawosławnym. Wymienione są nazwiska rodowe: Piechowiczowie, Grużewscy, Blecharczyk, Gurbielowie, Saternus, Barzyk, Kluczewski i inni. Miejmy nadzieję, że groby, odnowione w społecznym czynie przez działaczy Towarzystwa Miłośników Ziemi Olkuskiej, znajdą się pod lepszą niż dotąd opieką potomków. Niestety, z przykrością trzeba odnotować, że cmentarz jest systematycznie niszczony przez wandali.
Ten cmentarz powinien stać się prawdziwą olkuską nekropolią, miejscem lokalnej pamięci, jak mówi Mieczysław Karwiński, główny animator rekonstrukcji cmentarza.
Dariusz Rozmus i Jerzy Roś opisali „Średniowieczne fortyfikacje miejskie Olkusza z punku widzenia archeologa i zabiegów konserwatorskich”. Czasem zżymamy się na opóźnienia w miejskich „wykopkach” spowodowanych badaniami archeologicznymi. Obaj autorzy artykułu są tu na pierwszej linii frontu obrońców podziemnych śladów przeszłości, bo przecież te badania wydobywają, przynajmniej we fragmentach, zatracony urok dawnego Olkusza. – Gdzie był ten pierwszy Olkusz, z XXII wieku? Na Starym Olkuszu? Nie, tego nikt nie wie – twierdzi Rozmus.
Z tym opracowaniem koresponduje Beniamina Bujasa „Geneza Zamku Rabsztyn”. Autor stawia pytania, kiedy zamek rabsztyński powstał, czy w ogóle był zamkiem, czy tylko strażnicą, a przede wszystkim, co znaczy jego nazwa. Mówi się, że pochodzi z niemieckiego: „krucza skała”. Bujas poddaje tę tezę w wątpliwość i opiera swój wywód na badaniach onomastycznych dotyczących nazw. Niemniej, dzisiejszy zamek na pewno powstał za czasów Kazimierza Wielkiego, nie wiadomo tylko, czy Rabsztyn należał do Olkusza, czy może było odwrotnie.
Olgerd Dziechciarz przedstawił wynik niezwykle skrupulatnej analizy pierwszego olkuskiego czasopisma „Kroniki Powiatu Olkuskiego”, wychodzącego w latach 1917-1920. Jest owa Kronika urzekającym obrazem Olkusza, miasta wówczas 6-tysięcznego. W stosunkowo krótkim odcinku czasu – obrazem ludzi, ich problemów, spraw i zmartwień („kurza cholera”!). Czy ich zmartwienia były podobne do naszych?
Historią niezwykłą są dzieje rodu Levittoux. Dziechciarz pisze o Henryku Levittoux, „człowieku, który dał twarz Kopernikowi” na znanym obrazie Jana Matejki. Ów Henryk, urodzony Francuz, przyszedł na świat nie wiadomo w jakich okolicznościach w Olkuszu, a ród ten wpisał się tragicznie bohatersko w dzieje naszego kraju.
Malarz i konserwator zabytków Tomasz Sawicki przy współudziale Józefa Liszki (człowieka, który uważa Bolesław za absolutne centrum naszego kraju!) przedstawił obszerne wspomnienie o Pawle Turbasie i jego potomkach. Paweł Turbas (1851-1921), artysta rzeźbiarz, zabudował swymi pracami kościoły w Sosnowcu (m.in. dzisiejszą bazylikę katedralną), Olkuszu, Wolbromiu, Białym Kościele, a nade wszystko w Bolesławiu, gdzie cała snycerka wyszła właśnie spod jego dłuta, co spowodowało, że wnętrze kościoła jest jednolite stylowo, w stylu modnego na początku XX wieku neogotyku.
Kontrowersyjnie do jubileuszy olkuskich szkół średnich odniósł się Ireneusz Cieślik, twierdząc, że są one osobliwie naciągane (nazywa to „radosną twórczością”). Przy okazji była, owszem, i cerkiew. A gdzie? W budynku rosyjskiej Szkoły Handlowej, dziś popularnym Mechaniku. Pierwszemu Liceum przygania, że w swej historii nie pamięta o pierwszej w Olkuszu rosyjskiej szkole humanistycznej w czasach zaborów, której kontynuatorem jest niejako dzisiejsze liceum, zatem należałoby czas powstania tej szkoły przenieść o kilkanaście lat do tyłu, podobnie jak uczyniono to w Mechaniku.
I jeszcze kilka sygnałów: Jerzy Nagawiecki polemizuje z Robertem Herzykiem na temat niegdysiejszych społecznych kontrowersji w Bolesławiu w latach 1956-1975.
Artykuł jest znakomicie udokumentowany kwerendą w archiwach IPN i pokazuje, jak w tamtych latach funkcjonowała omnipotencja olkuskiej SB (nazwiska!) i jak funkcjonowali donosiciele. Jerzy Nagawiecki przypomina również zasłużonego działacza sportowego Tadeusza Kocybę, a Łukasz Kmita pisze obszernie o człowieku, który „pozostawił po sobie błogosławiony ślad” – o księdzu Stanisławie Gajewskim.
Czytamy także wywiad z Mieczysławem Karwińskim, jak sam mówi o sobie: „ostatnim ze środowiska drożdżowego”, pokolenia, które odchodzi.
Studiowanie przytoczonych tu, w koniecznym skrócie, artykułów dla ludzi, którzy mają poczucie więzi z Olkuszem i ziemią olkuską, jest ciekawą przygodą intelektualną. Dobrze, że nasi olkuscy „regionaliści” mają miejsce dla pokazania wyników swych bardzo fachowych badań.
Czasopismo można kupić w Powiatowej i Miejskiej Bibliotece Publicznej.
No tak, wychodzi, że przecież pisałem o radosnej twórczości i o naciąganiu, nieważne, że odnosiło się to do czegoś innego… Toż to typ dziennikarstwa rodem z radia Erewań!
Dla młodszych czytelników przypomnę jeden z dowcipów o tym radiu:
Słuchacze pytają :Czy to prawda,że na Placu Czerwonym rozdają samochody. Radio Erewań odpowiada: tak, to prawda, ale nie samochody, tylko rowery, nie na Placu Czerwonym, tylko w okolicach dworca Warszawskiego i nie rozdają, tylko kradną.
„To ma być o nas.”.Tak stwierdził redaktor Ilcusjanów.O nas,Olkuszanach.
stwierdzenia,że powstanie cerkwi w budynku Szkoły miało być odwetem za udział młodzieży w strajkach roku 1905″pojawiające się w nauczycielskich opracowaniach historii szkoły wydają się być raczej efektem radosnej twórczości bazującej na cytowanych tu wzmiankach Baca i Wiatrowskiego”
…”W obrazie Szkoły Rzemieślniczej sprzed roku 1914nakreślonym przez inż Baca również w tej sprawie(,a może właśnie w tej)fakty zostały dość mocno naciągnięte do interpretacji mu pasującej” No cóż,przerosło moje możliwościPozdrawiam Lisowski
„To ma być o mnie?” – nawiązując do tytułu tekstu zapyta zapewne ze zdziwieniem niejeden autor omawianego nru „Ilcusianów” po przeczytaniu tej recenzji.
Odniosę się tu tylko do akapitu poświęconego mojemu artykułowi, krótko wskazując na ewidentne przekłamania.
Nie napisałem, że jublileusze są „osobliwie naciągane” i zupełnie co innego nazwałem „radosną twórczością”. Napisałem za to, że cerkiew mieściła się w budynku Szkoły Rzemieślniczej (a nie Handlowej), jubileusz zaś „ogólniaka” wskazanym byłoby przenieść o 3 lata do tyłu, a nie o kilkanaście.
Jak na jeden akapit, to całkiem, całkiem…
Cóż, uważne przeczytanie i zreferowanie tego tekstu najwyraźniej przerosło możliwości recenzenta.