LKS Bobowa – KŁOS Olkusz 1:3 (27:25, 13:15, 15:25, 20:25)
Siatkarze olkuskiego ,,Kłosa” ciągle udowadniają, że z grona drużyn walczących o utrzymanie statusu III-ligowca są najlepsi, a występy w grupie spadkowej nijak się mają do ich obecnej sportowej dyspozycji. W Mszanie Dolnej nasi zawodnicy wygrali pewniej niż przekonująco, a tym razem komplet punktów przywieźli także i z Bobowej. Jedynie w pierwszym secie zespół Romana Sochy miał małe problemy i nie wykorzystał nawet piłki setowej. W następnych partiach nie było już wątpliwości. Kłos dał gospodarzom solidną lekcję siatkówki.
W pierwszym secie dała o sobie znać odległość dzieląca Olkusz od Bobowej. Ponad 160 kilometrów spędzonych w busie spowodowało, że zawodnicy długo nie mogli złapać właściwego rytmu gry, często popełniali proste błędy i mnożyli niedokładne zagrania. Jednak mimo sporych problemów, olkuszanie do tego stopnia skutecznie dotrzymywali kroku ambitnym gospodarzom, że przy stanie 24:23 mieli w górze piłkę, wygranie której oznaczałoby prowadzenie 1:0. Niestety szczęście uśmiechnęło się do Bobowej, nie tylko w tej akcji, ale też i w kolejnych, więc pierwsza partia ostatecznie należała do miejscowych (27:25).
Po zmianie stron na parkiet wyszedł jakby inny zespół Kłosa – zdeterminowany, pewny swego i przede wszystkim dokładny w rozgrywaniu piłek. Goście zaczęli grać kombinacyjnie, co kompletnie rozbiło rywali, którzy ewidentnie się pogubili. Popłoch w szeregach Bobowej swoją trudną do odbioru zagrywką siał Karkos, a „ścianą” nie do przebicia był blok autorstwa duetu Poprawa – Laskowski. Rośli środkowi Kłosa raz po raz zatrzymywali ataki miejscowych. Do skutecznej gry na siatce, olkuszanie dołożyli też mocny atak ze skrzydeł (Kaliś, Szczepanik, Rutkowski). Skończyło się pogromem gospodarzy (13:25).
W następnej partii siatkarze ,,Kłosa” poszli za ciosem, nie dając najmniejszych szans rywalom na przełamanie niemocy. Kibice zgromadzeni na trybunach w Bobowej z niedowierzaniem zaczęli się aż łapać za głowy. Ich ulubieńcy byli bez szans, a Olkusz raz po raz punktował. – To była totalna demolka – przekonuje trener Roman Socha. Dopiero w samej końcówce nasza drużyna nieco sobie pofolgowała, więc seta wygrała „tylko” do 15.
Czwarty set był priorytetem – bo za zwycięstwo w rozmiarach 3:1 przyznaje się komplet trzech punktów. Dobrze wiedzieli o tym przyjezdni, więc ciągle kontynuowali swoją mądrą grę, opartą nie tylko na wzorowym ataku, ale też i na poprawnej obronie. Efektownie spod siatki w trzeci, czwarty metr atakowali Laskowski z Poprawą, a na skrzydłach znowu błyszczeli Kaliś, Szczepanik i Rutkowski. Gospodarze mimo ogromnych chęci nie byli w stanie odeprzeć „olkuskiej nawałnicy” (20:25).
Wygrana w Bobowej była już trzecią z rzędu olkuskiego zespołu, który po dłuższej przerwie wreszcie wróci na własny parkiet. W najbliższą sobotę, tj. 23 lutego rywalem Kłosa w hali MOSiR-u przy ul. Wiejskiej 1 będzie Dalin Myślenice, a więc przedostatnia drużyna ligowej tabeli. Jeśli zespół Romana Sochy utrzyma obecną dyspozycję, to szykuje się nam kolejny „nokaut po olkusku”.
Dzięki ostatniemu zwycięstwu LKS ,,Kłos” utrzymał dwupunktową przewagę nad KS Ryglice. Trzecia w klasyfikacji Tarnowia Iskierka do naszego zespołu traci już pięć oczek.