Niespodziankę sporego kalibru sprawili gracze Trzech Koron Żarnowiec, którzy przed własną publicznością wysoko 3:0 pokonali spadkowicza z IV ligi – Zieleńczankę Zielonki. Przy tym meczu okazało się, że styl i wypracowane okazje, w futbolu przegrywają ze skutecznością. Miejscowi wykorzystali niemal wszystko co mieli, natomiast ekipa Krzysztofa Szumca pudłowała na potęgę. Ósmą porażkę tej jesieni zanotowali za to piłkarze IKS-u Olkusz.
TRZY Korony Żarnowiec – ZIELEŃCZANKA Zielonki 3:0 (2:0)
Pierwsze historyczne zwycięstwo Trzech Koron na własnym boisku stało się faktem. Nadeszło ono w najmniej oczekiwanym momencie, bo w starciu przeciwko jednemu z wielkich tej ligi. Już do przerwy miejscowi prowadzili różnicą dwóch goli. Dosyć szybko uzyskali też prowadzenie, bowiem już w 8. min rzut karny na bramkę zamienił Łukasz Czekaj. Drużyna z Zielonek szybko chciała wyrównać, ale zamiast remisu, miała podwójny problem. Konrad Karoń pokonał Szcześniewskiego i tym samym gospodarze mogli wziąć głębszy oddech. Do tego grali też z dużą dawką szczęścia, a cudów między słupkami dokonywał golkiper Łukasz Paczyński. W myśl przysłowia, że szczęście sprzyja lepszym, po zmianie stron Żarnowiec przypieczętował swoją wygraną trafieniem Grzegorza Jarosa.
SŁOMNICZANKA Słomniki – IKS Olkusz 3:2 (2:1)
W Słomnikach doszło do meczu dwóch słabeuszy, z którego zwycięsko wyszli gospodarze, zrównując się tym samym punktami z zespołem Romana Madeja. Olkuszanie zaczęli fatalnie, bo od straty gola. Pierwsza akcja słomniczan przyniosła im prowadzenie. Z biegiem czasu przyjezdni zaczęli prezentować się dużo lepiej, a potwierdzeniem tego było wyrównujące trafienie Mrożka, po którym IKS nadal mógł mieć nadzieję na korzystny wynik. Aby jednak myśleć o punktach, trzeba unikać prostych błędów, a te olkuszanom dosyć często przydarzały się w najgorszym z możliwych miejsc na boisku – w polu karnym. Po dwóch nieprzepisowych interwencjach w obrębie „szesnastki”, rywale dostali wyborne szanse na odskoczenie i te okazje wykorzystali. Dwukrotnie piłkę „na wapnie” ustawił Krawiec i strzelał nie do obrony. Przy wyniku 3:1 częściowo straty odrobił Dariusz Boś, a piłkę meczową zmarnował Tomasz Jedynak pudłując z najbliższej odległości. Porażka w Słomnikach była już ósmą tej jesieni, poniesioną przez niedawnego jeszcze kandydata do awansu… To było jednak w poprzednim sezonie. Od tego czasu w klubie z ul. 29-listopada zmieniło się bardzo wiele. I to niestety na gorsze.
CLEPARDIA Kraków – PRZEMSZA Klucze 2:2 (1:2)
Punkt zdobyty w spotkaniu z Clepardią należy uznać jako sukces piłkarzy Przemszy, bowiem przyszło im się zmierzyć z dużo wyżej od siebie sklasyfikowanym rywalem. Miejscowi zaczęli zgodnie z planem, bo od szybkiego trafienia głową Turka, który otrzymał idealne dośrodkowanie z narożnika boiska. Krakowianie chyba zbyt szybko uwierzyli w sukces, a za swoją nonszalancję zapłacili wysoką cenę. Przed upływem 30. minuty wyrównał Konrad Spurna, natomiast autorem gola na 1:2 był coraz śmielej wchodzący w seniorską piłkę, 16-letni Oskar Sokołowski. Przemszy nie udało się utrzymać prowadzenia do końcowego gwizdka. Po raz drugi Muchę (nominalnego obrońcę) strzałem głową pokonał Turek. Także i tym razem stoperowi Clepardii koledzy dogrywali z rzutu rożnego.
GRĘBAŁOWIANKA Kraków – PILICZANKA Pilica 3:2 (1:1)
Piliczanie mają czego żałować, bo mimo iż prowadzili, to z Grębałowa nie przywieźli nawet jednego punktu. Pierwsi trafili faworyzowani gospodarze. Znowu w roli głównej wystąpił najlepszy strzelec krakowian – Mariusz Kwater. Gdy część z kibiców była już myślami przy przerwie, goście pokusili się o wyrównanie za sprawą Łukasza Musialskiego. Tuż po wznowieniu kolejna niespodzianka – gol Arkadiusza Tokarskiego, który sprytnie przelobował Ligarę. W trudnym momencie grę miejscowych pociągnął Kwater. Snajper Grębałowianki wykorzystał centrę Lamparta i znowu kwestia kompletu punktów stała się sprawą otwartą. Szalę zwycięstwa na swoją stronę przechylili miejscowi, kiedy sytuację sam na sam ze Stolarskim celnym uderzeniem wykończył Gregorczyk.
ANTRANS Leśnik Gorenice – TS Węgrzce 1:6 (1:3)
Jedyny moment, w którym gospodarze chociaż na chwilę wrócili do gry, to bramka na 1:2 autorstwa Pawła Kurkowskiego. W pozostałych fragmentach meczu dominacja lidera tabeli nie podlegała dyskusji. Kolejne dwa gole do swojej bogatej już kolekcji strzeleckiej dołożył Kubiak. Tym samym wyczynem mógł pochwalić się Antas. Obaj z graczy jeszcze nie tak dawno reprezentowali barwy krakowskiego Hutnika, a teraz stanowią o sile rewelacyjnego beniaminka.