Dla Legionu Bydlin jest to sezon wyjątkowy, bo pierwszy w historii na poziomie V ligi. Do tej pory ekipa „Koniczynek” najczęściej odbierała surowe lekcje futbolu, jednak w ostatni weekend wreszcie pokazała swoje oblicze, którym cieszyła oko kibiców w olkuskiej A-klasie. Snajper z Bydlina wreszcie się przebudził, a beniaminek odniósł przekonujące zwycięstwo 6:1 kosztem krakowskiej Bronowianki. Swoje mecze przegrali pozostali reprezentanci naszego regionu. Z wyjazdu do stolicy Małopolski w ogóle zrezygnowała Bukowianka.

Pojedynek Bronowianki z Legionem miał być zarówno dla jednych, jak i dla drugich, meczem na przełamanie, bo przed tą kolejką oba zespoły mogły pochwalić się zaledwie punktem. Jeśli faworyta upatrywało się w gościach, to tylko ze względu wyższej średniej wieku, a wszelkie rekordy pobił Maciej Wdowik (rocznik 1969), będąc od niektórych gospodarzy starszy o ponad 20 lat! Mimo swojego, przecież już nie najmłodszego wieku, Wdowik dał pokaz gry w piłkę nożną, momentami nawet ośmieszając szczuplejszych, zwinniejszych i przede wszystkim dużo młodszych krakowian. Pierwsza bramka to właśnie w głównej mierze zasługa weterana, który tak dośrodkował na głowę Osowskiego, że ten nie mógł spudłować. W 12 min przyjezdni prowadzili już dwoma golami. Po błędzie Łabudy z piłką zabrał się Mateusz Demarczyk, kończąc szarżę celnym kopnięciem. Miejscowi złapali kontakt po główce Gzyla, ale to było wszystko, co potrafili pokazać tego dnia. Kolejne minuty to absolutna dominacja Legionu i następne bramki. Jeszcze przed przerwą hattricka skompletował Osowski, a po zmianie stron dwukrotnie Socharczenkę pokonał Krzysztof Kulawik. To, co przed pierwszym gwizdkiem wydawało się być tylko złudnym marzeniem, stało się faktem. Bydlin wygrał! I to w jakim stylu.

Dużo gorsze humory panowały w obozach Przemszy i Piliczanki. Do Klucz zawitał beniaminek z Giebułtowa, który beniaminkiem jest tylko na papierze, bo kadrowo i piłkarsko już od dawna prezentował przynajmniej V-ligowy poziom. Wynik po stracie gospodarzy otworzył Stolarz, z kilku metrów nie dając szans Łaskawcowi. Niedługo po pauzie pod własnym polem karnym błąd przydarzył się Gugule, więc doświadczony Domagalski wiedział co zrobić w takiej sytuacji. Co gorsze Przemsza mecz kończyła w dziesiątkę, bo czerwoną kartkę za faul obejrzał Januszek. Prawdę mówiąc, gdyby nie dobra dyspozycja między słupkami Łaskawca, to gospodarze pewnie przegraliby jeszcze wyżej.

Szczęście po dwóch zwycięstwach opuściło Piliczankę. Podopieczni Pawła Netera do Zelkowa jechali po punkty, a już po pierwszych 45 minutach stało się jasne, że do domów wrócą z niczym. Stolarski po raz pierwszy skapitulował po główce Kozubowskiego. Przewagę widowiskowym strzałem podwoił Dąbrowski, który przy pierwszej bramce popisał się dokładną wrzutką. Wynik do pauzy na 3:0 ustalił Małodobry, wykorzystując gapiostwo pilickiej defensywy po wrzucie piłki z autu. Przyjezdni honor uratowali w drugiej odsłonie. Z najbliższej odległości futbolówkę do siatki wpakował Węglarz.

Ciężko natomiast wyczuć jakie humory panują w Bukownie Starym, bowiem jakby na to nie spojrzeć, Bukowianka z sześciu meczów dwa oddała walkowerem, najpierw mając w składzie nieuprawnionych do gry zawodników, a w ostatni weekend rezygnując z wyjazdu na krakowskie Podgórze. Jeśli tak dalej pójdzie, beniaminek nie dogra nawet do końca rundy jesiennej…

W tabeli sporo zmian. Na prowadzeniu Clepardia Kraków (18 pkt.) przed Sokołem Kocmyrzów (13 pkt.) i krakowskim Podgórzem (12 pkt.). Po sobotniej porażce na siódmą pozycję osunęła się Przemsza. Piliczanka jest dziesiąta, Legion nieco odbił się od dna, natomiast klasyfikację zamyka Bukowianka.

0 0 votes
Article Rating
Subskrybuj
Powiadom o
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze