5 liga

Różnie się wiedzie naszym drużynom w krakowskiej V lidze. Co prawda za nami dopiero trzy kolejki, jednak już teraz przy krótkim sezonie (12 spotkań do rozegrania w przeciągu rundy jesiennej) można zacząć wyciągać pierwsze wnioski. Nie zmieniła się sytuacja Spójni i Jury – pierwsi są niemal na samym szczycie, drudzy na szarym końcu tabeli. Jak na razie wszystko co było do wygrania, wygrała także Piliczanka. Nieco gorzej radzi sobie Przemsza, choć jeszcze nie przegrała, a także Olkusz. Tutaj sytuacja jest dużo gorsza. Trzy punkty w trzech meczach to wynik zaledwie przyzwoity. Symboliczne jedno oczko na swoim koncie ma za to Leśnik.

MICHAŁOWIANKA Michałowice – IKS Olkusz 3:1 (2:0)

Od wizyty w Michałowicach rozpoczynamy naszą cotygodniową wędrówkę po boiskach klasy okręgowej. Przed tygodniem Michałowianka, będąca absolutnym nowicjuszem w V-ligowym towarzystwie, mocno postawiła się Spójni. Teraz, debiutując przed własną publicznością, pokonała grający w kratkę IKS. Przykro się robi w momencie, gdy porównamy obie miejscowości. Olkusz jest miastem powiatowym, gdzie na co dzień żyje i pracuje kilkanaście tysięcy osób. Za to w Michałowicach czas biegnie jakby inaczej, a mieszkańców jest… o siedem razy mniej. Mimo wszystko w piłce wiele się może zdarzyć. Nie minęła 30 minuta, a goście marzenia o korzystnym wyniku mogli włożyć między bajki. W 13. min to siatki olkuszan głową trafił Michalski, a kwadrans później na 2:0 podwyższył ciemnoskóry Obi. Po zmianie stron IKS uratował honor – na listę strzelców wpisał się Jędrol. Ostatnie słowo należało jednak do miejscowych, konkretnie do Jarosza.

WIECZYSTA Kraków – LEŚNIK Gorenice 3:1 (0:1)
Po raz kolejny, dopóki Leśnik miał siły – walczył bardzo dzielnie. Niestety i tym razem zapału i ambicji wystarczyło na jakieś 80 minut. W dodatku trener goreniczan Marcin Sosiński do dzisiaj nie może zrozumieć kilku decyzji sędziowskich, jego zdaniem krzywdzących jego zespół. Najwięcej pretensji do arbitra szkoleniowiec ma za usunięcie z boiska Molendy i nie odgwizdanie w jego opinii ewidentnego faulu bramkarza Wyki na Szpejnie. – Ręce opadają. Z czymś takim spotkałem się pierwszy raz – przyznaje opiekun Leśnika. Początek nie zapowiadał jednak dramatycznej końcówki. To goście, mimo iż do Krakowa przyjechali w okrojonym składzie dyktowali warunki na boisku, a swoją dobrą dyspozycję potwierdzili golem Tondosa. Dopiero w ostatniej fazie meczu dla Leśnika zaczęły się dziać przykre rzeczy. W 67. min boisko po dwóch żółtych kartkach opuścić musiał Molenda. Wtedy to gospodarze zwietrzyli swoją szansę, lecz wyrównującą bramkę zdobyli dopiero na siedem minut przed upływem regulaminowego czasu gry. Później akcja toczyła się już błyskawicznie. Najpierw Szczepański, a chwilę później Szeller przesądzili o wygranej Wieczystej.

PRZEMSZA Klucze – SŁOMNICZANKA Słomniki 0:0
Typowy mecz na 0:0, w którym żadna ze stron nie chciała narazić się na stratę bramki. Co prawda więcej okazji na objęcie prowadzenia stworzyli sobie piłkarze trenera Andrzeja Lenartowicza, ale szansa na bramkę to przecież nie bramka. Sytuacje trzeba umieć jeszcze wykorzystać, a z tym w sobotnie popołudnie w Kluczach było ciężko. Przyjezdni również od czasu do czasu się odgryzali, domagali się też rzutu karnego, jednak gwizdek sędziego milczał. Przemsza tej jesieni jeszcze nie przegrała. Do inauguracyjnego zwycięstwa 2:0 nad Wieczystą doszły już dwa punkty po remisach kolejno z Leśnikiem, a teraz i ze Słomniczanką.

JURA Łobzów – PILICZANKA Pilica 1:2 (1:1)
Jura zawodzi na całej linii. Zespół, który po cichu brany był pod uwagę do walki o czołówkę tabeli, u progu sezonu nie zdobył jeszcze nawet punktu. Tym razem katem miejscowych okazała się Piliczanka, dla której było to drugie zwycięstwo z rzędu. Strzelanie w Wolbromiu rozpoczął Demarczyk po płaskim dograniu Dudkiewicza. Łobzowianie odpowiedzieli niedługo później, kiedy to wyprowadzili książkową kontrę. W ostatniej jej fazie Jarzynka w dziecinnie łatwy sposób ograł rywala i w sytuacji sam na sam ze Stolarskim uderzył w kierunku dalszego słupka. Golkiper gości niewiele mógł zrobić. Remis utrzymywał się do 54. min. Wtedy to na uderzenie z dystansu zdecydował się M. Węglarz, a piłka ku uciesze jego kolegów i pilickich fanów wpadła do siatki tuż pod poprzeczkę. Zespół prowadzony przez Pawła Netera zdobył także i trzecią bramkę, jednak trafienie Nowaka sędziowie anulowali, orzekając spalonego.

PRĄDNICZANKA Kraków – SPÓJNIA Osiek 0:1 (0:0)
Na zakończenie kilka słów o wiceliderze tabeli z Osieka, który w weekend wygrał po raz trzeci i z kompletem punktów, do spółki z Bronowianką przewodzi ligowej klasyfikacji. W najbliższą sobotę obie te drużyny zmierzą się w bezpośrednim pojedynku. Mecz odbędzie się w Osieku, więc i choćby z tego powodu Spójnię można okrzyknąć faworytem. Zanim jednak dojdzie do starcia „gigantów”, warto przyjrzeć się poczynaniom ekipy Piotra Kasprzyka w Krakowie, gdzie o triumfie zadecydował jeden jedyny gol zdobyty przez Marcina Mroza, zaraz na początku drugiej połowy. Nie tyle samo trafienie, co jego uroda zmusza do oklasków, bowiem popularny „Gylu” kopnął do siatki Niedźwiedzia, niczym napastnik rodem z Ekstraklasy. 24-latek będąc na 16. metrze od bramki gospodarzy odwrócił się z piłką i uderzeniem z woleja umieścił piłkę w „okienku”. Najbliżej wyrównania był rezerwowy Jewuła, lecz po jego strzale w zamieszaniu na przedpolu Wilka, futbolówka zatrzymała się na poprzeczce.

W tabeli tak jak już wiadomo prowadzi duet Bronowianka – Spójnia (po 9 pkt.) Czwarte miejsce okupuje Piliczanka, a tylko pozycję niżej jest Przemsza. Niestety także na dole zestawienia mamy swoich przedstawicieli, w kolejności: Olkusz, Leśnik i Jura, która jak na razie jest „czerwoną latarnią” ligi.

0 0 votes
Article Rating
Subskrybuj
Powiadom o
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze