5 liga

Spójnia Osiek zimę spędzi jako niekwestionowany lider I grupy krakowskiej klasy okręgowej. To żadna nowina biorąc pod uwagę poczynania Piotra Kasprzyka i jego podopiecznych od początku sezonu. Od sierpnia trwa bowiem piękna seria zespołu, który tej jesieni jeszcze nie przegrał i jeśli w sobotę nie da się ograć Clepardii, to piłkarze z Osieka z dumą będą mogli odpocząć nieco od piłki. W weekend wydawało się, że w końcu Spójnia znajdzie pogromcę. Piliczanka długo prowadziła, jednak w ostatniej minucie doliczonego czasu gry remis liderowi uratował niezastąpiony trener Kasprzyk.

 

PILICZANKA Pilica – SPÓJNIA Osiek 1:1 (1:0)
Gospodarze wygrywając ze Spójnią, mogli się do niej zbliżyć na pięć punktów. I długo zanosiło się na taką sytuację, bowiem piliczanie prowadzili od 26. minuty, kiedy to na listę strzelców wpisał się Staśko. Tuż przed przerwą mogło być już 2:0, jednak w ostatniej chwili po minięciu bramkarza i strzale Dudkiewicza, goście wybyli futbolówkę z linii bramkowej. Po zmianie stron role się odwróciły. To Spójnia doszła do głosu i to ona wypracowała sobie kilka wybornych szans na wyrównanie. Przeszkodą nie do przejścia był jednak broniący z dużym wyczuciem Stolarski. Szczęście miejscowych opuściło dopiero w 94. min, kiedy to piłkę po faulu tuż przed polem karnym ustawił sobie grający trener gości – Kasprzyk. Trudno zliczyć, który to już raz szkoleniowiec uchronił swoich podopiecznych od porażki. Uderzył w swoim stylu, mocno i nie do obrony. Tym sposobem Spójnia utrzymała 8-punktową przewagę nad Piliczanką i do 11 oczek zwiększyła do siebie dystans trzeciego w tabeli, a pauzującego w tej kolejce Olkusza.

BRONOWIANKA Kraków – PRZEMSZA Klucze 1:1 (1:0)
O wyniku zadecydowały dwa stałe fragmenty gry. Jako pierwsi perfekcyjnie rzut wolny rozegrali krakowianie. Piłka po uderzeniu Hajduka przeleciała nad murem i wpadła do siatki obok bezradnego Draby. W odpowiedzi niedługo po przerwie rzut karny na gola gwarantującego Przemszy punkt zamienił doświadczony A. Barczyk. W drugiej połowie zarówno Bronowianka, jak i goście z Klucz mieli swoje okazje, aby zgarnąć pełną pulę. Bliżsi zdobycia drugiej bramki byli jednak gospodarze, ale Przemsza miała w swoich szeregach doskonale dysponowanego Drabę. Za swoją ofiarność i poświęcenie golkiper przyjezdnych zapłacił kontuzją lewej nogi. Jego zmiennik Gorgoń nie dał się zaskoczyć i gdyby tylko A. Barczyk czując na placach ciągnącego go za koszulkę obrońcę, nie szukał na siłę strzału, tylko upadł w polu karnym, to miałby okazję powtórzyć swój wyczyn z 49 minuty… A tak, skończyło się na polubownym remisie i obustronnym niedosycie.

JURA Łobzów – SŁOMNICZANKA Słomniki 5:3 (2:0)
W Łobzowie żałują, że runda jesienna już finiszuje. Po fatalnym początku sezonu, okupionym pasmem porażek, drużyna Artura Adamusa zaczęła wygrywać i dzięki temu pozbyła się niechlubnego miana „czerwonej latarni ligi”. Po wygranych z Bronowianką i Leśnikiem, tym razem „ofiarą” Jury padła Słomniczanka. Niedzielne spotkanie przysporzyło nie tylko wiele bramek, ale również i niespodziewanych emocji. Niespodziewanych, bowiem do przerwy gospodarze po golach Prażmowskiego i Spurny prowadzili 2:0. Nie minął jednak kwadrans po przerwie, a słomniczanie nie tylko wyrównali za sprawą Jaworskiego i Nigeryjczyka Okere, ale nawet potrafili wyjść na prowadzenie po samobójczym trafieniu J. Adamusa. Mimo fatalnych warunków pogodowych, gospodarze potrafili się podnieść i wrócić do gry o komplet punktów. Do remisu 3:3 doprowadził Jarzynka, a prowadzenie dla Jury strzałem zza pola karnego odzyskał Cupiał. Bohater poprzedniej akcji miał spory udział również przy piątym golu dla łobzowian. To właśnie po faulu na Cupiale arbiter zarządził rzut karny, który na bramkę zamienił Spurna. Jura dzięki zwycięstwu nad sąsiadem w tabeli, awansowała na dziesiąte miejsce.

MICHAŁOWIANKA Michałowice – LEŚNIK Gorenice 1:0 (0:0)
O kolejnych zwycięstwach i awansach w tabeli mogą jak na razie pomarzyć gracze Leśnika, którzy po zwolnieniu trenera Marcina Sosińskiego kompletują porażki. Po ubiegłotygodniowym laniu 0:6 z Jurą, przyszedł czas na pojedynek ze zbierającą pochlebne opinie Michałowianką. W starciu beniaminków zdecydowanym faworytem byli gospodarze i faktycznie to oni po ostatnim gwizdku mogli się cieszyć z trzech punktów. Warto jednak zaznaczyć, że triumf nie przyszedł im łatwo, zwycięskiego gola strzelając zaraz po przerwie, kiedy to goreniczanie myślami byli chyba jeszcze w szatni. Autorem jedynej bramki był Michalski, który pośpieszył z dobitką po strzale głową Jabłońskiego. Miejscowi mieli poważne problemy ze skutecznością. Nie potrafili dobić rywala nawet w momencie, gdy na murawie mieli jednego zawodnika więcej (czerwona kartka dla Tondosa). W ostatniej kolejce Leśnik na własnym boisku podejmie Prądniczankę. Tylko komplet punktów będzie w stanie nieco pokrzepić serca fanów zespołu z Gorenic, których ulubieńcy mają za sobą bardzo słabą rundę jesienną.

0 0 votes
Article Rating
Subskrybuj
Powiadom o
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze