Takiego kiepskiego weekendu nie pamiętają chyba najstarsi kibice piłki kopanej w naszym mieście. Na krakowskich boiskach wygrała Piliczanka zgarniając trzy punkty za mecz w Michałowicach. W pozostałych przypadkach lepsi byli rywale. Nie popisał się nawet lider tabeli, a więc osiecka Spójnia, która w Bronowicach poniosła pierwszą w tym sezonie porażkę. Także trzy bramki w stolicy Małopolski stracili olkuscy piłkarze, więc i przewaga Spójni nad najgroźniejszym rywalem utrzymała się na poziomie 13 punktów.
PRĄDNICZANKA Kraków – IKS Olkusz 3:0 (3:0)
Przed tygodniem zespół z Prądnika Czerwonego zebrał solidną lekcję futbolu w Osieku, gdzie przegrał aż 2:7. Krakowianie zrehabilitowali się wysoką porażkę kosztem IKS-u. Tak naprawdę jeśli mecz ten trwałby 45 minut, to nic wielkiego by się nie stało, bowiem już do przerwy gospodarze ustalili wynik spotkania. Strzelanie po kwadrancie rozpoczął M. Jeleń, a w 25. min drugiego gola dołożył Antolak. W obu przypadkach o bramkach dla miejscowych zadecydowały kapitalne dogrania z głębi pola i celne strzały w sytuacji jeden na jeden z Kotyzą. Kwestię zwycięstwa przypieczętował po indywidualnej akcji Mroczka. Po zmianie stron na murawie działo się bardzo niewiele, a wszelkie próby zaliczenia choćby honorowego trafienia ze strony olkuszan na nic się zdały. IKS po trzech wiosennych triumfach, w końcu znalazł pogromcę.
BRONOWIANKA Kraków – SPÓJNIA Osiek 3:1 (2:1)
Równie niemiłą niespodziankę swoim sympatykom zgotowali gracze Spójni, którzy dopiero w 16. kolejce zaznali gorzkiego smaku porażki. Zaczęło się jednak po myśli gości, którzy już po dwóch minutach prowadzili za sprawą celnie główkującego Michała Mroza. Idealne dogranie w tej akcji z rzutu rożnego zaliczył Wdowik. Były to jednak miłe złego początki, bowiem w kolejnych fragmentach meczu dominowali już miejscowi. Bronowianka dosyć szybko wyrównała, gdy na listę strzelców wpisał się Kiełbus. Tuż przed przerwą zespół Czesława Palika pozazdrościł bramki przyjezdnym i sam pokazał jak perfekcyjnie wykonywać rzuty rożne. Piłkę na głowę Gzyla dośrodkował Hajduk i po pierwszych 45. min pachniało niespodzianką. Na drugą połowę osieczanie wyszli z mocnym postanowieniem odrobienia strat. Jak zwykle dużo ożywienia w szeregi lidera dało pojawienie się na boisku trenera Piotra Kasprzyka. Tego dnia goście nie mieli jednak najlepiej ustawionych celowników, a za swoją nonszalancję zapłacili wysoką cenę w postaci utraty trzeciego gola. Krakowianie wyprowadzili szybki kontratak zakończony bramką Gzyla.
PRZEMSZA Klucze – GRĘBAŁOWIANKA Kraków 0:3 (0:2)
Pierwszą porażkę ponieśli też piłkarze z Klucz, którzy nie sprostali mocnej w rundzie rewanżowej Grębałowiance. Miejscowym nie pomógł nawet geniusz Jarosława Raka, a to wszystko, że goście skuteczność w ofensywie poparli uważną grą w obronie. Bardzo szybko uzyskali też pierwszego gola, bowiem Lampart aby pokonać Grochalskiego potrzebował raptem tylko ośmiu minut. Nie minęło pół godziny, a krakowianie podwoili swoją zaliczkę. Tym razem po idealnym podaniu Pikuły, gratulacje mógł odbierać Krawczyk. Mimo pewnego prowadzenia, goście nie spuszczali z tonu, grając ze sporym rozmachem i przede wszystkim skuteczniej od Przemszy. Bo co z tego, że golkipera Grębałowianki – Ligarę kilkakrotnie niepokoił Rak, skoro ani razu piłka po strzałach gospodarzy nie znalazła drogi do siatki. Sposób na zdobywanie goli pokazali za to gracze z Grębałowa. Tym razem podawał Lampart, a wynik w sytuacji sam na sam z Grochalskim ustalił Mikołajczyk.
JURA Łobzów – CLEPARDIA Kraków 2:4 (0:1)
Jura ciągle pozostaje bez wiosennych punktów. Po trzech porażkach, nadeszła i ta czwarta – tym razem z Clepardią. Przyjezdni prowadzili już do przerwy, kiedy to Jończyka pokonał Mierzwa, ale wystarczyło jedynie osiem minut po zmianie stron, aby łobzowianie strzelili dwie bramki i zaczęli marzyć o premierowym zwycięstwie w 2014 roku. Do remisu po uderzeniu z rzuty wolnego doprowadził Sylwester Cupiał, a kilka chwil później celnie kopnął Konrad Spurna. Krakowianie nie złożyli jednak broni, tylko odważnie ruszyli do odrabiania strat. Wyrównał Jantura, a na kwadrans przed końcem prowadzenie dla zespołu Dariusza Bijaka odzyskał Zdżyłowski. W protokole meczowym nazwisko Jantura pojawiło się raz jeszcze, bowiem to właśnie ten zawodnik w samej końcówce przybił stempel na wygranej swojej drużyny. Co z tego, że Jura zagrała o klasę lepiej niż w poprzednich potyczkach, skoro i tak została się z niczym.
MICHAŁOWIANKA Michałowice – PILICZANKA Pilica 0:2 (0:1)
Jedyny komplet punktów w ubiegły weekend zdobyli piłkarze Pawła Netera, którzy na wyjeździe ograli beniaminka z Michałowic. Recepta na sukces była prosta – świetna dyspozycja między słupkami Stolarskiego oraz skuteczność pod bramką gospodarzy. Piliczanie prowadzili już do przerwy, kiedy po udanym dryblingu piłkę do siatki skierował skuteczny w ostatnich tygodniach Adam Dudkiewicz. Później, gdy miejscowi partaczyli kolejne dogodne pozycje bramkowe, Piliczanka skutecznie kontrowała. Po jednym z takich szybkich wypadów, w polu karnym Demarczyka sfaulował bramkarz Szcześniewski, który za swój występek obejrzał czerwoną kartkę. Z rzutu karnego celnie przymierzył Artur Kukułka, a grający w dziesiątkę gospodarze nie mieli już pomysłu na choćby honorowe trafienie.
LEŚNIK Gorenice – pauza.
Tak jak mogliśmy się tego spodziewać, Wydział Gier MZPN w Krakowie zweryfikował wynik meczu Leśnika z Wieczystą Kraków, jako walkower 3:0 na korzyść gospodarzy. Na boisku lepsza była Wieczysta (2:0 dla krakowian), jednak w przedostatniej minucie meczu na murawie w ekipie przyjezdnych pojawił się niewpisany tego dnia do sprawozdania Michał Maślanka.