Boże Narodzenie to czas rodzinnych i przyjacielskich spotkań. Dom szczególnie w tym świątecznym czasie jest symbolem bezpieczeństwa i ciepła.
Co roku wigilie w Środowiskowym Domu Samopomocy w Olkuszu mają niezwykły klimat. Mimo codziennych problemów, często nawet z najprostszymi rzeczami, każdy czuje się tutaj wyjątkowo. Bo chociaż przy ul. Piłsudskiego plan wigilii nie różnił się niczym od tych tradycyjnych, to jednak dało się tutaj wyczuć prawdziwą ludzką bliskość – nieudawaną i niewymuszoną.
Był barszcz czerwony, kapusta z grochem i smażona ryba. Nie zabrakło także tradycyjnych świątecznych wypieków oraz kolędowania. W śpiew włączyli się nie tylko podopieczni Domu Samopomocy, ale także ich opiekunowie i zaproszeni goście. Nie wszyscy potrafili powstrzymać łez. Oczy szkliły się w różnych momentach, czy to podczas życzeń, czy już przy wspólnym posiłku.
– Nasza praca jest specyficzna, ale przy tym niebywale wdzięczna. Znamy się na wylot, więc wiemy, co się może wydarzyć w takich chwilach. Nie mniej każda taka uroczystość, każde święta wyzwalają w nas dodatkowe emocje, które ciężko opanować – mówi Ilona Muchajer-Nagawiecka prezes Olkuskiego Stowarzyszenia Na Rzecz Przeciwdziałania Wykluczenia Społecznego, które odpowiedzialne jest od początku obecnego roku za prowadzenie ŚDS-u.
Stowarzyszenie za swój Dom będzie odpowiedzialne także w kolejnych latach. Wigilia to tylko jeden dzień z całorocznego życia placówki. Ruch w niej odbywa się pięć dni w tygodniu. W ramach terapii zajęciowej podopieczni po okiem opiekunów gotują, sprzątają, uczą się – czyli robią wszystko to, co robi się na co dzień we własnych mieszkaniach.