Przez trzy dni wielbiciele dobrych dźwięków słuchali wykonawców zaproszonych do Olkusza na X Ogólnopolski Festiwal Zaduszek Jazzowych. Głównym organizatorem a zarazem miejscem, gdzie odbywały się Zaduszki, była olkuska Galeria Sztuki Współczesnej BWA przy ulicy Szpitalnej. Artyści zjechali głównie z Krakowa, ale nie zabrakło przedstawicieli Tarnowa i Sanoka. Wystąpiło piętnastu muzyków. Zaduszki Jazzowe mogą się poszczycić naprawdę doborową obsadą wykonawców. Większość z nich ma muzyczne wykształcenie, współpracują z wieloma artystami i odnoszą sukcesy na wielką skalę.
Pierwszego dnia można było posłuchać gitarzysty Piotra Domagały. Razem z nim wystąpił Adam Kawończyk – trębacz oraz Sławomir Berny – perkusista. Muzycy niedawno wydali płytę „Slavonic Tales”. Po ich wstępie na scenę wszedł zespół Klinikum Brazylikum. Założycielem zespołu jest Wojciech Groborz – pianista. Razem z nim gra Wiesław Jamioł – perkusista, Krzysztof Bolek – gitarzysta i Piotr Południak – basista. Drugiego dnia wystąpił kwartet w składzie: Janusz Muniak – saksofonista, Dominik Wania – pianista, Henryk Gradus – kontrabasista i Tomasz Grochot – perkusista. Ostatniego dnia atrakcji dostarczyli Jarosław Kaganiec – pianista, Sylwia Stańczyk – wokalistka i Paweł Kluba – basista.
Charakter Zaduszek był kameralny i niezwykle nastrojowy. Przy blasku świec każdy mógł się zrelaksować, słuchając muzyki jazzowej. Według organizatorów z każdym rokiem fanów Zaduszek przybywa.Tym razem słuchacze byli pod ogromnym wrażeniem talentu muzyków, o czym świadczyły duże brawa po każdym utworze. Przed salą, w której grali muzycy, zaprezentowano wystawę Andrzeja Wąsa. Od dziesięciu lat zbierał on plakaty z olkuskich Zaduszek.
– Trzeba w tym Olkuszu robić coś innego – mówi Jarosław Kaganiec.
– Jesteśmy zachwyceni w tym roku, bo rzeczywiście była mocna ekipa. Był jazz tradycyjny i nowoczesny. Zaduszki już się wpisały w olkuski krajobraz muzyczny. Są ludzie, którzy przychodzą do galerii raz w roku, konkretnie na Zaduszki, i to jest grupa kilkudziesięciu do 150 osób. W zasadzie nie ma innej możliwości posłuchania jazzu w Olkuszu, jak tylko w Galerii BWA – komentuje Olgerd Dziechciarz.
Oprócz wysłuchania gry wyśmienitych muzyków goście mieli okazję dowiedzieć się czegoś więcej o tym gatunku muzycznym. – Jeśli chodzi o jazz, to jest to za bardzo ogólne pojęcie jak na dzisiejsze czasy. Są one na tyle zwichrowane, że nawet w muzyce czuć, iż nie ma już takich typowo jazzowych trendów. Tak naprawdę muzyka się przewija przez różne gatunki i ten jazz to jest dla mnie taki rodzaj wolności, w którym można powiedzieć to, co się chce powiedzieć – Sylwia Stańczyk, wokalistka. – Nie ma złej muzyki. Są dobrzy i źli wykonawcy. Trzeba słuchać jak najwięcej, żeby poszukiwać i się odnajdywać. Dzisiejsze czasy powodują, że trzeba najpierw odnaleźć siebie. Nazwa jazz to nie jest konkretna nazwa. Jest to rodzaj wolności, zlepek różnych trendów muzycznych – dodaje. Nie ukrywa, że atmosfera olkuskich Zaduszek Jazzowych z siłą magnesu przyciąga ją do naszego miasta. – Jestem na olkuskich Zaduszkach po raz trzeci i bardzo się cieszę, bo naprawdę to jest wyjątkowe miejsce, do którego można wracać. Publiczność jest na tyle świeża, że potrafi cieszyć się i doceniać każdą akcję koncertową i muzyczną. Ta Galeria proponuje tyle rzeczy, że to nawet w Krakowie się rzadko zdarza – komentuje Stańczyk. Wtórują jej olkuszanie, którzy koncertami byli zachwyceni. – Doskonały. Poprzednio był krótki, a teraz są już trzy dni. Uwielbiam muzykę i obecność tutaj jest obowiązkowa. Na następny rok też na pewno przyjdę – zapewnia olkuszanka Lidia Skóra. Podobno w przyszłym roku Festiwal Zaduszek Jazzowych ma potrwać cały tydzień.
Zobacz naszą fotogalerię:
No wlaśnie, dzisiaj trudno jest powiedzieć czym wlaściwie jest jazz. Na koncertach zaduszkowych bywalem dosyć często, zachwycony, gdy grano standardy w dixielandowym skladzie, zdecydowanie mniej, gdy pojawiali się „in front of” dmuchający w saksofony „moderniści”. Dzięki różnej muzyce każdy może znaleźć coś dla siebie, ale z tych samych powodów można mieć niedosyt.
W tym roku nie bylem na koncertach, i w tamtym też nie, ale ponieważ bylem z dziesięć razy, to tak jakbym byl stalym bywalcem (Biegli w matematyce niech nie będą tacy skrupulatni – bylem na dziesięciu koncertach, a nie na dziesięciu cyklach).
Cieszą tlumy, cieszy atmosfera która świadczy o tym, że BWA jest potrzebne. A może by też zapraszać jazz-teamy do nowej sali MOK? Ale te bardziej standardowe gdyż lepiej jest zacząć popularyzację jazzu od latwiejszego i przyjemniejszego z o wiele czytelniejszymi znanymi tematami jak choćby Autumn Leaves, The Entertainer, Honeysuckle Rose czy On the sunny side of the street.