poetka_004

Rozmowa z Laureatką Olkuskiej Nagrody Artystycznej 2012  – Panią mgr Barbarą Sudoł.

Mieszkanko blokowe, pełne słowników, poradników językowych, dziesiątek wydawnictw szaradziarskich, bajek dla dzieci, notatek. Wśród nich „króluje” jedna z najlepszych polskich szaradzistek i autorka uroczych książeczek na najmłodszych miłośników słowa pisanego:
   „ Zycie jest książką, której strony
      Śmieszne i smutne w równej mierze,
      Jak ogród fraszek nieplewiony
      Gdzie sąsiadują cacka z perzem”…
czytamy w  jednej z jej szarad

– Czy Pani zechciałaby opowiedzieć o sobie, o swoim życiu, bo wstyd powiedzieć, ale niewielu olkuszan wie, że wśród nas mieszka i tworzy tak oryginalna autorka…

– Trudno mi jednoznacznie stwierdzić, skąd jestem. Ogólnie rzecz biorąc – z Kęt, ale rodzina kolejarska nie zagrzewała miejsca na dłużej, więc zapisuję w biografii miasto Brzeszcze, Mazury, no i Olkusz, gdzie mieszkam już 45 lat. Po raz pierwszy zobaczyłam urok Jury i naszego, obecnie mojego, miasta, jako kilkunastoletnia harcerka biorąca udział w Rajdzie Szlakiem Orlich Gniazd. Studiowałam chemię na UJ. Mój mąż historyk, późniejszy nauczyciel Technikum Mechanicznego, pochodził spod Sandomierza. Po ukończeniu studiów, spośród  różnych ofert pracy wybrał Olkusz, za moją zresztą namową. W tej szkole i ja rozpoczęłam pracę zawodową i  przekazywałam uczniom wiedzę chemiczną przez 3 lata. Dawało mi to za mało satysfakcji, więc w dalszych latach pracowałam w Hucie Szkła w Jaroszowcu,  potem przeniosłam się do Instytutu Gospodarki Materiałowej w Dąbrowie Górniczej a następnie do Huty Szkła w Szczakowej. I tam dotarłam do emerytury. Obecnie mam lat…No nie, jeszcze nie mam się czym chwalić. „Kiedy patrzę hen za siebie”, mogę powiedzieć, że miałam udane życie, nie nudziłam się. Nie żałuję niczego. Niestety, nie dożyliśmy do dziś wspólnie z moim mężem. Ale na to, rzecz jasna, nie miałam żadnego wpływu.

Żyję w swoim świecie szarad, układam je dla tematycznych czasopism, jako profesjonalna szaradzistka. Piszę też książeczki dla małych czytelników i to przynosi mi radość, szczególnie, że wydawcy starają się, aby te książeczki były pięknie wydawane, ze znakomitymi ilustracjami artystki plastyczki Agaty Nowak, która zilustrowała „Ziutka”. Dwie  pierwsze moje książeczki zilustrował znakomicie Andrzej Kłapyta, ostatnią natomiast Kazimierz Wasilewski. Uważam się za rzemieślnika słowa.

– Dlaczego szarady – a tym mianem określa się wszystkie formy tej rozrywkowej zabawy umysłowej…

– Dlaczego? Muszę tu wrócić do czasów dzieciństwa. Szybko nauczyłam się pisać i czytać. Czytałam i czytam gdzie i co mi wpadło do ręki. To jest podstawa mojego pisarstwa. Kusiła mnie też matematyka. I to połączenie: czytanie i  pasja matematyczna stworzyły pasję szaradziarską, która towarzyszy mi od dzieciństwa. W domu rodzinnym też wszyscy bawili się rozwiązywaniem szarad. Bo ta zabawa wymaga i dobrej znajomości języka polskiego i jednak precyzyjnego, ścisłego myślenia. Śmieszne, ale od  młodości myślałam, że na emeryturze będę szaradzistką, co się jak widać, zrealizowało. Zaczęłam 20 lat temu. Najprzód nieśmiało wysyłałam moje szarady do specjalistycznych czasopism i z biegiem czasu stawałam się coraz bardziej widoczna. Zresztą zawsze lubiłam pisać. Dla zabawy, jako redaktorka  pism zakładowych, pisałam prace i opracowania  specjalistyczne, naukowe, listy. Ileż ja w młodości tych listów napisałam… Obecnie piszę swoje małe utwory dla wydawnictw „Rozrywka”. 10-20 szarad na miesiąc, a czasem, jeśli wena dopisze – i więcej.

– Jakie cechy osobowe powinien posiadać zawodowy twórca szarad?

– Przede wszystkim musi posiąść znajomość języka i ciekawość jego struktury. Następnie pomysłowość, wyczucie brzmienia słowa, poczucie humoru. No i iskrę bożą, jak przy każdej twórczości literackiej. Nie chwaląc się, myślę, że mam tego wszystkiego po trochu.
Dla mnie moja twórczość to forma relaksu. Dzięki niej mam szeroki krąg przyjaciół, czuję się jak w rodzinie. Uprawiam głównie małe formy szaradziarskie. Oto kilka  łatwiejszych przykładów:
Homonim: Skoro mnie —/——-Hania
                    To—–/—–/ nie odsłania
Palindrom:
                   Szczeniaczek
                   Na swą łapkę patrzy wrogo,
                   Przydepnęłaś—-/,—-!
Anagram:
                   Niejeden mężczyzna mógłby się obywać
                   ——–z kiełbasą i——– piwa
I tak moglibyśmy się bawić do wieczora! Jeśli chodzi o krzyżówki,  to nudzi mnie konstruowanie wypełnionego diagramu, dlatego układamy je w duecie.

– A dlaczego tylu ludzi bawi się rozwiązywaniem szarad ?

– To znakomita forma relaksu, gimnastyka umysłowa i zabawa dla wszystkich. Ze smutkiem jednak stwierdzam, że odbiorców naszej twórczości ubywa. Młodzi ludzie  mają inne atrakcje. Szaradziarstwo powoli staje się domeną ludzi starszych, choć gdyby  popatrzeć na ilość  uczestników konkursów szaradziarskich, to jest ich jeszcze niemało. Może działają tu zachęty lekarzy dla ludzi starszych, że rozwiązywanie krzyżówek zapobiega zmniejszaniu się możliwości mózgu.

– Mnie bardziej, niż Pani układanie zagadek, zaskakują te książeczki dla dzieci. Chemiczka… Pisanie dla małych czytelników to sztuka nie byle jaka, wbrew temu, co sądzą niektórzy. Psychika dziecka, jego sposób widzenia  świata, język, tak obecnie dynamiczny… Pani udaje się omijać banał, potrafiła Pani usłyszeć dzisiejszy język najmłodszego pokolenia…

– Mam liczną młodą rodzinę, dwa pokolenia surowych recenzentów mojej twórczości. Także zaprzyjaźnioną recenzentkę polonistkę i brata, artystę plastyka, ludzi wyczulonych na wiersz. i słowo. A ja traktuję dzieci – moich odbiorców, serio i poważnie. Żadne tam „tju-tju”. Mówię do nich ich zwyczajnym językiem. Staram się też przemycić jakieś delikatne przesłania dydaktyczne, co raz spotyka się z uznaniem dorosłych czytelników – rodziców, a kiedy indziej z przyganą: „Tak jak  pani, nikt już nie pisze”- powiedziała mi pewna dorosła czytelniczka. Może staroświecko? A jednak te moje książeczki cieszą się bardzo dużym wzięciem. Na przykład  Kogutek Ziutek…

– No właśnie, jak Pani wymyśliła tego czupurnego malucha, trochę podobnego do Koziołka Matołka?

– Nie wiem. „Oto jest pytanie”. Tak, jak pytanie, dlaczego zaczęłam pisać. Może to rodzinne, bo w mojej familii jest sporo ludzi uzdolnionych literacko i malarsko. Właśnie wyszły kolejne przygody Ziutka. Czas, żeby poszedł do przedszkola. Wyjdzie też kolejny tomik moich wierszy, choć nie uważam się za poetkę. „Znaj proporcją mocium panie”, jak powiedział poeta prawdziwy. Znam swoje minusy, pochwały przyjmuję z dystansem, a krytykę z wyrozumiałością starszej Pani.

0 0 votes
Article Rating
Subskrybuj
Powiadom o
0 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze