5 lutego olkuskie BWA zaprezentowało po raz czwarty plon 19. Malarskiego Pleneru Letniego, organizowanego przez Urząd Miejski i Galerię Miejskiego Domu Kultury w Mikołowie. Wernisaż miał tytuł Impresje Mikołowskie 2009, a przedstawiało je 23 artystów, uczestników tego Pleneru, na ponad 30 obrazach. W przeddzień podobna impreza odbyła się w Mikołowie. Został na niej zaprezentowany plon letniego pleneru olkuskiego.
Wymiana taka trwa już kilka lat. Można by zatem zapytać, jaki jest jej cel. Mikołów na ogół kojarzy się z postacią tragicznego poety Rafała Wojaczka. Ale to tylko część prawdy. Mikołów jest bardzo prężnym ośrodkiem kulturalnym. Obok artystycznych imprez lokalnych odbywają się tam imprezy o wymiarze ogólnopolskim, jak np. Mikołowskie Dni Muzyki Poważnej. W domu, gdzie mieszkał wspomniany poeta, utworzono bardzo aktywnie działający Instytut Mikołowski. W plenerze corocznie biorą udział artyści „z górnej półki”, a uczestniczenie w nim jest dużym wyróżnieniem środowiskowym. Równocześnie jest to promocja młodych malarzy, a także forma promocji środowiska i podnoszenia jego rangi w kraju. Podziw musi budzić nadzwyczajna aktywność kulturalna mieszkańców tego śląskiego miasta.
We wstępie do katalogu wystawy profesor Stanisław Tabisz podkreślił nie tylko znakomitą organizację dwutygodniowego pleneru (każdy artysta otrzymuje oddzielny pokój do pracy), ale i niezwykłą atmosferę Mikołowa, sprzyjającą twórczym poczynaniom. „Nad Mikołowem wisi chmura poezji i kumulują się literackie klimaty. Plener tworzą zarówno organizatorzy i mecenasi, jak i artyści z lotną nade wszystko wyobraźnią…”. Burmistrz Olkusza Dariusz Rzepka, witając gości, zaznaczył, że współpraca olkuskiej Galerii (obecnie samodzielnej placówki artystycznej) ze środowiskiem Mikołowa będzie na pewno jeszcze jedną formą aktywizacji naszego środowiska plastycznego, tak zasobnego w artystów profesjonalnych i nieprofesjonalnych. Kiedy czyta się o dynamice kulturalnej Mikołowa, miasta zbliżonego wielkością do Olkusza, mniej jednak wyposażonego w bazę kulturalną, budzi się naturalnie pytanie, dlaczego my nie możemy więcej? Czego nam brakuje?
Wróćmy jednak na wystawę. Większość malarzy to artyści środowiska krakowsko-katowickiego, absolwenci tamtejszych Akademii Sztuk Pięknych oraz środowiska gdańskiego i warszawskiego. W większości pracownicy naukowi wyższych uczelni w Polsce i w Czechach. O poziomie wernisażu mówią nazwiska artystów, wzięły w nim udział takie osobistości, jak: prof. Roman Banaszewski, prof. Stanisław Batruch, prof. Kiejstut Bereźnicki, dr Anna Bochenek, dr Renata Bonczar, prof. Janusz Karbowniczek, adj. Waldemar J. Marszałek, adj. Adam Romaniuk, dr hab. Barbara Szubińska, prof. Stanisław Tabisz i Gabriela Novakova (wykładowca na Politechnice w Pradze). I choć, jak powiada Stanisław Stach, tytuł nie musi być dokumentem mistrzostwa i oryginalności, to obrazy przedstawione dziś przez mistrzów i artystów mniej utytułowanych są bezbłędne technicznie i dopracowane kolorystycznie, w różnej konwencji i technice: akryl, pastel, rysunek komputerowy, grafika warsztatowa, rysunek, portrety, pejzaże, abstrakcja itd.
Wiele z nich nawiązuje realistycznie bądź aluzyjnie do motywów mikołowskich, jak np. obraz Franciszka Dziadka „Mikołowskie Dni Muzyki”, czy „Mikołów” Renaty Bonczar. Wśród przedstawionych prac zwróćmy uwagę na obraz Franciszka Maśluszczaka „Wieczór poetów w Mikołowie”, artysty, by tak powiedzieć, niepoetycko-krajowej malarskiej ekstraklasy, piękne portrety Aliny Sibery, ciekawy obraz „Miasto zatracenia” pisarza i publicysty, krytyka artystycznego Henryka Wańka, a także na obrazy malarzy z Czech: Jany Motlovej, Gabrieli Novakovej, Aleny Teicherovej, Vratislava Varmuża oraz artystów z Holandii: Cora Jeanne Sijtsema-Saartjes oraz Pieta Snellaarsa, amatora, „który cały swój czas poświęca swym pasjom: malowaniu oraz graniu na akordeonie”. Porównując, choć to sprawa dyskusyjna, plener olkuski i mikołowski, trzeba stwierdzić, że ten mikołowski prezentuje nie tylko wyższy poziom artystyczny, większe bogactwo formy, ale jest też ciekawszy myślowo. Szkoda że olkuscy malarze nie zaszczycili wernisażu swoją obecnością (poza 1,2 wyjątkami). Warto się uczyć od innych.
Dziwi także fakt, że w naszym mieście urządza się imprezy konkurencyjne. W tym samym czasie, kiedy odbywał się wernisaż, w MOK odbyła się impreza, na której przyznawano Olkuską Nagrodę Artystyczną.
Wystawa ma piękny katalog. Najciekawsza notatka dotyczy artysty Leszka Żegalskiego: „Urodzony w roku 1959…jako abstrakcjonista…Uczeń Matejki, Duchampa i Dudy-Gracza. Był wraz z Tercetem Nadętym prekursorem w użyciu reklamy w celu propagowania własnej sztuki i poglądów. Ogółem uczestnik ponad 240 wystaw grupowych i zagranicznych”. I wyzywający „Akt”… Dodajmy, że każdy z artystów miał dziesiątki wystaw indywidualnych i zbiorowych w Polsce, w Europie i za Atlantykiem. Gdybym mógł udekorować swoje mieszkanie prezentowanymi na wystawie obrazami, to wybrałbym obrazy: Ryszada Patzera „Makowa łąka”, Aliny Sibery „Zalotnica”, Barbary Szubińskiej „Idąc na Wetlinę”, Stanisława Tabisza cykl „Chimery” i Józefa Stolorza „Korozja”.