– Może zabrzmi to brutalnie, ale po ,,Kłosie” Olkusz została jedynie nazwa na koszulkach, nic więcej. Gramy słabo, kadrowo też wyglądamy tragicznie. Zamiast uzupełniać skład, on nam się jeszcze kurczy. Obecnie jest nas dziewięciu i to jest cały nasz zespół. Nie mamy zmienników, nie mamy kim zastąpić gorzej grającego zawodnika. Tak naprawdę oprócz grającej szóstki został jedynie Łukasz Kowalczyk – nominalny drugi rozgrywający, no i ja, ale oczywiście mój wiek nie pozwala już na jakieś fajerwerki – nie ukrywa emocji Roman Socha, trener olkuskich siatkarzy, którzy po czterech kolejkach w rozgrywkach III ligi z trzema zwycięstwami i jedną porażką na koncie zajmują 5. miejsce w 14 – zespołowej stawce.
Ostre słowa pod adresem swoich zawodników i klubowej rzeczywistości trener Socha wypowiedział po ostatnim meczu ligowym, wygranym przez Kłosa 3:2 z Bobową. – Te dwa punkty osobiście mnie nie cieszą. Oczywiście mogliśmy przegrać i to bez zdobycia choćby punktu, ale okoliczności tego naszego zwycięstwa powinny być zupełnie inne. Zamiast wygrać 3:0, męczymy się niemiłosiernie z młodzieżą, która dopiero uczy się grać w siatkówkę i tak naprawdę jeszcze niewiele potrafi. Niestety był taki moment, kiedy właśnie z tą samą młodzieżą przegrywaliśmy bardzo wyraźnie i to musi dawać sporo do myślenia – zaznacza szkoleniowiec i jednocześnie dodaje: – Oczywiście rywale zagrali bardzo ambitnie, a jak mówi stara siatkarska prawda, jeśli dasz się rozegrać młodzieży, to ona zagra lepiej niż sama potrafi. Uważam, że tego właśnie byliśmy świadkami.
Zwycięstwo nad Bobową po przeszło dwugodzinnej walce przyniosło ,,Kłosowi” zysk w postaci dwóch punktów. Trzeci z meczowej puli z racji wygrania dwóch setów do Bobowej zabrali podopieczni trenera Pawła Popardowskiego. Mimo porażki, goście w hali MOSiR-u zaprezentowali się z niezłej strony. Mogli również pochwalić się szeroką ławką rezerwowych. Zupełnie inaczej od początku sezonu wygląda sytuacja w olkuskim klubie. Trochę koloru w szarą rzeczywistość siatkarskiego Kłosa wnosi postać Bartosza Glinieckiego, który dołączył do zespołu przenosząc się z Kęczanina Kęty. – Bartek ma staż II-ligowy, więc jest ogranym zawodnikiem. Ma tylko jeden mankament – nie trenuje. Twierdzę, że gdyby pracował z nami w ciągu tygodnia, grałby jeszcze lepiej. Niestety pewnych spraw nie przeskoczymy, ale i tak jest dla nas dużym wzmocnieniem – przyznaje Roman Socha.
Sobotnim zwycięstwem, ,,Kłos” powetował sobie nieco nieudany występ tydzień wcześniej w Tarnowie, gdzie przegrał z tamtejszą Iskierką 0:3. – Wynik nie do końca oddaje to, co działo się na parkiecie. Prawdę powiedziawszy, gdyby rezultat został odwrócony na 3:0 to nikt nie mógłby mieć pretensji. Niestety podobnie jak z Bobową, daliśmy się rozegrać młodzieży, a sami popełniliśmy zbyt wiele niewymuszonych błędów. Wyraźnie przegraliśmy też końcówki. Kiedyś było to nie do pomyślenia. Teraz niestety prawda jest brutalna. Szkoda, że do domów wróciliśmy z niczym, bo w końcowym rozrachunku te punkty mogłoby nam się bardzo przydać. Na tę chwilę, biorąc sytuację w jakiej obecnie się znajdujemy kto wie, czy nie będzie trzeba zweryfikować naszych planów – dodaje trener Socha.
Po zwycięstwie 3:1 nad Ryglicami, opiekun olkuskich siatkarzy, zapytany o możliwe miejsce na koniec sezonu mówił o pierwszej szóstce, uprawniającej do gry o najwyższe cele w tej lidze. Jeszcze bardziej entuzjastycznie do sprawy podchodził prezes ,,Kłosa” Janusz Mentlewicz, twierdząc że zawodników stać na miejsce na podium. Teraz głosy w szczególności z punktu widzenia szkoleniowca są bardziej stonowane. – Oczywiście, mimo problemów w każdym meczu gramy o zwycięstwo. Nie mogę nic konkretnego obiecać, bo po prostu nie wiem jak będziemy wyglądać, za miesiąc czy dwa. Nawet jedna kontuzja będzie dla nas oznaczała tragedię. Proszę niebiosa o zdrowie. Mówią, że jak jest zdrowie, to można walczyć ze wszystkim i wyjść nawet z najcięższej opresji. Oby to dotyczyło naszego zespołu – kończy z nadzieją olkuski szkoleniowiec.