Dziś gazet w Olkuszu i powiecie mamy bez liku, w samym Srebrnym Grodzie, jakby dobrze policzyć, będzie ich chyba z dziesięć; najstarszymi są, wiadomo, „Żółty Jeż” i „Przegląd Olkuski”, które zbliżają się do szacownego wieku 30 lat. Pierwsza w ogóle olkuską gazetą był dwutygodnik „Kronika Powiatu Olkuskiego”, ukazujący się – pod koniec już nieregularnie – w latach 1917-20.
Kolejnym pismem był „Nasz Głos”, gazetka …szkolna, redagowana przez samorząd uczniowski przy Gimnazjum męskim w Olkuszu, od maja 1932 r. Pismo – które znam tylko z opisu – choć uczniowskie, redagowane było z charakterem i z czasem zaczęto je traktować poważnie, czego dowodem pojawiające się w nim reklamy olkuskich firm; ostatni znany numer miał się ukazać w lutym 1933 r., ale być może wychodziło dłużej. Potem w historii olkuskiej prasy mamy ogromną lukę. Kiedyś zdawało mi się, że trwała ona do początku lat 90. XX w., do pojawienia się efemerycznego „Adressu” (redagowanego przez dziś już św. pamięci Lucjana Poczęsnego), a następnie wspomnianego „ŻJ” i „PO”, w którym kreślę te słowa. A jednak nie – w latach 50. Ziemia Olkuska miała swoją gazetę, ba, to nawet był organ…
Kilka lat temu koleżanka, remontując stary dom, znalazła gazetę. Pewnie wyrzuciłaby ją do kosza, ale po pierwsze zauważyła, że gazeta jest bardzo stara i w nagłówku widnieje słowo „Olkusz”, a po drugie zna mnie, więc zdając sobie sprawę, że ja takimi rzeczami się interesuję, zgłosiła się do mnie. I tak trafiła do mnie „Gazeta Olkuska” z 16-30 września 1956 r., nr 15 (26), organ prasowy Komitetu Powiatowego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej ukazujący się w nakładzie 5 tys. egzemplarzy. Była w opłakanym stanie, brudna i zakurzona, cała w dziurach, więc wielu tekstów nie dało się przeczytać w całości, poza tym kruszyła się, rozpadała w rękach, ale ciekawość zwyciężyła i zacząłem ją czytać.
Do tej pory znany mi był tylko fragment tej gazety, który swego czasu pokazał mi Henryk Osuch, autor monografii olkuskiej Emalii pochwalił mi się artykułem zamieszczonym na łamach „Gazety Olkuskiej”, w którym piętnował brud panujący w Srebrnym Grodzie (użył nawet tego bardzo popularnego dziś określenia dla Olkusza). Dzięki znajomej po latach wpadł w me ręce kolejny. Tyle tylko, że tamten poprzedni fragment – bodaj jedna kartka, którą sobie skserowałem – niestety gdzieś mi się wnet zapodział. Tak więc cała moja wiedza o tym organie pochodzi wyłącznie ze zniszczonego numeru 15 z 1956 r. Powiedzieć, że znalezisko ze starego domu było w bardzo złym stanie, to jakby nic nie powiedzieć. Zakwaszony papier znajdował się w stadium końcowego rozpadu. Każde przewrócenie kartki powodowało jakieś 10 procent strat w substancji. Na stronie tytułowej pod hasłem „miesiąc Przyjaźni” wdzięczył się nowiutki Pałac Kultury i Nauki w Warszawie. Tekst: „W całym kraju trwają uroczystości w związku z miesiącem pogłębiania Przyjaźni Polsko-Radzieckiej. Na zdjęciu: Pałac Kultury i Nauki – dar bratnich narodów radzieckich dla Polski. Symbol wiecznej przyjaźni”.
Pałac Kultury i Nauki na przełomie lat. 50 i 60. Fot Narodowe Archiwum Cyfrowe.
Najważniejszy artykuł numeru nosił długaśny tytuł: „Zapewnić maksymalną realizację programów Frontu Narodowego”. Fragment tekstu: „Poważne zadania w zaspokajaniu potrzeb ludności w dziedzinie gospodarki oraz kultury postawiły do realizacji programy wyborcze Powiatowego i Gromadzkich Komitetów Frontu Narodowego, jak również postulaty wyborców do rad narodowych w 1954 roku. Zadania te nie były łatwe i niejednokrotnie już w założeniach przekraczały lokalne możliwości rozwiązania we własnym zakresie. Warto ocenić wyniki wykonania tych zadań po blisko dwuletniej realizacji programów. Posiadamy już znaczne osiągnięcia w rolnictwie i gospodarce komunalnej, oświacie, kulturze i zdrowiu, obrocie towarowym i transporcie oraz łączności. Z realizacji zadań objętych programem powiatowym trzeba szczególnie wskazać, że rolnicy otrzymawszy lepsze zaopatrzenie w nawozy zwiększyli wydajność przeciętną 4 zbóż twardych do 14,5 q z hektara, a dzięki wzrostowi bazy paszowej osiągnęli 56 sztuk krów i 22 sztuki owiec na 100 ha użytków rolnych. W dorzeczu Pilicy zmeliorowano łąki o powierzchni ok. 400 ha, uzyskując dobre i pełnowartościowe siano do hodowli. W Żarnowcu i Imbramowicach zorganizowane zostały weterynaryjne punkty felczerskie, a jeszcze w bieżącym roku Pilica i jej rolnicze okolice otrzymają w pełni wyposażoną lecznicę dla zwierząt. Rozszerzenie sieci punktów gromadzkich ośrodków maszynowych przez uruchomienie 8 punktów przyczyniło się znacznie do ułatwienia pracy rolników. Miasta i osiedla w Olkuszu, Wierbce, Bolesławiu i Sławkowie otrzymały z budownictwa Zakładu Osiedli Robotniczych i zakładów przemysłowych 298 izb, a dalszych 476 zostanie oddanych do użytku ludziom pracy w Olkuszu jeszcze do końca tego roku. Remonty 2544 izb poprawiły trudne warunki mieszkaniowe robotników, a rozbudowa wodociągów w Olkuszu, Bolesławiu i Pilicy ułatwiła prowadzenie gospodarstw domowych. W dziedzinie oświaty zostały oddane dzieciom dwie piękne szkoły w Pilicy i Sławkowie, a budowa szkoły w Wolbromiu nabierze żywszego tempa. Wydatnie zwiększyła się sieć bibliotek. Zostało zorganizowanych 8 bibliotek gromadzkich i liczba ich wzrosła do 26 placówek. W zakresie zdrowia zwiększono o 9% ilość łóżek w lecznictwie zamkniętym, przede wszystkim przez uruchomienie izb chorych w Olkuszu i Wolbromiu. Mieszkańcy Wierbki, Białego Kościoła i Przegini znaleźli bliską i troskliwą pomoc lekarską w nowo otwartych ośrodkach zdrowia, zaś ludność Trzyciąża, Jerzmanowic i Imbramowic – uzyskała ją w uruchomionych punktach felczerskich. Dla zaspokojenia potrzeb mieszkańców otwarto na wsi 10, zaś w mieście 13 estetycznie urządzonych sklepów spożywczych i branżowych, lepiej niż w latach ubiegłych zaopatrzonych w asortymenty różnych towarów. Mieszkańcy Sułoszowy będą spożywać już w roku bieżącym smaczny chleb z nowocześnie urządzonej piekarni mechanicznej, zaś Gminne Spółdzielnie w Wolbromiu i Sułoszowie będą korzystać z nowobudowanych magazynów towarowych”.
Wszystko rosło, rozwijało się wręcz w niewyobrażalnym tempie. Nie szło przechwalić. Dalej było o sieci drogowej, prężnie się rozwijającej. Następnie o świetlicach wiejskich i remizach strażackich. Znalazłem nawet wyliczenie, że wybudowano siedem studni, a do końca 1956 r. miało powstać 15 zbiorników przeciwpożarowych. Takimi to sprawami żyła prasa powiatowa w latach 50.
Był też tekst pt. „Co z Muzeum?”, który mnie, przyznaję, bardzo zainteresował. „Opublikowany w poprzednim numerze <
Partia stawiała wtedy na poezję, ale zaangażowaną, w duchu czasów. Stąd na stronie tytułowej zamieszczono wiersz „Warszawa” Władymira Zamiatina (w tłumaczeniu Adama Włodka, poety, który dziś pamiętany jest jako mąż Wisławy Szymborskiej i tajny współpracownik Urzędu Bezpieczeństwa, donoszący m.in. na pisarza i tłumacza Macieja Słomczyńskiego). „Tu, / wśród kościołów poburzonych, /w styczniu, / w czterdziestym piątym / byłem. (…) Ulicą miasta / powoli w lekkich pantofelkach / idzie jasnowłosa niewiasta / z jasnowłosą dziewczynką na rękach. / Dla nich Warszawę w boju brałem! Jak dziś to widzę pośród wspomnień. / I była ze mną Rosja cała, / ta starsza siostra Polski wolnej. / I medal dumnym blaskiem sławy/ wczorajszych dróg wspomina cel: / „Za / wyzwolenie / Warszawy” / – / w piersi Rosji mej”.
I jeszcze zdjęcie: zamek w Dreźnie „zburzony w czasie nalotu anglo-amerykańskiego i budowany po wojnie”. Ech, ci wstrętni imperialiści, przez nich trzeba było odbudowywać sojusznicze NRD!
Na drugiej kolumnie, obok „fascynującego” artykułu na temat rzemiosła pt. „Rzemiosło na nowej drodze. Po VII Plenum PZPR”, zwracał uwagę inne teksty. Był tam np. list otwarty Rzemieślniczej Spółdzielni Kominiarzy w Olkuszu, w którym kominiarze narzekali na „stan przewodów dymowych i wentylacyjnych oraz palenisk” w obiektach budowanych tak przez państwowe, jak i spółdzielcze oraz prywatne przedsiębiorstwa budowlane. Kominiarze zwracali uwagę, że przewody kominowe zamiast 14 cm przekroju miały tylko 12, a czasem mniej. Jako przykład podano dwa bloki przy ul. Żuradzkiej, które wtedy oddano do użytku. Zdaniem kominiarzy, mieszkańcom groziło zaczadzenie. Monity telefoniczne na nic się zdały, stąd potrzeba listu otwartego.
Plakat z czasów PRL
Ostrzegano też przed wyłudzaczami: „Uwaga! Oszuści działają”. „Od dłuższego czasu grasują na terenie kraju agenci nieistniejących zakładów fotograficznych, wyłudzający od ludzi wysokie zaliczki na wykonanie portretów. Agenci ci dotarli również do naszego powiatu, „nabierając” swoich klientów. Boże, doczekaliśmy czasów, gdy oszustów spotykamy codziennie i na każdym kroku; jesteśmy przez nich nagabywani przez telefon, w Internecie, na ulicy i właściwie już nie wiadomo, czy większość ofert, którymi się nas kusi, nie jest wyrafinowaną wersją oszustwa.
Były wszelako w „Gazecie Olkuskiej” także teksty optymistyczne: „Artykułów szkolnych jest pod dostatkiem” albo „O 50 proc. zmniejszyła się ilość skarg w Pow. Kolegium Orzekającym”. Podobnie optymistyczne treści znalazłem na str. 3. Obok narzekań, że nic nie wyszło z Młodzieżowego Klubu Tańca (nie znalazł uznania w Oddziale Kultury i Zarządzie Powiatowym ZMP, patrz: tekst „Obudźcie się!”), są jednak duże pozytywy, np.: „W roku 1957 Glanów będzie zradiofonizowany”).
Na tej samej stronie zamieszczono kolejny mocny materiał – list Mariana Lekstona zatytułowany „Chcemy się wychowywać w organizacji młodzieżowej”. Zawsze myślałem, że od wychowywania jest rodzina, no, ale w czasach pedagogiki Makarenki próbowano inaczej… Oto ten list, w którym poruszono jeden z ważniejszych ówczesnych problemów wychowawczych młodzieży: „Powołując się na artykuł zamieszczony w „Gazecie Olkuskiej” Nr 13 pt. <
Sklep warzywny w rynku, lata 60. Fot. Jan Nosowicz
Zwraca uwagę jeszcze jedna rzecz, coś, czego w tej gazecie nie ma. To mianowicie, że w publikacji, która ukazała się już po poznańskim czerwcu, gdzie właściwie rozpoczął proces demokratyzacji w Polsce, efektów tego, co zaczęło się w Poznaniu, na łamach „GO” nie widać. Widocznie w Olkuszu beton jeszcze wtedy nie kruszał…
Postscriptum I
Przed ponad dekadą środowisko związane z ówczesnym olkuskim PiS-em, zaczęło wydawać „Gazetę Olkuską”, najpierw w wersji internetowej, później także papierowej. Z założenia było to więc wydawnictwo krańcowo różne od bardzo lewicowej „GO” z lat 50-tych. Redaktorem naczelnym „Gazety Olkuskiej” był pewien olkuski przedsiębiorca. Ukazało się 14 numerów. Po odejściu naczelnego z PiS-u i środowiska z nim związanego, „Gazeta olkuska” była jeszcze jakiś czas wydawana jako wydawnictwo społeczne. Potem zaprzestano wydawania papierowej wersji. Ostał się tylko portal internetowy, na którym znaleźć można było sporo ciekawych artykułów (np. o historii fińskiej związanej z Olkuszem i Jaroszowcem rodziny Vegeliusów), oraz żywo redagowane miejskie forum. Dziś nawet ten portal jest już niedostępny. Gdzieś tam tylko w wirtualnej otchłani pozostał pochodzący z 2005 r. wątek gratulacyjny „Kupcowi”, który zaczął wydawać te gazetę. Tak więc i to drugie przedsięwzięcie pod tytułem „Gazeta Olkuska” zakończyło się niepowodzeniem.
Postscriptum II
Otrzymany od znajomej egzemplarz olkuskiej gazety z 1956 r., wydrukowany na zakwaszonym papierze, nie przetrwał lektury; rozpadł się zupełnie. Jeśli ktoś z PT Czytelników dysponuje egzemplarzami „Gazety Olkuskiej” z lat 50., będę wdzięczny za udostępnienie.
Kto na fotce itd.Wnuki żyją.Min,Ja
Panie olgierdzie! nic pan nie wiesz,