Artysta, kantor, pedagog – czyli magister sztuki Wojciech Taborek

– Która z tych profesji jest Pana główną, a może najważniejszą?

– Właściwie wszystkie te elementy mojej aktywności są równorzędne i wypełniają mi życie( i jest jeszcze Rodzina). Na marginesie dodam, że upowszechniające się pojęcie ”kantor” nawiązuje do tradycji tak ewangelickiej jak i żydowskiej i rozszerza pojęcie „organista” o naukę śpiewu religijnego, prowadzenia scholi i chóru. Słowo ”kantor” pochodzi od łacińskiego słowa „canto, cantare” – „śpiewać.

– Wybrał Pan w swoim czasie  studia na Akademii Teologicznej na tak wspaniałym, niepowtarzalnym, można powiedzieć boskim instrumencie, jak organy. Na czym polega osobliwa sztuka gry na organach?

– Mozart mówił: ”Organy były i są królem instrumentów muzycznych”. I każdy z wielkich, tzw klasyków wiedeńskich zostawił również utwory na organy, choć głównie komponowali przecież dzieła muzyczne na orkiestrę. To wspaniały instrument,bardzo trudny do opanowania nie tylko ze względu na jego rozmiar. Żeby być organistą, trzeba umieć grać na fortepianie, być świetnym pianistą, mieć bezbłędną pamięć muzyczną.

Podstawowym problemem jest tu konieczność uniezależnienia lewej ręki od lewej nogi, bo organy mają do 7 manuałów, czyli klawiatur, na których gra się rękoma i jedną klawiaturę nożną basową, na której gra się nogami. Trzeba więc doprowadzić do synchronizacji obu rąk z klawiaturą nożną. A jeżeli organy są tak skomplikowane jak te nasze, zabytkowe, olkuskie-tym większe trzeba mieć umiejętności. Organy są instrumentem bardzo skomplikowanym technicznie. Żeby znaleźć ich ”duszę”, trzeba poznać wszystkie ich możliwości, znać wszystkie ”głosy”, a może ich być kilkadziesiąt i umieć je wykorzystać, zastosować, uruchomić w odpowiednim czasie, połączyć sztukę z techniką. Trzeba mieć smak muzyczny, by przy pomocy tego instrumentu, a lepiej powiedzieć na nim, stworzyć z partytury dzieło muzyczne. Przypomina mi to możliwości komputera.

– Więc dlaczego wybrał  Pan ten instrument muzyczny?

– Tak jakoś było, że od dzieciństwa interesowałem się tą muzyką. Wyprawialiśmy się rodzinnie do Kamienia Pomorskiego, Świętej Lipki, Kazimierza nad Wisłą, Leżajska, żeby oglądać tamtejsze organy, słuchać muzyki-choć wiele z tych instrumentów ma tylko pozory zabytkowości. Nasze olkuskie są autentyczne. Pięknie grają też w Bazylice zastępcze organy z roku 1981 Włodzimierza Truszczyńskiego, na co warto zwrócić tu uwagę. Więc można powiedzieć, że organy towarzyszyły mi od zawsze i zapewne stały się moim życiowym przeznaczeniem.

33 lata temu ukończyłem edukację w Liceum Ogólnokształcącym w Olkuszu. I to, że zamiast rodzinnie trafić na medycynę, trafiłem do muzyki, i to organowej, zawdzięczam Pani prof. Annie Liburowej, jej inspiracji i sile przekonywania. Dwukrotnie byłem  krajowym finalistą Olimpiady Wiedzy o Sztuce w dziedzinie wiedzy o muzyce. W czasie  nauki w Szkole Muzycznej II stopnia w Krakowie równocześnie studiowałem muzykologię na Uniwersytecie Jagiellońskim. Po ukończeniu tych studiów – studiowałem muzykę organową na Papieskiej Akademii Teologicznej, dziś Uniwersytecie im. Jana Pawła II w Instytucie Liturgicznym, sekcja muzyki kościelnej w Krakowie. Przygotowywała ona organistów o różnych, niezbędnych w tej profesji umiejętnościach. Tam też opanowałem profesjonalnie sztukę gry na  organach. Mam to szczęście, że trafiłem na wspaniałych pedagogów, którzy ukierunkowali moje wykształcenie. Chciałbym zatem wspomnieć Cecylię i Gerarda Mryków, którzy uczyli mnie  gry na organach i fortepianie, Pana Krzysztofa Chowańca, który przekonał  moich rodziców, że powinienem kształcić się w muzyce organowej, a nie fortepianowej, co było ich marzeniem. Moimi mistrzami w Instytucie Liturgicznym byli: Irena  Rolanowska i niezapomniany kompozytor, organista, wspaniały profesor Marian Machura. W roku 2005 ukończyłem studia licencjackie na Akademii Muzycznej w Katowicach na wydziale wokalno-instrumentalnym o specjalizacji fortepian. No tak, człowiek uczy się całe życie, a ja zawsze lubiłem się uczyć.

– Organista… Czy łatwo być organistą.?

– Ani łatwo, ani trudno. Jak każda profesja, którą się lubi i wykonuje – daje satysfakcję. Sprawia mi to przyjemność. Ja w ogóle uwielbiam granie, muzykę. Moja Żona wykazuje tu niebywałą cierpliwość. Organista, jak pan mówi – kantor – musi nie tylko grać na organach, ale być jakby duchowym przewodnikiem wiernych ”Kto śpiewa, modli się dwa razy”, więc trzeba ludzi uczyć śpiewać, uczyć nowych pieśni, bo są dosyć oporni, wolą pieśni tradycyjne, te z dziada-pradziada. No i znać liturgię, której muzyka towarzyszy.

– I wreszcie nauczyciel…

– Od 23 lat uczę dzieci i młodzież w Szkole Muzycznej I stopnia w Olkuszu tzw. audycji muzycznych. Dziwna nazwa, prawda? A jest to wiedza o muzyce: historia muzyki, budowa instrumentów, elementy folkloru, wiedza o tańcu, o zasadach śpiewu. Korzystam z zasobów wiedzy, które zdobyłem na studiach muzykologicznych. Uczę także gry na fortepianie. Lubię uczyć, bo lubię  młodzież i chcę przekazywać swoją wiedzę innym. I dlatego bezustannie się kształcę. Nasza szkoła cieszy się opinią  placówki o wysokim poziomie nauczania, corocznie do szkół muzycznych II stopnia w Krakowie  przechodzi  5-7 naszych absolwentów…

– Obecnie trwa Olkuski Letni Festiwal Muzyki Organowej. Pan prowadzi te koncerty. Czy Pan widzi celowość  tego Festiwalu – letniego i jesiennego.

– Występują  na nim owszem,  muzycy  o wysokich, czasem bardzo wysokich  kwalifikacjach – ale i młodzież, absolwenci szkoły dla organistów czy  Akademii Muzycznych…

– Czy ten Festiwal jest  potrzebny? Wszak młodzi ludzie nie przepadają za muzyką poważną.

– A czy wszystko musi być dla młodzieży? W czasie koncertów Bazylika  pełna jest słuchaczy. Nie wszystkim odpowiada muzyka na instrumentach elektrycznych. Na marginesie dodam, że w kościołach tzw organy elektryczne mogą byś stosowane jedynie jako instrument zastępczy. Bo to jest imitacja. A kiedy zabrzmią organy prawdziwe – czujemy wielkość tej muzyki .Dlatego ten Festiwal jest, moim zdaniem, cennym dorobkiem olkuskiej kultury. A dla tych młodych organistów, którzy się u nas popisują, gra na organach Hummla w obecności licznej publiczności, co często podkreślają, jest wyróżnieniem i daje im prawdziwą satysfakcję,

– Czy my nie nobilitujmy za bardzo tych naszych organów? Są wszak w naszym kraju instrumenty większe, starsze, muzycznie doskonalsze.

– Owszem, racja. Ale te nasze są autentycznie zabytkowe i wciąż czynne. Prawdziwy ewenement. Szkoda tylko, że są tak nastrojone, że nie można na nich grać w czasie największych uroczystości kościelnych. Ich możliwości kończą się na epoce baroku.

Minęła  już godzina gawędy o muzyce. Pan Wojciech – od 25 lat organista w  Parafii pw Świętego Maksymiliana Kolbego – (”zacząłem tę pracę w pierwszą niedzielę Adwentu 25 lat temu”) – opowiada o tej sztuce z pasją i  zachwytem. Sypie anegdotami i opowiastkami. Przypomina minione pojęcia, jak np.”kalikant” i tłumaczy, dlaczego teraz nie ma „kalikowania”. Tłumaczy obrazowo, czym są  organy i jak tej muzyki należy słuchać, żeby dała  nawet niewykształconym melomanom jak najwięcej artystycznej satysfakcji.

0 0 votes
Article Rating
Subskrybuj
Powiadom o
5 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Milka
Milka
6 lat temu

Jestem tego samego zdania, co „lenii”.
Dodam, że powiekami można zasłonić oczy, by czegoś nie widzieć, ale uszy nie mają powiek, mogą jedynie „więdnąć” podczas przymusowego słuchania (na mszach słuchanie kazań, śpiewu i grania jest przymusowe) niektórych „mistrzów”.
Chwalona bylejakość może się stać epidemią.

Pietr
Pietr
9 lat temu

Pan Wojciech jest moin nauczycielem pianina. Uczy doskonale -trzeba przyznać jest wymagający. Ale to dobrze ! Uczy mnie tych rzeczy które mi sie podobają. A co niedziele mam możliwość przyglądania sie pracy Pana Wojciecha. Sam raz zastępowalem Pana Wojciecha i chce swoja przyszłość związac z organami ! 🙂

Młody
Młody
13 lat temu

Panie Wojciechu proszę przyjąć gratulacje i podziękowania … Decyzje posługi i współpracy z proboszczem Gajewskim podejmowane 25 lat temu wymagały wówczas prawdziwej męskości.
Fotka nieudana (mogłaby być gdyby artykuł dotyczył Pańskich np wypadów w góry) – Pan jest zwykle przecież taki elegancki … no i to tło takie nasze swojskie, olkuskie …

kantorek
kantorek
13 lat temu

czy pierwsze zdjęcie nie miało byc przypadkiem przeznaczone do artykułu o tragedii olkuskich dróg? a tak w temacie, to daj boże p.kantorowi zdrowie, sto lat zycia i kupę dzieci, ale te wypracowania na temat-przeprowadz wywiad z ciekawym człowiekiem – straszne sa!

lenii
lenii
13 lat temu

Jeśli mogę zacytować- Boże ty to czytasz i nie grzmisz?, artysta …pedagog ….. kantor…? trzeba mieć chociaz to minimum ,,słuchu muzycznego,, -straszne słowo – aby powiedzieć — nie dla takiego artysty?? organisty?? ten styl kształcemia umuzykalnienia i śpiewu UMARŁ już z dawnym PRL-em, i nie mogę zrozumieć jego promocji w dzisiejszych czasach — pozdrawiam mm