LKS Kłos Olkusz – Wisłok Strzyżów 3:2 (25:22, 19:25, 25:21, 15:25, 15:11)
Kibice olkuskiej siatkówki tuż przed Świętami mogą odetchnąć z ulgą. Po długim okresie niepowodzeń i po kolejnych porażkach nadeszło przełamanie, będące miłym prezentem dla wszystkich osób sympatyzujących z zawodnikami Kłosa. Zespół Romana Sochy, po niezwykle emocjonującym spotkaniu, w tie-breaku pokonał Wisłoka Strzyżów i w Nowy Rok wkroczy z podniesionym czołem
Rozgrywki siatkarskiej II ligi są specyficzne, bo nawet w przypadku zajęcia ostatniego miejsca w sezonie zasadniczym następuje walka w fazie play-out, która nawet w momencie niepowodzenia, wcale nie oznacza jeszcze bezpośredniego spadku. W sporcie, podobnie jak w każdej innej dziedzinie życia, nie należy być jednak minimalistą, więc gdybanie co się wydarzy gdyby nie wyszło, lepiej schować głęboko w kieszeń. Dużo bardziej korzystne będzie natomiast snucie planów na następne tygodnie, mając w perspektywie szanse na następne zwycięstwa i zarazem punkty, poprawiające sytuację Kłosa w tabeli.
W sobotnie spotkanie olkuscy siatkarze weszli idealnie, szybko obejmując kilkupunktowe prowadzenie. Zasługa w tym nie tylko skuteczności w ataku, ale przede wszystkim dobrego przyjęcia zagrywki przeciwnika, a z tym miejscowi mieli ostatnio najwięcej problemów. Przy wyniku 14:7 można było liczyć na przełamanie niemocy i wygranie pierwszego w tym sezonie seta przed własną publicznością! Udało się, choć końcówka była nieco nerwowa. Zwycięzców się jednak nie sądzi, więc rezultat 25:22 w obozie gospodarzy został przyjęty z ogromną radością.
Drugi set pokazał, że mimo prowadzenia o trzy punkty będzie niezwykle ciężko. Wisłok, który do meczu w Olkuszu wygrał tylko raz i to w dodatku sensacyjnie 3:0 w Bochni, ani myślał pasować. Goście wyciągnęli wnioski z premierowej partii, lepiej grając w obronie i wyprowadzając skuteczne kontrataki. Wypracowali sobie solidną zaliczkę, której umiejętnie pilnowali, nie myląc się w najważniejszych momentach. Wygrali seta do 19 i gra o zwycięstwo zaczęła się tak naprawdę od początku.
Mimo kiepskiego startu w trzecim secie, olkuszanie szybko odrobili straty i zaczęli potwierdzać swoją dominację. Gracze Wisłoka nie chcieli być dłużni i robili co w ich mocy, aby odwrócić losy partii. Gospodarze nie dali się jednak zdominować, a zdobywając punkt na 25:21 zapewnili sobie jedno oczko.
Szybko jednak prysły nadzieje na zwycięstwo za pełna pulę. Zmotywowani strzyżowianie błyskawicznie „odjechali” miejscowym (0:6), prezentując się wybornie w każdym elemencie siatkarskiego rzemiosła. Zawiedli za to zawodnicy trenera Sochy, którzy czwartego seta oddali właściwie bez walki.
Przy remisie 2:2 o triumfie zadecydował tie-break, który często bywa loterią. Znowu rewelacyjnie zaczęli przyjezdni, jednak od stanu 0:3 Kłos potrafił zmienić stronę prowadząc 8:7. Kolejne akcje bardzo wyrównane, ale ze wskazaniem i ze szczęściem na olkuszan. Przy wyniku 14:11 punkt zdobyty przy własnym serwisie zapewnił miejscowym premierowe w rozgrywkach II ligi zwycięstwo we własnej hali, a także radośniejsze Święta Bożego Narodzenia. Impuls już jest, teraz po Nowym Roku trzeba czekać na weryfikację formy.
brawo chłopaki , pokażcie temu „prezesowi M.” że macie jaja w porównaniu do niego , oby tak dalej ……. 🙂