UKS Hutnik Kraków – LKS Kłos Olkusz 3:0 (25:18; 25:19; 25:13)
Nie było niespodzianki w Krakowie, gdzie miejscowy Hutnik w trzech setach rozprawił się z siatkarzami olkuskiego Kłosa. Goście będący beniaminkiem II-ligowych rozgrywek po niezłym początku sezonu, teraz przegrywają mecz za meczem, w dodatku czyniąc to w kiepskim stylu. Zespół Romana Sochy nie wygrał choćby pojedynczej partii już od 11 października, więc nie ma się co dziwić, że LKS wciąż zamyka tabelę.
Krakowianie to obecnie czwarta siła rozgrywek. Hutnik czai się tuż za plecami prowadzącej trójki, mając punkt straty do MKS-u Andrychów, MCKiS Jaworzno i TSV Cell Fastu Sanok. Podopieczni trenerów Jerzego Piwowara i Zenona Matrasa zgodnie z przewidywaniami pewnie wygrali z olkuskim zespołem w trzech krótkich setach, szczególnie w ostatnim prezentując pełnię swoich możliwości.
Pierwszy punkt w meczu z prawego skrzydła zdobył Ferek, a pomyłki Kłosa w obronie sprawiły, że krakowianie szybko wyszli na pewne prowadzenie. Zagubieni goście psuli zagrywki, atakowali w aut i mieli do tego ogromne problemy z przyjęciem serwisu rywali. Na efekty nie trzeba było długo czekać. Przy wyniku 9:4 dla gospodarzy, trener Socha poprosił o przerwę na żądanie. Chwila oddechu nie poprawiła jednak sytuacji olkuszan, którzy z każdą kolejną akcją powiększali dystans do „Hutników”. Ci nie mieli skrupułów. Niemal każdą piłkę kończył Kowalski, a efektowne punkty dołożył również Podleśny. Rezultat 18:8 sprawił, że w końcówce seta miejscowi nieco spoczęli na laurach, dając zawodnikom Kłosa kilka szans na poprawienie swojego punktowego dorobku. Skończyło się na zwycięstwie Hutnika 25:18.
Drugą partię od mocnego uderzenia znowu rozpoczęli krakowianie, którzy głównie za sprawą świetnie zagrywającego Podleśnego prowadzili już 5:0. Z biegiem czasu Kłos zaczynał sobie radzić coraz lepiej, a z przewagi miejscowych nic nie zostało (11:11). To był jednak tylko krótki zryw olkuszan – niebawem przegrywali już 12:16 i na domiar złego znowu zaczęli się poważnie mylić, wyrzucając piłki w ataku na aut. Gdyby nie błędy własne, to kto wie… A tak drugi przegrany set, tym razem do 19.
Trzecia partia była wyrównana tylko na samym początku, bo od stanu 2:2 krakowianie szybko uciekli Kłosowi. W raptem parę chwil zrobiło się 6:2, a później 9:3. Niemoc olkuszan była tak wielka, że przez chwilę można było się zastanawiać, czy goście przekroczą granicę zdobytych 10 punktów. Przy wyniku 15:4 szkoleniowiec LKS-u wymienił pół składu, ale nawet ten rozpaczliwy ruch na niewiele się zdał. Co prawda Hutnik nie powiększył już jakoś bardzo swojej przewagi, ale i tak wygrał w sposób bezdyskusyjny (25:13).
To dziesiąta porażka Kłosa, w jedenastym meczu sezonu. Oprócz wygranej 3:1 w Strzyżowie, olkuszanie zanodowali same porażki, a każdą w stosunku 0:3. Statystyki nie kłamią i jednocześnie zmuszają do dygresji, że nie sztuką jest awansować na wyższy poziom. Sztuką jest się na nim utrzymać. Jeśli w olkuskiej siatkówce nie wydarzy się cud, przygoda naszych graczy z II-ligowym szczeblem, znowu nie potrwa dłużej niż jeden sezon. Przed tygodniem we własnej hali, LKS nie sprostał Błękitnym Ropczyce – 0:3 (21:25, 13:25, 25:27)
UKS Hutnik Kraków – LKS Kłos Olkusz 3:0 (25:18; 25:19; 25:13)
Hutnik: Podleśny, Klimczak, Obuchowicz, Kowalski, Ferek, Golec, Szymczak (libero) oraz Maruszczyk, Kołek.
Kłos: Karkos, Parkitny, Wolny, Typel, Bogusiewicz, Laskowski, Stach (libero) oraz Kozub, Socha, Michalec, Kaliś.
Chłopaki ciężko pracowali na ten awans . Niestety nie udało się go wywalczyć w turnieju. Ale gdyby nie walczyli i nie wylewali potu, to teraz nie graliby w II lidze. A reorganizacja ligi pomogła im w osiągnięciu tego sukcesu 🙂 A trener jest super gościem i siatkarzem z wieloletnim doświadczeniem, zna się na tym co robi. Moim zdaniem nie powinno mu sie nic zarzucać. Jedyną osobą, która podcina dryżynie skrzydła to właśnie Prezes M. A na brak konkretnych wzmocnień niestety przede wszystkim składa się brak odpowiedniego sponsora, czyli po prostu chodzi o kasę. Pozdrawiam i cały czas trzymam kciuki 🙂
super że chłopaki grają w II lidze tylko dostanie się do niej wywalczyli nie na boisku tylko przez reorganizację ligi i to teraz wychodzi , brak konkretnych wzmocnień i trenera z prawdziwego zdarzenia jest winą tylko jednego gościa , czyli pana prezesa M.
sytuacja powtarza się z sezonu 2003-2004 gdy chłopaki zapracowali i awansowali do II ligi , wtedy „prezes” wszystko robił aby tam nie zostali i to mu się udało 🙁
panowie pokażcie temu gościowi że potraficie walczyć i zróbcie porządek w tym klubie ….
Pozdrawiam i życzę wygranych …