Z prawie miesięcznym opóźnieniem, ale jednak ruszyła – piłkarska wiosna! Szkoda tylko, że za euforią spowodowaną możliwością grania, na w miarę przyzwoicie przygotowanych boiskach, nie poszła także forma naszych drużyn „eksportowych” rywalizujących na co dzień w krakowskiej V lidze. Na inaugurację rundy na piątkę spisała się jedynie Piliczanka, która ograła lidera i to w dodatku na jego terenie. IKS Olkusz, Spójnia i Przemsza przegrały swoje mecze, a punkt z Krakowa przywiozła Jura. Zapraszamy na pierwsze w tym roku podsumowanie piłkarskiego weekendu na boiskach „okręgówki”.
Podgórze Kraków – Piliczanka Pilica 0:1 (0:0)
O zwycięstwie piliczan na Podgórzu zadecydowały dwie rzeczy. Po pierwsze „złota” bramka Staśki, który idealnie przymierzył pod poprzeczkę po dograniu ze skrzydła Kardynała, a po drugie kapitalna dyspozycja bardzo doświadczonego już przecież bramkarza gości, Stolarskiego. 38 – letni golkiper z Pilicy swoimi interwencjami przez pełne 90 minut mocno sobie zapracował na tytuł bohatera meczu. Co prawda więcej okazji do zdobycia goli mieli gospodarze, ale w piłce nożnej punkty przyznaje się za strzały znajdujące drogę do siatki, a nie za walory estetyczne. Piliczanka wygrała na boisku lidera, ale już jesienią zespół Grzegorza Jurczyka pokazał, że ma patent na krakowian. Dzięki zwycięstwu w stolicy Małopolski, GMLKS wskoczył na piąte miejsce w tabeli i obecnie jest najwyżej sklasyfikowanym zespołem wśród drużyn grających pod szyldem olkuskiej centrali piłkarskiej.
Grębałowianka Kraków – Jura Łobzów 1:1 (1:1)
Jeszcze na początku roku z Grębałowa docierały niepokojące sygnały o trudnej sytuacji klubu, który stracił nie tylko zadowalającą go dotację z krakowskiego magistratu, ale też sponsorów i w końcu, ludzi zarządzających życiem Grębałowianki. Na całe szczęście, ten zasłużony dla krakowskiego środowiska klub jako tako uporał się ze swoimi problemami i teraz chce walczyć o utrzymanie się wśród V-ligowców. Wobec problemów rywali, wzmocniona przed rundą rewanżową Jura, do Krakowa jechała po trzy punkty. Sytuacja gości mocno skomplikowała się w 19. min, kiedy to Jończyka plasowanym strzałem zaskoczył Krawczyk. Zespół prowadzony z ławki przez Sebastiana Gajosa odpowiedział tuż przed przerwą. Już w doliczonym czasie gry precyzyjnym strzałem popisał się Jedynak. Piłka zanim zatrzymała się w siatce, odbiła się jeszcze od słupka, więc Niedźwiedź nie miał szans na skuteczną interwencję. W drugiej połowie obie strony miały swoje szanse, ale że ze skutecznością było na bakier, to i więcej goli w Grębałowie już nie padło. Remis nie zadowolił żadnej ze stron.
Spójnia Osiek – Zieleńczanka Zielonki 0:1 (0:1)
Dziwne było to spotkanie. Wobec tajemniczego wirusa, jaki dopadł gości po piątkowym treningu, Zieleńczanka do Osieka przyjechała w ledwie 11-osobowym składzie, z kilkoma młodymi zawodnikami. Spójnia natomiast do gry przystąpiła niemal w optymalnym składzie i z ogromnymi chęciami na udane rozpoczęcie rundy wiosennej. Sport bywa jednak nieprzewidywalny. Skazywani jeszcze przed pierwszym gwizdkiem na porażkę przyjezdni, postawili się drużynie Krzysztofa Ducha do tego stopnia, że przy dużej dawce szczęścia zgarnęli pełną pulę. Jak do tego doszło? Ano tak, że jeszcze przed przerwą niemrawy mecz bramką z rzutu wolnego rozruszał Krzysztonek, a po zmianie stron mimo wielu okazji, Spójnia nie potrafiła znaleźć drogi do bramki strzeżonej przez Janika. Ciękosz ostemplował słupek, a Niemczyk i Marcin Mróz trafiali w poprzeczkę…
Proszowianka Proszowice – IKS Olkusz 3:1 (2:0)
Olkuszanie chcąc czy nie chcąc ułatwili początek pracy nowemu klubowemu zarządowi Proszowianki, który na mecz wpuszczał kibiców za darmo, a i ze swojej strony zaproponował ciepły poczęstunek. Gospodarze wygrali 3:1, a bura piłkarzom IKS-u należy się głównie za kilkadziesiąt sekund zaraz po upływie 30. minuty, kiedy to niemal akcja po akcji stracili dwa gole. Po takim ciosie ciężko jest się zebrać, tym bardziej gdy za przeciwnika ma się dobrze dysponowanego rywala, grającego z polotem i wspieranego przez kilkuset fanów. Niedługo po wznowieniu gry w drugiej połowie po trafieniu Macha było już 3:0. Honor olkuskiej piłki uratował Duda. Pojedyncza bramka nie była jednak w stanie odwrócić losów spotkania.
Przemsza Klucze – Clepardia Kraków 0:3 (0:1)
Kto wie jakby potoczyły się te zawody, gdyby miejscowi wykorzystali świetną okazję, jaką był dla nich rzut wolny pośredni z ośmiu metrów, podyktowany za niebezpieczne zagranie Mierzwy. Niestety krakowianie wyszli cało z tej opresji, a w dalszej fazie spotkania to oni nadawali ton grze. Przewaga mającej spore ambicje względem IV ligi Clepardii, uwidoczniła się w szczególności w drugiej połowie. W 52. min goście objęli prowadzenie po rzucie wolnym Moszumańskiego i celnym uderzeniu Turka. Kolejne szanse na podwyższenie wyniku mieli Michalski z Mierzwą, ale obaj zamiast do siatki, trafiali w konstrukcję bramki. Kwestię trzech punktów w końcówce definitywnie rozwiał rezerwowy Łataś, który będąc na boisku raptem siedem minut dwukrotnie zwycięsko wyszedł z indywidualnych pojedynków z Łaskawcem.
Tabeli krakowskiej V ligi (grupy I) przewodzi obecnie AP 2011 Zabierzów. Akademia wygrała dwa wiosenne mecze (przed tygodniem jako jedyna zagrała na sztucznej murawie z Grębałowianką – 3:1) i dzięki temu wskoczyła w fotel lidera. Z rozgrywek wycofał się za to JKS Zelków, który automatycznie został przesunięty na ostatnie miejsce, a wszystkie wiosenne mecze z jego udziałem zostały zweryfikowane jako walkowery 3:0 na korzyść rywali.
w 52 minucie objeli prowadzenie a czemu do przerwy wynik 0-1