LKS Kłos Olkusz – Mszanka Mszana Dolna 3:1 (25:17, 21:25, 25:22, 25:21)
Okres mikołajkowy zawsze przynosi ze sobą sporo niespodzianek i prezentów. W perspektywie kolejnego, pięknego upominku należy rozpatrywać ósme z kolei zwycięstwo siatkarzy olkuskiego Kłosa, którzy liderują tabeli z kompletem punktów. Po raz kolejny kibice w hali MOSiP-u byli świadkami efektownego zwycięstwa swojej drużyny, choć miejscowi nie ustrzegli się też błędów.
Już początek premierowego seta zapowiadał twardą przeprawę. Goście, którzy w obecnych rozgrywkach już kilkakrotnie zadziwili siatkarskie środowisko, także i w Olkuszu zaczęli bardzo obiecująco. Od pierwszych piłek wypracowali sobie skromną zaliczkę, umiejętnie broniąc jej do stanu 11:11. Wtedy to Kłos „odjechał” rywalom do tego stopnia, że pierwsza partia zakończyła się wygraną gospodarzy w stosunku 25:17.
Drugi set również zapowiadał rychłe zwycięstwo olkuszan, którzy szybko powiększali przewagę. Przy wyniku 13:7 miejscowych ogarnęła dziwna niemoc. Stracili z rzędu osiem punktów, a pewny i mocny atak zamienili na kiwki, więc przyjezdni zwietrzyli swoją szansę. Jeszcze przy rezultacie 20:22 były nadzieje na 2:0, jednak końcówka to już popis górali i ich zasłużony triumf.
Kłos stracił seta, po dwóch zwycięstwach do zera. Ta sytuacja chyba tak przytłoczyła zespół Romana Sochy, że na początku drugiej partii znowu zrobiło się bardzo nerwowo. Świetne zawody rozgrywał Łabuz, nieźle prezentował się też Kaptur, a więc wynik 1:5 nie mógł nikogo dziwić. Z czasem nieporadność zaczęła przegrywać z doświadczeniem i sportową złością. Kłos po trenerskiej reprymendzie wrócił na właściwy poziom, choć rywali dogonił dopiero przy stanie 16:16. Po raz kolejny w trudnym dla drużyny momencie, grę na swoje barki wziął Wolny, atakując mocno i co ważne w boisko. To właśnie Wolny w decydującej akcji wypalił z prawego skrzydła i zaraz potem mógł odebrać zasłużone gratulacje. Kłos przełamał dominację Mszanki i trzech setach prowadził 2:1.
O losach całego spotkania zadecydowała czwarta partia. Do wyniku 14:14 ciężko w niej było wskazać faworyta, ale im bliżej było końca, tym większa zaznaczała się przewaga olkuskiej ekipy. Znowu rewelacyjne spisuje się Wolny, ale swoje cegiełki dokładają również Typel i Poprawa. Goście zaczynają się mylić, swoje ataki posyłając albo w siatkę, albo poza linię końcową. Przy wyniku 18:14 szkoleniowiec Mszanki poprosił o czas. Krótka przerwa na nic się jednak zdała, bowiem Kłos nie dał się już wybić z rytmu i po autowym ataku Łabuza sędziowie odgwizdali koniec meczu. – Po pierwszym dość łatwo wygranym secie, chłopcy za szybko uwierzyli, że nic im ze strony rywali nie grozi. Za zbyt dużą pewność siebie zapłaciliśmy boleśnie w drugiej partii, ale trzeba też pamiętać, że i na początku trzeciej też mieliśmy mnóstwo problemów. Chwała drużynie, że potrafiła się odrodzić. Cieszymy się bardzo, bowiem wygrywamy wszystko za trzy punkty, a trening i gra dają nam ogromną satysfakcję – przyznaje opiekun Kłosa, Roman Socha. W najbliższych dniach olkuszanie zagrają jeszcze w Krakowie z tamtejszym Hutnikiem. Później czeka ich przerwa świąteczna. Kolejny pojedynek przy Wiejskiej z udziałem naszych siatkarzy dopiero w nowym 2014 roku.
LKS Kłos Olkusz – Mszanka Mszana Dolna 3:1 (25:17, 21:25, 25:22, 25:21)
Kłos: Typel, Kowalczyk, D. Socha, Kaliś, Wolny, Karkos, R. Socha, Laskowski, Sowicki (libero), Poprawa, Stach (libero), Kozub.
Mszanka: Wojtyczka, Pliżga, Wleciał, Sarapata, Król, Łabuz, Żegleń, Kaptur, Pawlik, Ditl (libero), Furman (libero), Iwanek.
ciekawe kto wypowiedział słowa,które pan redaktor przypisuje trenerowi.napewno nie wypowiedziałem tego ja. ROMAN SOCHA