przeboj wolbrom

Nie tak dawno Przebój Wolbrom plasował się w czołówce III-ligowych ekip. Teraz po trzech kolejnych porażkach, drużyna Macieja Antkiewicza znajduje się na 8. miejscu, tracąc do lidera z Muszyny sześć punktów. Problem wolbromian jest głębszy. Liczne urazy spowodowały, że kadra zespołu stała się szczupła, a najgorzej ma się sprawa z defensywą.

 

Wszystko co złe dla Przeboju zaczęło się… podczas oficjalnych obchodów 75 – lecia istnienia klubu. Porażka 0:4 z ekstraklasowym Ruchem Chorzów zapoczątkowała pasmo niepowodzeń, w skład których weszły trzy porażki – dwie na wyjeździe z Łysicą Bodzentyn 1:3 i Janiną Libiąż 0:2, a także na własnym boisku z Limanovią 0:3. W każdym z tych spotkań wolbromianie przegrywali zasłużenie, dając się zdominować niemal od pierwszej do ostatniej minuty.

W Bodzentynie wyrok na KSP zapadł już przed przerwą. W pierwszych 45 minutach piłkarze Łysicy dosłownie znokautowali gości, trzykrotnie pokonując Macieja Palczewskiego. Jako pierwszy po dośrodkowaniu z rzutu wolnego i uderzeniu głową do wolbromskiej siatki trafił Kozubek. Następnie z linii pola karnego celnie przymierzył Drej, a wynik podwyższył jeszcze Wojtal. Przebój odpowiedział po zmianie stron, ledwie honorowym trafieniem z rzutu karnego Adriana Mielca.

Tydzień później do Wolbromia przyjechała Limanovia, która już drugi rok z rzędu jest faworytem do awansu. Wysokie aspiracje drużyna Dariusza Sieklińskiego potwierdziła na boisku. Przy ul. Leśnej panował tylko jeden zespół i ku niezadowoleniu publiczności, nie był to Przebój. Przyjezdni z Limanowej prowadzenie objęli za sprawą Gadziny, który wykończył składną akcję zespołową. Gol numer 2, to zasługa Dziadzia, który w sprytny sposób przelobował Macieja Palczewskiego. Wynik z „jedenastki” ustalił Cebula. Gdyby nie Palczewski, miejscowi przegraliby zdecydowanie wyżej, sami stwarzając zagrożenie pod bramką rywala jedynie na początku meczu za sprawą strzału i dobitek Tomasza Jarosza.

W ostatni weekend wolbromianie przegrali również w Libiążu, gole tracąc w ostatnich dwudziestu minutach. Zanim wynik z rzutu karnego otworzył Witoń, wydawało się, że to drużyna trenera Antkiewicza bliżej jest upragnionego gola. Niestety wykładnią zwycięstw są bramki, a nie styl, więc po faulu Jakuba Ochmana na Adamczyku sędzia przyznał gospodarzom „jedenastkę”, którą na gola zamienił określany w Libiążu „talizmanem” ww. Witoń. Ten sam piłkarz w 76. min powiększył przewagę Janiny, dopełniając tylko formalności po dograniu aktywnego na lewej stronie Adamczyka. Niemoc wolbromian tego dnia była wielka. A dlaczego? Bo rzadko się zdarza, żeby Sławomir Duda pudłował z dziesiątego metra, a Adrian Mielec nie wykorzystywał rzutu karnego. Nie trafiając z takich pozycji, ciężko myśleć o zwycięstwach. – Porażka w Libiążu, jest dla nas o tyle przykra, że ponieśliśmy ją na własne życzenie – przyznaje trener Maciej Antkiewicz.

Szansą na przełamanie dla Przeboju będzie sobotnia potyczka w Bochni, z miejscowym BKS-em. O zwycięstwo nie będzie łatwo, bo mimo iż gospodarze są beniaminkiem rozgrywek, to jednak są niewygodnym zespołem nawet dla najlepszych tej ligi. Na całe szczęście do składu Przeboju systematycznie wracają do niedawna jeszcze kontuzjowani zawodnicy. Oby do gry wrócili w pełni zdrowi i równie solidni jak przed przymusową pauzą.

0 0 votes
Article Rating
Subskrybuj
Powiadom o
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze