W artykule z 17.07.2009 r. pt.”Wszyscy płacą po równo” pan prezes pominął milczeniem pytanie, czy w stratę wody można „podciągnąć” wszystko. Utwierdza to mieszkańców w przekonaniu, że strzała trafiła w sedno.
Co znaczy: większość lokatorów ma wodomierze? Czy wynika to z niewiedzy, że nawet takiej statystyki nie można podać w procentach dokładnie? Lepiej nie podawać, bo lokator stanie się dociekliwy i zapyta, co zarząd zrobił, aby pomóc spółdzielcom w opomiarowaniu 100/5 mieszkań.
Problem narastał wiele lat. Dotychczasowe ubytki pokrywane były przez spółdzielnię, czyli wszystkich lokatorów.
Obciążenie każdego mieszkańca, będące w dyspozycji zarządu na cele administracyjne, stanowi 1/4 wpłat czynszowych.
Dodatkowo przyszły z pomocą znowelizowane przepisy, cyt.”straty te/wody/muszą być pokryte w miejscu, gdzie powstają. Dlatego też płacą za nie lokatorzy, a nie – jak wcześniej – spółdzielnia”.
W majestacie prawa skrzętnie wykorzystano możliwość dodatkowego obciążenia mieszkańców i powiększenia wpływów „spółdzielni” w ten sposób, że: decyzją zarządu od 01.01.2009 r. podwyższono naliczenie czynszowe w pozycji „koszty eksploatacji” o 0,15 zł za m2 powierzchni, mimo że narastające od wielu lat straty mieściły się już w płaconym czynszu.
Ponownie zadając pytanie, dlaczego nie możemy płacić tylko za siebie, czyli za indywidualne, realne zużycie wody? Odpowiedź jest prosta. Nie podjęto odpowiedzialnej próby rozwiązania problemu od lat.
Infantylnie brzmi tłumaczenie strat niedoskonałością zamontowanych urządzeń. Pierwsze wodomierze instalowano w 1992 r.
W instrukcji zalecano legalizację urządzenia co 5 lat, tzn. badanie jego sprawności technicznej i dopuszczenie do dalszej eksploatacji przez wyspecjalizowane firmy miar i jakości. Koszt niewielki w porównaniu z zakupem nowego wodomierza, pierwsze wodomierze działały przez 12 lat bez zarzutu.
Akcja wymiany w 2003 i 2004 r. przebiegała pod hasłem dokładności montowanego urządzenia. Okazuje się z wypowiedzi prezesa, że jest to wodomierz jednorazowy – do użytkowania przez 5 lat.
Kosztami zakupu i montażu obciążono lokatorów. Wodomierze z demontażu, będące własnością mieszkańców, zdeponowano w administracji budynków. Co się z nimi dzieje?
Aktualną troską prezesa OŚLI jest zapewnienie spółdzielcom zakupu ultradźwiękowych wodomierzy, oczywiście na koszt lokatora.
Z góry należy założyć, że test wypadnie pomyślnie. Lokatorzy po raz trzeci zostaną postawieni przed dobrowolnym
przymusem. Niepokorni zostaną obciążeni ryczałtem za zużycie wody w ilości 14 m3 na osobę miesięcznie. Skąd ta wyliczanka? Brzmi bardzo groźnie.
Zanosi się na kolejną akcję wymiany setek sztuk urządzenia pomiarowego. Kto na tym skorzysta?
Retorycznym pozostaje pytanie, czy „ultradźwiękowiec” namierzy złodziei wody.
Brakuje merytorycznych pomysłów zarządom, jak ulżyć lokatorom i nie drenować co rusz ich kieszeni. Zubożenie społeczeństwa osiąga granice wytrzymałości. Zarząd zdaje się nie dostrzegać szerzącej się biedy z jego „przemyślanych” poczynań. Jednym z nich jest uśrednianie rozliczeń zużycia – nie tylko wody.
Warto zastanowić się, czy nasze pieniądze wydawane są w sposób przemyślany i uzasadniony, skoro urządzenia pomiarowe nie służą oszczędzaniu, a jedynie pomnażają wydatki mieszkańców.
Członek OSM
List od czytelniczki
Subskrybuj
Zaloguj sie aby komentować
0 komentarzy
najnowszy