To miała być zwykła i krótka – bo na dystansie jednego przystanku – podróż mamy z dwójką małych dzieci. Niestety, tym razem skorzystanie z autobusu linii „M” zakończyło się dużymi nerwami i uzasadnionym żalem pasażerki do kierowcy.
Popołudniem 19 maja, dokładnie o godz. 17:14 Urszula Oleksiak razem ze swoim 7-letnim synem i 4-miesięczną córką, na przystanku Olkusz Basen wsiadła do autobusu linii „M”. – Chciałam wysiąść na przystanku koło szpitala. Najpierw wysiadło kilka osób, dopiero ja z wózkiem. Wysiadałam środkowymi drzwiami. Najpierw ja, potem dopiero zaczęłam wyjeżdżać wózkiem. W tym czasie kierowca zaczął zamykać drzwi – relacjonuje nasza Czytelniczka, która całą sprawę postanowiła nagłośnić.
Jak wynika ze słów kobiety, drzwi przytrzasnęły przednie kółka wózka. – Zaczęłam się szarpać, żeby je wyciągnąć. Ktoś chyba krzyknął, żeby kierowca jeszcze raz otworzył drzwi, bo utknęłam – dodaje Urszula Oleksiak. Na domiar złego po tym, jak kobieta w końcu wysiadła z autobusu, jej syn pokazał nogę i przyznał, że i jego przytrzasnęły zamykające się drzwi. „Pamiątką” po tym zdarzeniu jeszcze przez kilka dni będzie u 7-latka pokaźny siniak.
– Kierowca nawet nie raczył wyjść, przeprosić za całą sytuację. Nie zapytał, czy wszystko u nas w porządku. To totalny brak kultury i empatii. Co prawda z nerwów nie spojrzałam na numery autobusu, ale właściciel linii na pewno będzie wiedział, który z jego pracowników był odpowiedzialny za ten kurs – zaznacza zbulwersowana pasażerka.
Kobieta sprawę postanowiła nagłośnić, wnosząc przy tym oficjalną skargę na piśmie do olkuskiego ZKG „KM”. – To już nie pierwszy raz kiedy słyszę o podobnych sytuacjach na tej linii. Sama już nie raz byłam świadkiem, kiedy kierowcy jechali jak szaleni, potem gwałtownie hamowali, a skręcając nagminnie wymuszali pierwszeństwo przejazdu – przyznaje Urszula Oleksiak, która w piśmie skierowanym do Związku zażądała wyciągnięcia konsekwencji w stosunku do kierowcy prowadzącego wtedy autobus.
Zarząd Związku Komunalnego Gmin „Komunikacja Międzygminna” sprawę pani Urszuli potraktował priorytetowo. Z uwagą przyjął relację pasażerki, o całym zajściu informując właściciela linii, jak również wzywając kierowcę na rozmowę dyscyplinarną. – W związku ze skargą, jaką otrzymaliśmy od Pani Oleksiak, przeprowadziliśmy postępowanie wyjaśniające. Wynika z niego, że do całej sytuacji doszło nieumyślnie, na skutek ograniczonej widoczności w autobusie, wynikającej z dużej liczby przewożonych pasażerów – wyjaśnia Tadeusz Chwast, przewodniczący ZKG „KM”.
Jednocześnie w imieniu Związku jego szef przeprosił kobietę za zaistniałą sytuację i zarazem zapewnił, że instytucja dołoży wszelkich starań, aby kierowcy wykonywali swoją pracę rzetelnie oraz zwracali większą uwagę na podróżujących pasażerów. – Kierowca w/w linii został pouczony, wyraził skruchę, a w przypadku wystąpienia podobnych sytuacji, zostanie ukarany zgodnie z łączącymi nas umowami przewozowymi – dodaje przewodniczący Chwast.
Przy okazji tej historii warto pamiętać, że wszyscy operatorzy linii autobusowych w ZKG „KM” posiadają polisy ubezpieczeniowe od następstw nieszczęśliwych wypadków. W przypadku ewentualnych roszczeń, należy się zwrócić bezpośrednio do właściciela firmy obsługującej daną linię.
Jeśli byliście świadkami podobnych historii lub sami czujecie się pokrzywdzeni – piszcie do Nas! Każdemu postaramy się pomóc nagłaśniając sprawę i cierpliwie będziemy czekać na wyjaśnienia.
Pętla autobusowa na Krasińskiego – dzień jak co dzień – kierowcy ZKG „KM” podlewają swoje autobusy 🙂
Czyżby ZKG „KM” a może nasza Olkuska Gazela Biznesu w postaci PKM-u nie zapewniała swoim pracownikom możliwości załatwiania potrzeb fizjologicznych w inny niż 'przystankowy’ sposób.
Te kierowce, to takie Janusze przewozów. Pd budke ich wstawić, a nikt nie rozpozna, że to kierowca autobusu.
Na postoju palą w aucie, potem śmierdzi. Koleś raz po kursie wysiadł z pękiem butelek po piwie i ruszył, by oddać. A i zakupy alkoholu się zdarzają. Pozostaje mieć nadzieje, że to na „po pracy”.
Ten kierowca autobusu to i tak aniołek gdyby go postawić na tle tego policjanta, który mi powiedział że gdyby mnie udusił to „jednego ch… a będzie mniej a świat beze mnie będzie się toczył dalej.”
Cały mój problem polegał na tym, że byłem duszony po skuciu kajdankami do tyłu a więc nie miałem się jak bronić przed wciskaniem mi twarzy do kopczyka mrowiska, co również chciałem tu przy tej okazji nagłośnić. Bo takich zdarzeń nie wolno przemilczać zwłaszcza że nie jestem już pierwszej młodości a on w wieku mojego syna.
Te hanys jak to ni mo chlopa, a moze to ty tym chopym jezdeś
ps hanys przez grzeczność nie napisze kto cie zrobił
[quote name=”A.”]Zdarzaja sie takie sytuacje, mysle, ze kierowca mogł tylko wysiasć i paniusie przeprosić, a tak to sie wściekło panisko i kierowacz ma tylko troche smrodu w autobusie.[/quote]
Smród jest w autobusach ale zostawiany przez samych kierowców którzy lekceważą pasażerów,zachowują się w stosunku do nich chamsko i złośliwie ,szybkie ruszanie z przystanków zanim pasażer skasuje bilet i usiądzie na miejscu co kończy się upadkami potłuczeniami zwłaszcza osób starszych z resztą młodemu też trudno utrzymać się na nogach ,odjeżdżanie lub zamykanie drzwi przed stóp pasażera i te przygłupawe z tego powodu uśmieszki kierowcy lub mruczenie pod nosem które nieraz można zauważyć. przykładów jest mnóstwo.
Zdarzaja sie takie sytuacje, mysle, ze kierowca mogł tylko wysiasć i paniusie przeprosić, a tak to sie wściekło panisko i kierowacz ma tylko troche smrodu w autobusie.
[quote name=”Zygmunt”]Jaka roszczeniowa ta kobita, a gdzie mo chłopa do pomocy co by wozek zabroł na plecy. Kierowca mo pilnowac drogi nie jakiejs kobity z bagazami, ciesz sie pani ze nogi nie przymknył automatym, czeba uwazac.[/quote]
Chopie ne pierdyl ! ja widza że to durne tłumaczenie chyba winowajcy,a może to ty prowadziłeś tego autobusa?
a może chop był na szychta bo 500+ nie zaspokaja wszystkich potrzeb, albo ta pani ni mo chopa wcale z jakigoś powodu. Ni pomyślołeś o tym ćwoku?
Jaka roszczeniowa ta kobita, a gdzie mo chłopa do pomocy co by wozek zabroł na plecy. Kierowca mo pilnowac drogi nie jakiejs kobity z bagazami, ciesz sie pani ze nogi nie przymknył automatym, czeba uwazac.
Chciałem nagłośnić interwencję policyjną podczas której o mało nie zostałem uduszony, ponadto uszkodzono mi staw klanowy, którego leczenie zajęło wiele miesięcy nie licząc czasu rehabilitacji a następnie po zgłoszeniu sprawy w prokuraturze, którą szybko umorzono a wszczęto odwetowe postępowanie przeciwko mnie z art 222kk, który fałszywie postawiono aby mnie zastraszyć. A wszystko dlatego, że podczas tej „interwencji” uparłem się, aby mi się funkcjonariusze przedstawili i dalszy jej przebieg uzależniłem od tego warunku, którego i tak nie spełniono a z tego co mi wiadomo regulamin tego wymaga.
Nie dosyć że musiałem tracić czas na leczenie to jeszcze byłem zmuszony włóczyć się po sądach i oprócz tego że Skarb Państwa to również ja byłem obciążony kosztami postępowania, mimo, że ich zarzut nie został w żaden sposób potwierdzony.