aaa klos mks

LKS Kłos Olkusz – Płomień Sosnowiec 2:3 (25:22, 21:25, 25:16, 25:27, 13:15)

Pożegnanie z II ligą przed własną publicznością nie wypadło najgorzej, bo mimo iż siatkarze Kłosa Olkusz przegrali już po raz piętnasty w tym sezonie, to po raz pierwszy uczynili to po równorzędnej walce. O tym, kto zwycięży w sobotę – LKS czy Płomień, zadecydował dopiero tie-break. Całe spotkanie trzymało w napięciu do samego końca.

Takiego widowiska w hali MOSiR-u w obecnych rozgrywkach jeszcze nie było. Nawet wygrana zespołu Romana Sochy z Wisłokiem Strzyżów nie miała tak emocjonującego przebiegu, jak weekendowe starcie z Płomieniem. Kłos, który decyzją klubowego zarządu nie przystąpi do fazy play out, wspiął się na wyżyny swoich umiejętności i dzięki temu o mały włos nie doszło do największej niespodzianki 17. kolejki gier w grupie 6.

Już pierwszy set zwiastował ogrom wrażeń. Co prawda olkuszanie zepsuli aż osiem zagrywek, ale mimo to potrafili objąć prowadzenie. Cichym bohaterem premierowej partii bez wątpienia był Piotr Kozub, kończący właściwie każdą piłkę. Do przyzwoitej gry w ataku, miejscowi z czasem dołożyli również szczelny i skuteczny blok. To właśnie dzięki „ścianie” ułożonej z rąk, Kłos sięgnął po wygraną 25:22.

Lekko zaskoczeni goście, podobnie jak w poprzedniej partii, objęli skromne prowadzenie. Z powodu dwóch sędziowskich błędów w interpretacji przepisów, a także czerwonej kartce dla trenera Sochy, sosnowiczanie zdobyli trzy ważne punkty, które przesądziły o triumfie w drugim secie. Punkt kontaktowy bezpośrednio z serwisu zdobył Przemysław Karkos, a po kolejnym udanym ataku Marcina Typela, gospodarze przegrywali już tylko 19:21. W decydujących momentach górę wzięło jednak doświadczenie i dlatego drugi set padł łupem zawodników Płomienia.

Mocno zniesmaczeni sędziowskimi decyzjami gracze Kłosa, w trzecim secie zagrali jak za starych dobrych lat, a więc z wielkim rozmachem i pomysłem. Znowu bezpośrednio z zagrywki zaczął punktować Karkos, nie mylił się ze skrzydła także i Typel. Przy prowadzeniu 14:9 goście nie mieli już większych szans na odrobienie strat, tym bardziej że LKS wcale nie zamierzał odpuszczać. Skuteczni w ataku gospodarze, zaczęli też świetnie bronić. Dodatkowo po raz kolejny uaktywnił się blok i środkowi, więc rekordowa w II lidze wygrana seta 25:16 stała się faktem.

Niewiele zabrakło, aby mecz skończył się już po czterech partiach. W tym secie gra była wyrównana. Na tablicy niemal nieustannie obowiązywał remis, a oba zespoły grały punkt za punkt (16:16, 19:19 czy 23:23). Przy wyniku 25:25 goście wygrali dwie decydujące piłki, a ostatnia pomysłowa kiwka za opadający blok olkuszan, zapewniła siatkarzom Płomienia przynajmniej jeden punkt.

W tie-breaku obraz gry nie uległ zmianie. Podobnie jak w poprzedniej partii, drużyny punktowały na przemian. Zmiana boisk nastąpiła przy jednopunktowym prowadzeniu Kłosa (8:7). Emocje sięgały zenitu, bowiem ciągle nie widać było faworyta. Przy remisie 13:13 o przerwę na żądanie poprosił opiekun gości. Time-out okazał się strzałem w „dziesiątkę”. Dwa kolejne punkty zdobyte przez sosnowiczan zapewniły im zwycięstwo w całym spotkaniu 3:2.

LKS Kłos Olkusz co prawda przegrał po raz któryś w tym sezonie, jednak po raz pierwszy ani trochę nie odstawał od swojego rywala. Zabrakło nie tyle umiejętności, co zwyczajnego szczęścia. Biednemu jednak zawsze wiatr w oczy wieje. Po takim spotkaniu aż żal, że to koniec jeśli chodzi o siatkówkę w II-ligowym wydaniu w naszym mieście. Przynajmniej przez kilkanaście najbliższych miesięcy.

Kłos: Karkos, Kozub, Laskowski, Parkitny, D. Socha, Poprawa, Kaliś (libero) oraz Typel, Michalec, Bogusiewicz.

0 0 votes
Article Rating
Subskrybuj
Powiadom o
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze