Spójnia Osiek – Halniak Maków Podhalański 1:0 (0:0)
Była 55. minuta, gdy prawym skrzydłem urwał się Łukasz Bereta i dograł piłkę na środek pola karnego. Tam na futbolówkę czekali już Piotr Kasprzyk z Dariuszem Rzeźniczkiem. Ostatecznie to ten drugi uderzył płasko w stronę bramki Piotra Kłapyty i choć „Peter” robił co mógł, to jednak nie uchronił swojego zespołu od straty gola, który zdecydował o końcowym zwycięstwie Spójni. Co warte podkreślenia, trzecim z rzędu zwycięstwie.
Zanim jednak doświadczony Rzeźniczek mógł odbierać gratulacje od swoich kolegów z drużyny, na murawie sporo się działo. Już na samym wstępie Tukaj sprytnie podał do Kasprzyka, ale dla makowian skończyło się jedynie na strachu. W 9. minucie wyborną szansę na bramkę zmarnował Szymoniak. 21-letni napastnik Halniaka (notabene strzelec obu goli w pierwszym meczu pomiędzy tymi ekipami – 2:0 dla górali – przyp. red) mając przed sobą tylko Dziedzica, spróbował przerzucić piłkę nad golkiperem i co prawda udała mu się ta sztuka, ale przelobował bramkę. Niebezpiecznie na przedpolu Dziedzica było także kilka chwil później, jednak „Długi” sparował piłkę poza linię końcową. Bramkarz Spójni bez zarzutu zareagował także w 32. min, gdy przed polem karnym odważną interwencją, głową uprzedził szybkiego Gałuszkę. Odpowiedział strzałem z dystansu Kasprzyk, lecz futbolówka poszybowała nad poprzeczką. Okazję miał też kapitan Halniaka – Bach, jednak jego główka także była zbyt wysoka.
Drugą odsłonę mocnym uderzeniem rozpoczęli gospodarze. Rzeźniczek dograł do Tukaja, którego w ostatniej chwili zablokował Bach. W kolejnej akcji płasko kopnął Kasprzyk, ale Kłapyta nie dał się zaskoczyć. W 55. min był już jednak bez szans, bo i Rzeźniczek zrobił wszystko tak jak należy. Goście zaraz po stracie bramki mieli ochotę wyrównać. Trójkową akcję Czyżowski – Szymoniak – Kroczek, strzałem sprzed pola karnego zakończył Marko, futbolówka po drodze odbiła się jeszcze od nóg Mroza i opuściła boisko obok prawego słupka bramki miejscowych. W 59. min piłki głową nie sięgnął Kordaszewski, dopadł do niej Gałuszka, ale mając na plecach Ziarnę uderzył tak, że Dziedzic mógł udanie interweniować. Końcówka już zdecydowanie dla Spójni. Swoje okazje mieli Bereta, Kasprzyk i Tukaj, ale za każdym razem górą był Kłapyta. Gorąco zrobiło się także w doliczonym czasie gry. Nie wytrzymali piłkarze, ławki rezerwowych oraz trybuny. Po 96 minutach sędzia Korczyk wreszcie zagwizdał po raz ostatni. Jednym radość, drugim smutek, ale taki właśnie jest sport, a w szczególności futbol. Nieprzewidywalny i szczery aż do bólu.
– Wszystkim nam potrzebne było takie spotkanie, a w szczególności Darkowi, który pokazał, że jest ważną częścią tej drużyny. Wygraliśmy po twardej walce, ale przecież nikt punktów nie odda nam za darmo. Jest dziesięć zespołów, które walczą o awans, a miejsc jest trochę mniej. Musimy być gotowi na podobne boje. Teraz przed nami dwa ważne sprawdziany. Garbarz i Trzebinia to w tej chwili liderzy, ale wcale nie zamierzamy łatwo odpuszczać. Znamy swoją wartość, to rywale niech się głowią jak nas podejść – komentuje ligową sytuację swojej ekipy grający szkoleniowiec Spójni, Daniel Tukaj.
Spójnia Osiek – Halniak Maków Podhalański 1:0 (0:0)
1:0 Rzeźniczek 55′
Sędziował: Łukasz Korczyk (Oświęcim)
Żółte kartki: Ziarno, K.Glanowski, Tukaj – Gałuszka, Kowalczyk
Widzów: 150.
Spójnia: Dziedzic – D.Glanowski, Kordaszewski, Ziarno, K.Glanowski – Bereta (90′ Szewczyk), Michał Mróz, Rzeźniczek, Kasprzyk (85′ Gocyk), Porębski (63′ Czarnota) – Tukaj.
Halniak: Kłapyta – Duda, Bryła, Bach, Antosiak – Marko, Kroczek, Mazurek (68′ Kowalczyk), Czyżowski (87′ Jurzak) – Szymoniak (61′ Kaczmarczyk), Gałuszka (61′ Kohut).