Gracze Silvers Olkusz po niedzielnym zwycięstwie nad Owls Bielawa zapewnili sobie historyczny awans, uzyskując prawo gry w PLFA I będącej bezpośrednim zapleczem krajowej Topligi. Ten sukces ma wielu ojców, jednak za wyniki zespołu odpowiada głównie trener. „Srebrni” na wsparcie swojego szkoleniowca Marcina Michalczewskiego mogą liczyć bezpośrednio z boiska. To właśnie on był autorem decydującego o wygranej przyłożenia i to on na każdym kroku podkreśla wartość swojego zespołu.
Piotr Kubiczek: Panie trenerze, wielkie gratulacje. Wygraliście kolejną bitwę, dzięki której spełniacie marzenia. Historyczny awans stał się faktem i to po tak wielkich emocjach.
Marcin Michalczewski: Jesteśmy już kilka ładnych lat na futbolowej mapie Polski. Chcieliśmy tego awansu i udało nam się osiągnąć ten cel po niezwykle dramatycznym meczu, po zablokowanym podwyższeniu i drajwie. Wygraliśmy jednym przyłożeniem, ta ostatnia akcja – jak się okazało – była na wagę naszych marzeń. Realizujemy swoją życiową pasję i dzięki temu wynikowi jak również za sprawą poprzednich spotkań widać, że robimy to dobrze.
P.K.: Wróćmy jeszcze do wydarzeń z ostatnich sekund ćwierćfinałowego pojedynku z Bielawą. W kilka chwil pokonaliście drogę z piekła do nieba.
M.M.: Od początku meczu mieliśmy swój plan, który staraliśmy się realizować. Oczywiście nie wszystko układało się po naszej myśli, jednak nie wypadliśmy z rytmu gry, cały czas dążyliśmy do tego, aby zbliżać się do pola punktowego rywali. Zawsze powtarzam chłopakom, że nie musimy od razu przebiec całego boiska. Mamy cztery próby na pokonanie dziesięciu jardów. W futbolu trzeba być cierpliwym. Dobrze wykonaliśmy zadanie, Bielawa nie spodziewała się takiej formacji w tej końcowej akcji. Mecze w play-offach są meczami o wszystko. Przegrany jedzie do domu i aspiracje o awansie odkłada przynajmniej o rok. W fazie grupowej zawsze można kalkulować. Jedna wpadka wcale nie przekreśla szans na główną premię sezonu, w ćwierćfinałach marginesu błędu już nie ma. Jedno spotkanie i jedna okazja na pokazanie się całej Polsce. Z Owls wygraliśmy różnicą jednego przyłożenia i to w okolicznościach jak z najlepszego thrillera. Satysfakcja jest ogromna.
P.K: Wystarczyła chwila, uśmiech losu i można śmiało przyznać, że osiągnęliście wielką rzecz. Ale właśnie, na ten dzień pracowaliście nie jedną akcję, a naprawdę długie miesiące…
M.M: Na ten sukces mocno pracowaliśmy przez ostatnie trzy sezony. Od tego czasu idziemy do przodu. Gramy ciągle tym samym składem, a doświadczenie w naszym sporcie ma niebagatelne znaczenie. Drużyna jest zgrana, chłopaki znają się na wylot i tworzą prawdziwy kolektyw wojowników, w którym część relacji opiera się na prawdziwych przyjaźniach. To daje pewność pełnego zaangażowania i odpowiedzialności za poczynania partnerów na murawie. To także podstawa do realizacji wyznaczonych sobie celów.
P.K: Przed Wami jeszcze dwa kolejne mecze, których wyniki będą sprawą drugorzędną. Awans już macie, ale znając Wasz charakter nie odpuścicie do samego końca.
M.M: Łatwych meczów w play-offach nie ma. Teraz będzie już tylko trudniej. „Pantery” są zespołem rezerw najlepszej ekipy w Polsce. Mają mnóstwo zawodników, świetny sztab szkoleniowy, więc szykuje się naprawdę ciężkie spotkanie, które będzie wykładnikiem tego, jak prezentujemy się na tle najlepszej w drugiej lidze drużynie. Problemem wrocławian jest to, że mimo wysokiego poziomu sportowego wedle regulaminu nie mogą awansować wyżej, dlatego też nawet w razie porażki zapewnimy sobie udział w finale i jednoczesną promocję do PLFA I. Niezależnie od wyniku konfrontacji z Panthers już musimy myśleć o tym co przed nami. Mamy nad czym pracować, mamy co zmieniać.
P.K: Promocja do PLFA I niesie ze sobą nową rzeczywistość. Dużo bardziej wymagającą zarówno od zawodników, jak i ludzi tworzących struktury Silvers. Jak to będzie teraz wszystko wyglądało?
M.M: Niestety, nie wszystko zależy od nas. Możemy się starać, możemy pukać do różnych drzwi w poszukiwaniu pieniędzy na rozwój tej drużyny. Potrzeba ich na wszystko – od sal gimnastycznych zimą, po organizację spotkań, opłaty związkowe i coraz dalsze wyjazdy na mecze gwarantujące punkty. Ekonomia jest bardzo istotna, ale również po awansie musimy szukać wzmocnień personalnych. Mamy zgraną ekipę 30 zawodników, jednak do pełnego komfortu brakuje nam jeszcze kilku solidnych graczy z ligowym obyciem. Wierzę, że sukces który osiągnęliśmy przyciągnie chłopaków chcących nam pomóc sportowo w nowej kampanii, a także stanie się magnesem dla ewentualnych sponsorów.
P.K: Na zakończenie zapytam o indywidualne wyróżnienia. Zgoda, że wygrywają i przegrywają wszyscy – cały zespół, jednak każda drużyna ma swoich liderów, a szczególnie ta, która wspina się na szczyt swoich sportowych aspiracji.
M.M: Cały zespół grał i nadal gra na dobrym poziomie, jednak gdyby nie nasza linia ofensywna, to szalenie trudno byłoby nam uzyskiwać takie rezultaty i zdobywać tyle punktów w trakcie meczów. O ile kibice cieszą się ze złapanych piłek i efektownych biegów, to bez tych chłopaków, którzy stoją przed rozgrywającymi nic byśmy nie zrobili. Cała linia ataku w powoli kończącym się już sezonie wykonała dobrą robotę. Liczę na nich także teraz, w obliczu historycznych występów na zapleczu Topligi. Kamil Zięba i Marcin Niedziałek – to dwie najbardziej kreatywne i wyróżniające się postacie w formacji ofensywnej. Uważam, że to są właśnie ich dni i szansa na kolejną wielką sportową przygodę w następnych miesiącach.
P.K: Jeszcze raz gratuluję zwycięstwa i awansu do PLFA I !
M.M: A ja jeszcze raz dziękuję w imieniu swoim i całej drużyny. Bądźcie z nami!