silvers saints

SILVERS Olkusz – SAINTS Częstochowa 6:24 (6:0, 0:7, 0:14, 0:3)

Solidnie przepracowana zima, litry wylanego potu na treningach i wreszcie fuzja z Grizzles Chrzanów – to najważniejsze wydarzenia ostatnich miesięcy, jakie zaszły w szeregach Silvers Olkusz. Mowa oczywiście o olkuskiej drużynie futbolu amerykańskiego, która w ostatnią sobotę rozpoczęła swój trzeci sezon w II lidze PLFA. Na początek rywalem „Srebrnych” byli „Święci” z Częstochowy. Faworyt nie zawiódł, choć na Czarnej Górze musiał się mocno sprężyć z powodu dobrej formy przeciwników. Można nawet pokusić się o stwierdzenie, że najlepsze w swojej historii oficjalnych występów.

Wynik 6:24 zupełnie nie oddaje tego, co działo się na boisku, w szczególności w pierwszej części meczu. Gospodarze, którzy jak do tej pory przegrali wszystkie trzynaście ligowych spotkań, ku zaskoczeniu częstochowian już w pierwszych minutach objęli prowadzenie. Podanie Michała Polaka idealnie odebrał Szymon Sroka, zaliczając chwilę później premierowe przyłożenie, warte sześć punktów. Lekko zszokowani goście w pierwszej kwarcie nie byli w stanie już nic zdziałać. Dopiero w drugim kwadransie odpowiedzieli przyłożeniem Mateusza Lizura, który wykorzystał błąd Silversów w defensywie. Kolejny punkt celnym kopnięciem uznawanym za podwyższenie dołożył Damian Belica. Tym sposobem na przerwę oba zespoły schodziły przy wyniku 6:7, co w drugiej połowie zwiastowało jeszcze większe emocje.

Niestety nie tylko aura była tego dnia przeciwko olkuskim futbolistom. Drugie 30 minut nie przypominało już wyrównanej walki, chociaż „Srebrnym” trzeba oddać, że na boisku zostawili mnóstwo serca i jeszcze więcej zdrowia. Momentami mocno siąpiący deszcz sprzyjał przyjezdnym. Ci podwyższyli swoje prowadzenie po efektownej, bo blisko 50-jardowej akcji biegowej Jacka Wróblewskiego. Zaraz potem nie pomylił się Belica, więc Saints prowadzili już 14:6. Sytuacja miejscowych stała się jeszcze trudniejsza, gdy sędziowie zapisali po stronie częstochowian kolejne sześć punktów za touchdown Aleksandra Mieruszyńskiego. Goście wykorzystali też trzecią szansę na podwyższenie i nie będzie to żadną tajemnicą, że celnie kopnął Belica. Ten sam zawodnik już w czwartej kwarcie, potężnym uderzeniem sponad 40 jardów ustalił wynik tego ciekawego spotkania.

Po ostatnim gwizdku rywale byli pełni uznania dla postępów, jakich przez ostatnie miesiące zrobili gracze Silvers. Widać, że fuzja z chrzanowskimi „Niedźwiedziami” wyszła zespołowi na dobre i być może już niebawem olkuscy kibice FA będą mieli powody do radości. „Święci” z Częstochowy są uznawani za jednego z głównych kandydatów do awansu, a przecież gospodarze przez długie fragmenty meczu nie ustępowali renomowanemu przeciwnikowi.

– Graliśmy z faworytem grupy, a mimo to nie odstawaliśmy w żadnym elemencie gry. Pierwszy stracony touchdown to pechowy zbieg okoliczności. Nie wykorzystaliśmy kilku bardzo dobrych okazji do ponownego zapunktowania. Przede wszystkich ostatnie akcje pierwszej połowy i pierwsze akcje drugiej powinny nam przynieść kolejne udane zagrania. To się zemściło. Jednak optymistycznie patrzymy w przyszłość i na kolejne spotkania. Mamy nadzieję, że kibicom się podobało. Nota bene mamy najlepszych kibiców w lidze – mówi Michał Polak z ekipy Silvers.

W kolejnych tygodniach „Srebrni” zmierzą się z Broncos Sucha Beskidzka, Pretorians Skoczów, Ravens Rzeszów i AZS Silesią Rebels. Rachunek jest więc prosty. Olkuszanie rozegrają jeszcze pięć spotkań w sezonie zasadniczym, a więc ciągle mają szanse na zajęcie drugiej pozycji, uprawniającej ich do gry w fazie play-off. Zadanie wydaje się być szalenie trudne, choć sport już nie raz pokazał, że w nim niemożliwe nie istnieje. 

Relacja filmowa:

Zobacz naszą fotogalerię:

{joomplu:46766}{joomplu:46742}{joomplu:46728}{joomplu:46690}

0 0 votes
Article Rating
Subskrybuj
Powiadom o
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze