kanalizacja

Nielegalne opróżnianie ścieków z przydomowych zbiorników to temat, o którym głośno się nie mówi. Mieszkańcy wiedzą jednak, że takie sytuacje mają miejsce także w ich sąsiedztwie. Pomimo rozwoju cywilizacyjnego i ciągłej rozbudowy sieci kanalizacyjnych, wciąż istnieje grupa ludzi, którzy wolą wylewać zawartość szamba do rowów. Postanowiliśmy sprawdzić, jaka jest skala tego zjawiska w naszej okolicy.

Z problemem nielegalnego opróżniania nieczystości boryka się wiele miejscowości na terenie całego kraju. Pomimo milionów złotych, jakie spółki wodociągowe inwestują w rozwój sieci sanitarnych, wciąż nie obejmują one wystarczającej ilości gospodarstw. Przyczynia się do tego mylne przekonanie, że posiadanie własnego szamba jest tańsze od korzystania z przyłącza do miejskiej kanalizacji. Takie rozumowanie ma jednak sens tylko w przypadku nielegalnego zrzutu ścieków. Opróżnienie zbiornika przy pomocy wozu asenizacyjnego jest bowiem kilka razy droższe niż odprowadzenie nieczystości do kanalizacji.

Zagrożenie dla życia i zdrowia

Mając szambo należy je co jakiś czas legalnie opróżniać, a dokumenty przechowywać na wypadek kontroli. Niestety, niektórzy zamiast wywozić nieczystości do oczyszczalni ścieków, wolą je pod osłoną nocy wylewać na pole czy do przydrożnego rowu. Zdarzają się też przypadki celowego uszkadzania przydomowych zbiorników tak, aby ich zawartość uciekała do gleby. Oprócz wszechobecnego smrodu, który „umila” życie sąsiadom, stwarza to zagrożenie dla ludzkiego zdrowia.

– Ścieki oprócz bakterii mogą zawierać groźne azotany pochodzące z detergentów. W przypadku ich niezgodnego z prawem odprowadzania zatruwane jest najbliższe otoczenie, a w rezultacie i dalsze, ponieważ szkodliwe substancje dostające się do gleby trafiają dalej do wód podziemnych. Mieliśmy tego doskonały przykład w 2016 roku, kiedy ponad 80 tys. mieszkańców gmin Olkusz, Bukowno, Bolesław i Klucze przez 24 godziny nie mogło korzystać z wody płynącej w kranach – tłumaczy Alfered Szylko, Prezes Zarządu PWiK Sp. z o.o.

Jak często trzeba opróżniać szambo?

W Olkuszu częstotliwość i sposób pozbywania się odpadów komunalnych i nieczystości ciekłych określa regulamin utrzymania czystości i porządku. Zgodnie z jego zapisami, jeżeli na danym terenie nie ma sieci kanalizacyjnej, dopuszcza się gromadzenie nieczystości ciekłych w zbiornikach bezodpływowych lub ich oczyszczanie poprzez przydomową oczyszczalnię ścieków bytowych. Musi jednak zezwalać na to miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego albo uzyskana decyzja o warunkach zabudowy.

Mieszkańcy korzystający z takiego rozwiązania zobowiązani są do pozbywania się nieczystości z terenu swoich nieruchomości w sposób systematyczny, co najmniej raz na kwartał. Zbiorniki przydomowych oczyszczalni powinny być zaś opróżniane z osadów ściekowych nie rzadziej niż raz na dwa lata. Należy również okresowo przeprowadzać badania oczyszczonych ścieków odprowadzanych do ziemi. Nad egzekwowaniem tych przepisów czuwają służby samorządowe.

– Sytuacja monitowana jest w ramach planowanych kontroli oraz gdy Urząd dostaje informację, że w jakimś rejonie dzieje się coś podejrzanego. W ostatnich dwóch latach odbyło się blisko 160 takich inspekcji. Skończyły się one nałożeniem 14 mandatów. Najbardziej efektywne są zgłoszenia mieszkańców. Wtedy Straż Miejska dysponuje konkretnym adresem, pod którym niezbędna jest kontrola. Dlatego prosimy, by wszystkie wątpliwości zgłaszane były właśnie do Straży Miejskiej pod numerem 32 647 89 00 – mówi Michał Latos, rzecznik prasowy UMiG Olkusz.

Nielegalne instalacje

Oprócz nielegalnego odprowadzania ścieków niektórzy „przedsiębiorczy” mieszkańcy próbują wyprowadzać nieczystości do kanalizacji deszczowej, która ze względu na swoją specyfikę nie jest przeznaczona do takich celów. Zdarzają się także przypadki samowolnego podpinania się do sieci kanalizacyjnej bez informowania o tym wodociągów. Należy jednak pamiętać, że bezumowne odprowadzenie ścieków jest przestępstwem zagrożonym karą ograniczenia wolności albo grzywny do 10 000 zł.

– Nasi pracownicy dokonają cyklicznych kontroli obszarów objętych projektem rozbudowy sieci kanalizacyjnej. W okresie od lutego do listopada 2018 roku na 750 skontrolowanych posesji ujawniliśmy 40 przypadków samowolnego wpięcia się do naszego układu. W takich sytuacjach możemy żądać od właściciela gospodarstwa zwrotu kosztów odprowadzania ścieków nawet do trzech lat wstecz – podkreśla Alfred Szylko.

Osoby nielegalnie odprowadzające ścieki nie zawsze zdają sobie jednak sprawę, że działają na szkodę swoich sąsiadów, znajomych, a nawet rodziny. To oni w ostatecznym rozrachunku ponoszą bowiem koszty utrzymania sieci kanalizacyjnej. Im większa będzie ilość jej użytkowników, tym mniejsze staną się koszty jednostkowe. Im większa jest zaś skala nielegalnego procederu, tym bardziej wzrastają stawki taryfowe.

Potrzebna jest zmiana całego systemu

Nad problemami gospodarki ściekowej w naszym kraju wielokrotnie pochylała się Najwyższa Izba Kontroli. W 2017 roku NIK sprawdziła, jak samorządy nadzorują funkcjonowanie szamb oraz przydomowych oczyszczalni ścieków. Skontrolowano w szczególności, czy gminy właściwie prowadziły ewidencję, a także czy egzekwowały składanie sprawozdań przez przedsiębiorców zajmujących się opróżnianiem szamb i transportem nieczystości ciekłych.

Okazało się, że w blisko połowie zbadanych gmin nie prowadzono ewidencji szamb i przydomowych oczyszczalni ścieków lub robiono to nierzetelnie. Wykazano także bierność władz samorządowych w przypadku, gdy mieszkańcy niepodłączeni do kanalizacji nie posiadali ani oczyszczalni ścieków, ani szamb. Raport zakończono konkluzją, iż konieczna jest systemowa reforma dotychczasowego modelu indywidualnego odprowadzania ścieków.

– Jedną z propozycji mogą być analogiczne uregulowania, jak w obowiązującym systemie gospodarowania odpadami komunalnymi. W zamian za przejęcie przez gminy obowiązku wywozu nieczystości ciekłych z nieruchomości, które nie posiadają dostępu do systemu zbiorowego odprowadzania ścieków, ich właściciele uiszczaliby opłaty, stanowiące dochody gminy. Przy obliczaniu takiej opłaty zasadnym byłoby wzięcie pod uwagę ilości zużytej wody na cele komunalne przez właścicieli nieruchomości, a jej wysokość mogłaby być uzależniona od faktycznych kosztów ponoszonych przez gminę – czytamy w raporcie.

A jakie jest zdanie naszych Czytelników na ten temat? – Zapraszamy do dyskusji na www.przeglad.olkuski.pl

0 0 votes
Article Rating
Subskrybuj
Powiadom o
2 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
PXT
PXT
5 lat temu

[quote]Osoby nielegalnie odprowadzające ścieki nie zawsze zdają sobie jednak sprawę, że działają na szkodę swoich sąsiadów, znajomych, a nawet rodziny. To oni w ostatecznym rozrachunku ponoszą bowiem koszty utrzymania sieci kanalizacyjnej. Im większa będzie ilość jej użytkowników, tym mniejsze staną się koszty jednostkowe. Im większa jest zaś skala nielegalnego procederu, tym bardziej wzrastają stawki taryfowe.[/quote]
Nie wiem jak to możliwe aby nielegalnie ktoś mógł się podłączyć do sieci kanalizacyjnej?
Przecież to nie tylko technicznie bez wiedzy przedsiębiorstwa W-K prawie niemożliwe- ale choćby nawet, to jeśli ktoś mieszka w zasięgu sieci ściekowej to czy to aż tak trudno zweryfikować? Przecież inkasenci, którzy pobierają opłatę za wodociąg widzą, że ktoś nie ma umowy na kanalizację mimo istnienia sieci w zasięgu i to już jest podejrzane i skontrolowanie dokąd płyną ścieki takiego „gospodarnego” gospodarza chyba nie stanowi problemu, zwłaszcza jeśli PWiK dysponują jakimś sprzęcichem Radetona?
Chyba, że to tylko taka ściema niby uzasadniająca wysokie koszty odprowadzenia ścieków? Bo te odprowadzające są wyższe od tych doprowadzających czystą wodę.

Iza
Iza
5 lat temu

Popieram każdą formę walki z trucicielami wylewającymi szambo na pole, mającymi dziurawe zbiorniki itp. ! Mamy takiego na wsi – mandaty na niego nie działają, nie zawsze też zorientujemy się na tyle szybko, by zadzwonić na policję.