Byli tacy, którzy przed startem rundy wiosennej wróżyli, że szczęście wreszcie opuści Spójnię, a więc i walka o awans do IV ligi nabierze jeszcze nieco rumieńców. Teraz już wiadomo, że wszyscy ci prorocy byli w błędzie, bowiem lider tabeli ani myśli gubić punkty, rozprawiając się z kolejnymi rywalami bez większych problemów. To ostatnie zwycięstwo nad Prądniczanką przejdzie zapewne do historii, bowiem osieczanie na własnym boisku rozbili krakowian aż 7:2, cztery kolejne bramki zdobywając na przestrzeni ledwie kwadransa. Na zwycięskim szlaku ciągle pozostaje także IKS Olkusz – wiosną zdobył komplet punktów i nie stracił przy tym choćby jednej bramki!
SPÓJNIA Osiek – PRĄDNICZANKA Kraków 7:2 (2:1)
Gdyby ktoś przed upływem 60. minuty postawiłby jakiekolwiek pieniądze na tak efektowne zwycięstwo lidera tabeli, dzisiaj pewnie byłby bogatszy o parę złotych, bowiem w 58. min, kiedy to na listę strzelców po raz drugi w sobotę wpisał się się M. Jeleń, obowiązywał remis 2:2. Wystarczyło jednak kolejne pół godziny, aby miejscowi urządzili swoim fanom małe show, aplikując drużynie Krzysztofa Króla aż pięć goli. Festiwal strzelecki rozpoczął Daniel Żmudka, który trafił również i kilka chwil później. Następne bramki były autorstwa Dariusza Szewczyka, Tomasza Wdowika oraz grającego trenera Spójni Piotra Kasprzyka. Gospodarze tym wyczynem udowodnili, że zimą nie tylko utrzymali skład, ale nawet solidnie go wzmocnili. Inna sprawa, że Prądniczanka zagrała naprawdę kiepsko, głównie w defensywie, która w ostatnich minutach posypała się niczym kostki domina.
IKS Olkusz – MICHAŁOWIANKA Michałowice 3:0 (1:0)
O końcowym wyniku meczu na Czarnej Górze, także zadecydowało ostatnie pół godziny. Lepiej rozpoczęli goście, którzy powinni uzyskać prowadzenie choćby po akcjach Michalskiego (trafił w poprzeczkę) czy ciemnoskórego Sane. Senegalczyk z II-ligową przeszłością fatalnie spudłował i tym samym naraził swój zespół na rewanż ze strony olkuszan. Ci byli bardziej precyzyjni, choć prawdę powiedziawszy na bramkę na 1:0 w równym stopniu zapracowali Dawid Tumiłowicz oraz… Pruś, bramkarz Michałowianki, który interweniował tak niefortunnie, że futbolówka zamiast w jego rękach, zatrzymała się dopiero w siatce. Po zmianie stron ekipa Romana Madeja umiejętnie pilnowała skromnej zaliczki, a gdy nadarzała się okazja szukała drugiej bramki. I gospodarze znaleźli ją za sprawą celnie główkującego Marcela Rodziewicza. Ten sam zawodnik ustalił wynik meczu w 81. min uderzając zza pola karnego.
SŁOMNICZANKA Słomniki – PRZEMSZA Klucze 1:1 (0:0)
Dużo mniej szczęścia mieli za to piłkarze Przemszy Klucze, którzy po słabej jesieni, rundę rewanżową zaczęli od dwóch zwycięstw. Niewiele również zabrakło, aby Przemsza wygrała po raz trzeci z rzędu, jednak kluczanie w ostatniej akcji meczu nie ustrzegli się błędu i stracili gola wartego dwa punkty. Przyjezdni cieszyli się od 72. min, bowiem właśnie na nieco ponad kwadrans do zakończenia spotkania, pierwsze trafienie w meczu zaliczył Kamil Małysa. I gdy ławka rezerwowych oraz najwierniejsi fani GLKS-u już zacierali ręce w kontekście kolejnej pełnej puli, nadeszła 93. min. Słomniczanie wykorzystali sprzyjające siły natury, a piłkę lecącą z wiatrem trącił tylko Jaworski, ratując gospodarzom remis i zarazem utrzymując dystans do Przemszy wynoszący dwa punkty.
PILICZANKA Pilica – JURA Łobzów 4:2 (3:0)
W Pilicy kwestię zwycięstwa gospodarze rozstrzygnęli w końcówce pierwszej połowy, kiedy to w odstępie raptem kilkunastu minut klasycznego hattricka skompletował Adam Dudkiewicz. Miejscowy napastnik najpierw pospieszył z dobitką po strzale Nowaka, a później dwukrotnie wygrał bezpośredni pojedynek z Jończykiem. Piliczanie chwilę po przerwie trafili po raz czwarty. Tym razem sposób na rywali znalazł Jakub Nowak. Ciągle kiepsko spisujący się gracze Jury odpowiedzieli dwukrotnie. Honor drużyny z Łobzowa uratowali Jarzynka oraz Rzeźniczak. Ten drugi pokonał Stolarskiego skutecznie egzekwując rzut karny.
LEŚNIK Gorenice – WIECZYSTA Kraków 0:2 (0:0)
Piłka nożna bywa niesprawiedliwa. Do takiego wniosku można dojść mając na uwadze pierwsze pół godziny gry w Gorenicach i wynik końcowy. Przez premierowe dwa kwadranse gospodarze stworzyli sobie kilka naprawdę świetnych szans na zdobycie nie jednego, a nawet dwóch, czy trzech goli. Pudłowali jednak na potęgę, a z czasem gra się wyrównała. Po przerwie miejscowi wyraźnie opadli z sił i można było odnieść wrażenie, że nawet z punktu będą zadowoleni. Za swój minimalizm zostali skarceni i to dwukrotnie. Najpierw między nogami Wesołowskiego trafił Szeller, a gdy spotkanie chyliło się już ku końcowi, kolejną szarżę Szellera celnym kopnięciem zakończył… Kwiatkowski, obrońca Leśnika. Kolejny niespodziewany zwrot nastąpił już po ostatnim gwizdku, bowiem jak się okazało, już w doliczonym czasie gry w ekipie gości na boisku pojawił się niewpisany do protokołu sędziowskiego zawodnik oznaczony nr 14. Michał Maślanka. Sprawą zajmie się Wydział Gier MZPN, jednak wydaje się, że trzy punkty mimo porażki zostaną w Gorenicach.
Tabela:
1. Spójnia Osiek | 15 | 41 | 43:13 |
2. IKS Olkusz | 15 | 28 | 36:16 |
3. Piliczanka Pilica | 14 | 25 | 32:23 |
… | |||
10. Przemsza Klucze | 15 | 17 | 20:32 |
… | |||
12. Jura Łobzów | 15 | 11 | 26:37 |
13. Leśnik Gorenice | 15 | 6 | 13:45 |