Klub Przyjaźń. Piątkowy wieczór. Sala pełna ludzi. Dzieci, młodzież, mieszkańcy okolicznych bloków. Wspaniała, przyjazna atmosfera, jakby wszyscy się znali. „Wszyscy dla wszystkich”, czyli Stowarzyszenie na rzecz oświaty, kultury i pomocy społecznej powstało 5 lat temu, aby działać na rzecz olkuskiej młodzieży. W tym roku Stowarzyszenie wygrało konkurs ofert na prowadzenie Osiedlowego Klubu Przyjaźń.
Mówi pani Olga Śladowska: – Jest nas trójka koordynująca pracę Klubu: Barbara Orkisz – przewodnicząca, Mirosława Drapacz i ja, ale wszyscy członkowie Stowarzyszenia poświęcają swój czas na realizację programu kulturalnego Klubu. Nazwa Klubu współgra z naszym zamysłem. Lokal trzeba było odnowić, zgromadzić meble, założyć przyniesione z domu firanki i w końcu podjąć próby działania. Wydaje się, że się udało. Działalność naszą sponsoruje Burmistrz, Spółdzielnia Mieszkaniowa i Rada Osiedla Pakuska. Różne rzeczy tu się dzieją. Ćwiczy zespolik muzyczny pod opieką pana Piotra Dudka, pani Anny Jankowskiej–Wdowik, kółko teatralne pod kierunkiem Mirosławy Drapacz, kółka plastyczne pod moją opieką, odbywają się zajęcia ruchowe dla dorosłych i dzieci, spotkania Klubu Zdrowia i Urody, spotykają się Seniorzy i Związek Emerytów, Rencistów i Inwalidów. Organizujemy wystawy plastyczne (obecnie trwa wystawa prac pana Jacka Majcherkiewicza i pani Anny Piątek), spotkania z ludźmi pióra. Dziś właśnie będzie ciekawy wieczór poezji Ireny Włodarczyk i fotografii Anny Kostulskiej.
Zasiadamy więc w miłej atmosferze Klubu, przy herbatce.
Opowiada pani Włodarczyk:
– Z Anią jesteśmy przyjaciółkami, nie do wiary, już 39 lat. Nie rozstałyśmy się nawet na chwilę. I pewnej lipcowej nocy 2009 roku wyruszyłyśmy „w Olkusz”. Ania z aparatem, a ja z długopisem. Bo Olkusz to jest moje miasto, tu spędziłam całe swoje życie, płakałam nad losem wyciętych drzew przy mojej ulicy Kościuszki. Znam tu każdy zakątek, każdy zaułek. Rosłam z tym Olkuszem. I tak przez lata powstawał projekt tego wieczoru poetycko-fotograficznego. Swoje olkuskie odczucia zawarłam w tomiku „Miasto moje”.
Słuchamy więc wierszy o Olkuszu. To jakby mały przewodniczek po naszym mieście widzianym nocą. Ulice, domy, kawiarnie, restauracje. Gałczyński pisał: „Bo trzeba, proszę Państwa, przez cały nocny Kraków”…, a o wierszach pani Ireny można powiedzieć: „bo trzeba, proszę Państwa, przez cały nocny Olkusz”… Pomysł bardzo oryginalny i dający duże szanse poetyckiej wypowiedzi. Swoją drogą – wykazały się Panie niemałą odwagą, spacerując nocą po Olkuszu.
Wierszom towarzyszą piękne fotogramy.
Pani Kostulska: – Aparat mam od trzech lat. Fotografuję wszystko, co się da, co jest piękne. A czyż Olkusz nie jest piękny? Jakież możliwości wyrazu artystycznego daje choćby pięknie podświetlona bazylika. Na ekranie oglądamy i stare zdjęcia Olkusza, i nasz gród również zimą
Ci, którym Olkusz wydaje się miastem nie do życia, proponujemy – niech popatrzą na niego oczyma Pani Ireny i Pani Anny. Żeby widzieć piękno w rzeczach tak codziennych, jak szyld, brama, ulica, rynek pokryty śniegiem – trzeba mieć do tej rzeczywistości bardzo osobisty, uczuciowy stosunek. Trzeba być istotnie zafascynowanym tym miastem, widzieć tu siebie w całej tej scenerii, aby tak pisać.
Dopełnieniem wieczoru były piosenki Piotra Dudka z tekstami Ireny Włodarczyk, pięknie zaśpiewane przez młodziutką wokalistkę Alicję Barczyk. Wreszcie odbył się oczekiwany wernisaż fotografii i losowanie wśród gości tomików poezji i fotografii obu autorek wieczoru.
Do niedawna nasze miasto miało swoją, zakochaną w nim poetkę, śp. Janinę Majewską. „Któż wypowie twoje piękno Olkuszu prastary..”- pisała niegdyś Pani Lala. Dziś poetyckie berło przejęła po niej Irena Włodarczyk, choć nie należy sądzić, że jest poetką jednego tematu. Wydała również kilka tomików poezji w innym nastroju.
– Oprócz refleksji natury estetycznej nachodzą uczestnika tej imprezy inne myśli.
Jak to jest, że trzy osoby potrafiły skupić ludzi w różnym wieku i stworzyć taką wspaniałą klubową atmosferę? Tyle wokół narzekania, że w Olkuszu nic się nie dzieje, że nic się nie da…
– Da się – mówi pani Olga Śladowska, jeśli ma się pasję działania. Wielu ludzi wokół nas ma różne możliwości, różne hobby, różne osiągnięcia. Trzeba ich tylko znaleźć i nakłonić, aby chcieli się ujawnić. Nam się to już w znacznej mierze udało, choć nie było to, i nadal nie jest, takie proste. Udało się między innymi zorganizować projekt teatru dla niepełnosprawnych. Przedmiotem mojej szczególnej satysfakcji jest „Lektorium” – klub, gdzie codziennie młodzież licealna, jako wolontariusze, pomaga uczniom ze szkół podstawowych. W tej salce ćwiczą także swoje plastyczne talenty dzieci z okolicznych domów osiedla. I to jest najważniejsze, że to nie jest działalność profesjonalistów, ale twórczych amatorów. Liczy się aktywność, chęć wyjścia do ludzi.
… Szanowni Narzekacze. Może więc nie czekajcie, aż wam ktoś coś zrobi, zorganizuje, otworzy, zbuduje. Miejsca nie brakuje, mamy przecież obszerne ośrodki kultury i w mieście, i na wsiach, wieczorami świecące pustkami. Zimne i mało przytulne. Ogrzejcie je własną inicjatywą, działaniem twórczym. To wielekroć ciekawsze niż oglądanie kolejnego banalnego serialu telewizyjnego.