Aga, drobna, szczupła „dziewczynka” o specyficznym błysku w oku, z pozytywnymi wibracjami, którymi porażała innych, odeszła cicho, spokojnie, w milczeniu. Wyruszyła w ostatnią podróż, podążała ku bramie za którą czekała Ją wielka niewiadoma. Jeszcze raz obejrzała się za siebie, ale brama przez którą przeszła zamknęła się bezszelestnie bez możliwości powrotu. Droga wiodła pod górę. Aga szła powoli, potykając się o kamienie na drodze, zatrzymywała się od czasu do czasu. Było Jej bardzo ciężko, zmęczenie dawało znać o sobie. Jeszcze pamiętała to, co pozostawiła na ziemi, ludzi których kochała, ulubione kwiaty, książki przeczytane i te, które zamierzała przeczytać, niedokończone zadania, niezrealizowane marzenia. W tę ostatnią podróż nie mogła wziąć niczego. Krok za krokiem pięła się pod górę, a po obu stronach drogi mijały Ją cienie przeszłości. Beztroskie lata dzieciństwa, czas młodości, pierwsze przyjaźnie i miłości, lata studiów nad ukochaną historią sztuki. Odpowiedzialność dorosłości, cień rodziny płaczącej po Niej, znajomi i przyjaciele, nawet cienie małego miasteczka w którym spędziła wiele lat życia. Kiedy dotarła do połowy drogi w przedziwny sposób ogarnęła Ją niespotykana lekkość. Zacierały się cienie przeszłości, obrazy ulatywały, a Aga zaczęła powoli zapominać to, co pozostawiła. Widziała przed sobą jaśniejące słońce, które ogrzewało Jej ciało. Przyspieszyła kroku i prawie już biegnąc dążyła do tej światłości.
Cała Jej osobowość przepełniona była rozświetlającym ciepłem. Radosne serce powodowało, iż odczuwała coraz większy spokój. Już nie żałowała niczego, wspomnienie życia, które przeminęło, znikało na zawsze. Zniknęły kamienie a droga robiła się gładka. O dziwo, chociaż droga nadal pięła się pod górę, nie powodowała już zmęczenia. Nagle przed oczyma Agi pojawiły się inne niż dotychczas cienie, cienie tych, których pożegnała przed laty. Mówiły coś do niej, wyciągały ręce, machały w radosnym uniesieniu. Aga co sił w nogach biegła w ich stronę i wtedy ogarnęło Ją poczucie szczęścia. Zapomniała o ziemi, o wszystkim, co przeżyła. Jej ciało napełniło się radością i spokojem. Dotarła do nowego domu, w którym nie było bólu i cierpienia.
Wiemy, że pewnych spraw nie powinno odkładać się na później, bo można nie zdążyć. Można nie zdążyć powiedzieć komuś, że się go kocha, można nie zdążyć do kogoś się uśmiechnąć… albo po prostu razem wypić kawę, posiedzieć na ławce, tak jak my zamierzaliśmy. Szkoda, że nie zdążyliśmy, bardzo żałujemy.