Spójnia Osiek – Sokół Przytkowice 3:0 (1:0)
Dla takich chwil warto bawić się w futbol. Gdy po 93 minutach Krzysztof Jakubik zagwizdał po raz ostatni, na środku boiska piłkarze Spójni zaprezentowali taniec radości, o którym w Osieku już powoli zaczynali zapominać. Nie ma się co dziwić, skoro ostatni raz powody do takiej radości miejscowi zawodnicy i kibice mieli 6. listopada, a więc blisko pół roku temu (!). – Tych punktów potrzebowaliśmy jak ryba wody, musieliśmy wygrać. Chwała chłopakom za zaangażowanie i walkę z całych sił. Wreszcie dopięliśmy swego – chwalił swój zespół trener gospodarzy, Daniel Tukaj.
Dla szkoleniowca Spójni pojedynek z Sokołem miał podwójną stawkę. Po pierwsze drużyna z Osieka, aby ciągle liczyć się w walce o IV ligę, musiała bezwzględnie wygrać, a po drugie Zarząd klubu nie przyjął sobotniej dymisji trenera, więc ten, aby zrewanżować się swoim władzom, powinien zrobić wszystko, aby potwierdzić słuszność podjętej decyzji. I jak się miało okazać, Tukaj faktycznie zrobił wiele. Nie tylko poprowadził zespół do pierwszego tej wiosny zwycięstwa, ale sam ustrzelił hattricka.
Początek należał jednak do gości z Przytkowic. Dwukrotnie w doskonałych pozycjach znalazł się Profic, ale i dwukrotnie zachował się bardzo źle. Najpierw po błędzie defensywy Spójni uderzył w taki sposób, że piłka wyszła za linię boczną boiska, a za drugim mając mnóstwo czasu na decyzję, pomógł Dziedzicowi w uzyskaniu lepszej noty za środowy występ. Że niewykorzystane sytuacje lubią się mścić, pokazała 35. minuta. G.Stokłosa nie zauważył czającego się tuż za nim Kasprzyka i przy próbie zagrania do swojego bramkarza stracił piłkę. Kapitan gospodarzy mając przed sobą tylko K.Żaka dostrzegł nadbiegającego Tukaja, więc wyłożył mu futbolówkę, a ten nie mógł nie trafić z najbliższej odległości.
Trafienie numer dwa to również dzieło bohaterów sprzed przerwy. Kasprzyk długim podaniem uruchomił Tukaja i choć przed polem karnym głową interweniować próbował K.Żak, to jednak zrobił to tak niefortunnie, że nastrzelił grającego trenera Spójni, więc ten spokojnie opanował futbolówkę i skierował ją do pustej bramki. Przytkowiczanie po tym golu zgłaszali wiele uwag do swojego bramkarza. Były one na tyle duże, że K.Żak został zmieniony przez Chrobaka. Wprowadzenie między słupki rezerwowego golkipera nie mogło jednak uchronić Sokoła przed stratą trzeciej bramki. Porębski przedłużył piłkę głową do Szewczyka, a ten urwał się rywalom, więc Siemiński ratował się faulem w polu karnym. Piłkę na wapnie ustawił sobie Tukaj i szansy nie zmarnował przypieczętowując jednocześnie efektowne zwycięstwo swojego zespołu. – Nie ważne kto strzela, ważne są punkty. Wygrała cała Spójnia, od ludzi zarządzających tym klubem, po piłkarzy i kibiców – przyznał skromnie niewątpliwie zawodnik meczu, Daniel Tukaj. – Jeśli nie wykorzystuje się sytuacji to grając z takim rywalem jak Spójnia trzeba liczyć się z porażką – podsumował kierownik Sokoła, Wiesław Firlej.
Spójnia pojedynkiem z Sokołem rozpoczęła mały maraton spotkań na własnym terenie. W sobotę do Osieka zawita wadowicka Skawa, a 7. maja Osiek będzie gościł Halniak Maków Podhalański. – Naszym celem jest oczywiście sześć punktów, ale w żadnym wypadku nie lekceważymy przeciwników. Nie przeceniamy też tego naszego pierwszego zwycięstwa, aczkolwiek jestem przekonany, że będzie to dla zespołu pozytywny impuls – zakończył z nadzieją trener Tukaj.
Spójnia Osiek – Sokół Przytkowice 3:0 (1:0)
1:0 Tukaj 35′, 2:0 Tukaj 58′ 3:0 Tukaj 82′ (karny)
Sędziował: Krzysztof Jakubik (Oświęcim)
Żółte kartki: Kasprzyk, K.Glanowski – G.Stokłosa
Widzów: 150.
Spójnia: Dziedzic – D.Glanowski, Kordaszewski, Ziarno, K.Glanowski – Bereta (80′ Szewczyk), Michał Mróz, Rzeźniczek, Kasprzyk (83′ Marcin Mróz), Czarnota (66′ Porębski) – Tukaj (85′ Tomaszewski).
Sokół: K.Żak (72′ Chrobak) – Gwiżdż, G.Stokłosa, Zając (72′ G.Pacułt), M.Żak – Rzeszótko, W.Stokłosa, Monica (63′ Smajek), Siemiński – Czara (63′ A.Pacułt), Profic.
Zobacz naszą fotogalerię: