LKS Kłos Olkusz – WKS Wawel Kraków 3:0 (27:25, 25:14, 25:18)
Rozgrywki pierwszej rundy w małopolskiej III lidze siatkarskiej powoli dobiegają końca. Na szczycie tabeli niemal od pierwszej kolejki znajduje się olkuski Kłos, który w ostatnią sobotę wygrał po raz dziesiąty w tym sezonie, i po raz piąty uczynił to bez straty seta. Tym razem przy Wiejskiej poległ krakowski Wawel, a tylko premierowa partia przyniosła większe emocje.
Z pewnością dużo bardziej wymagającym przeciwnikiem dla olkuskiej drużyny będzie w najbliższą sobotę Hutnik Dobry Wynik Kraków. Ekipa ze stolicy Małopolski ciągle ma szanse na awans do pierwszej czwórki, gwarantującej udział w grze o II ligę. Można przypuszczać, że w Nowej Hucie będzie się toczyć walka „na noże”, czyli zupełnie inaczej niż to miało miejsce w pojedynku z Wawelem. Goście do Olkusza przyjechali z bardzo niewielkimi szansami na korzystny rezultat. Do tej pory wygrali przecież tylko jeden mecz, w innych przypadkach ponosząc często sromotne porażki.
Kłos do gry przystąpił w mocno pozmienianym składzie. Wszystko na wzór poprzedniej konfrontacji w Libiążu, przeciwko tamtejszej Janinie. Szansę zaprezentowania się na parkiecie dostali zawodnicy, którzy do tej pory rzadko wychodzili w pierwszej szóstce. Zaczęło się nieźle dla miejscowych, jednak z czasem krakowianie doszli olkuszan, a nawet wyszli na prowadzenie. W takich okolicznościach nerwowa końcówka nie mogła dziwić. D. Socha w ataku, jak również duet Kowalczyk – Poprawa w bloku sprawili, że gospodarze prowadzili 23:21 i byli bliscy wygrania pierwszego seta. Zespół Pawła Wójcika podjął rękawicę i dzięki temu chwilę później byliśmy świadkami remisu po 23. Decydujące dwie piłki padły już łupem olkuszan. Najpierw grający szkoleniowiec R. Socha skuteczni obił ręce blokujących go rywali, a kilkanaście sekund później błąd w rozegraniu akcji kosztował krakowian utratę 27 punktu.
Do drugiego seta Kłos podszedł również w mocno zmienionym składzie. Początek partii wzorem tej pierwszej był bardzo wyrównany z lekkim wskazaniem na gości. Wszystko zaczęło się zmieniać od stanu 6:6, kiedy to miejscowi systematycznie zaczęli punktować. Trudna zagrywka Kowalczyka sprawiła, że olkuszanie objęli prowadzenie 12:8. Na 16:10 także bezpośrednio z zagrywki podwyższył Laskowski, a wynik 20:12 do zasługa ataku z lewego skrzydła D. Sochy. Ostatnie słowo w tym secie należało do Kalisia i Wolnego.
Wygrana do 14 zwiastowała rychły koniec spotkania. Kłos faktycznie nie zawiódł swoich fanów triumfując również i w trzeciej partii. Ale i tym razem nie było łatwo. Grano punkt za punkt, a od stanu 7:7 w kilka minut zrobiło się 10:13. Doświadczenie jakie posiadają olkuszanie wzięło jednak górę. Miejscowi znowu zaczęli punktować bezpośrednio z zagrywki, a prym w tym elemencie wiódł Wolny. Po bloku Kalisia z Poprawą i kolejnym błędzie rywali, ekipa trenera Sochy prowadziła 19:16, by w końcówce jeszcze powiększyć rozmiary wygranej. A Wawel? Starał się w każdym secie, lecz różnica dzieląca przed ostatni zespół III ligi od lidera rozgrywek grającego nawet w zmienionym składzie, jest naprawdę spora.
– Awans do walczącej o baraże czwórki mamy już w kieszeni, więc staram się dawać pograć jak największej grupie zawodników. Jest nas pełna dwunastka, grają wszyscy, bo nigdy nie wiadomo kto będzie w danym dniu potrzebny. Przed nami ostatni mecz pierwszej rundy w Krakowie, a później czekają już nas play offy. Jeśli utrzymamy swoją dobrą dyspozycję, powinniśmy jeszcze długo chodzić z podniesionymi głowami – mówi Roman Socha, opiekun olkuskiej, ciągle niepokonanej drużyny.
LKS Kłos Olkusz – WKS Wawel Kraków 3:0 (27:25, 25:14, 25:18)
Kłos: Typel, Kowalczyk, D. Socha, Kaliś, Wolny, Karkos, R. Socha, Laskowski, Sowicki (libero), Poprawa, Stach (libero), Kozub.
Wawel: Stręk, Marczyk, Masel, Węziński, Pysz, Fremel, Fenoszyn, Kołodziej, Lasoń, Pieniążek, Zawadzki (libero).