Długi majowy weekend nie był udany dla piłkarzy III-ligowego Przeboju Wolbrom. Co prawda słabsze wyniki z wyżej notowanymi rywalami zawsze można wkalkulować w „rozkład jazdy”, jednak w klubie z ul. Leśnej jakoś nie mogą pogodzić się z ostatnimi porażkami. W szczególności ta wtorkowa 0:4 z Juventą Starachowice boli bardziej niż wszystkie.
Unia Tarnów – Przebój Wolbrom 2:1 (0:0)
30. kwietnia Przebój gościł w Tarnowie na stadionie „Jaskółek”, które tej wiosny jeszcze nie przegrały. Już w pierwszej akcji meczu po strzale głową Mazeli, gospodarzy od utraty bramki uratowała poprzeczka. W 25. minucie Unia po rzucie wolnym pośrednim wyrównała, jednak sędzia cofnął akcję, karząc Guję żółtym kartonikiem. Za drugim razem Popiela trafił już w wolbromski mur. Po stronie miejscowych uderzał także Matras, ale tym razem między słupkami wybornie spisał się Palczewski.
Drugą połowę świetnie rozpoczęli tarnowianie. Skuteczną główką po dośrodkowaniu Matrasa popisał się Nytko i było 1:0. 57. minuta przyniosła drugie trafienie dla podopiecznych Marcina Manelskiego. Niepewność w szykach obronnych Przeboju bezbłędnie wykorzystał Witek, który uderzeniem z powietrza (piłka odbiła się jeszcze od słupka) podwyższył prowadzenie swojego zespołu. Goście złapali kontakt po golu z rzutu karnego Michała Gui, ale na więcej zabrakło już tak samo czasu, jak i chyba umiejętności.
Przebój Wolbrom – Juventa Starachowice 0:4 (0:0)
To co wydarzyło się po przerwie tego spotkania trudne jest do wytłumaczenia. 3-majowe granie zdecydowanie lepiej zaczęli przecież piłkarze Jarosława Raka. Najlepsze okazje do strzelenia bramki otwierającej wynik meczu mieli Jarosz i Pindiur, jednak za każdym razem dobrze ze swoich zadań wywiązywał się golkiper Juventy, Wróblewski. Także Palczewski zaprezentował swoje umiejętności instynktownie broniąc strzał Wójtowicza.
Kilkadziesiąt sekund po zmianie stron z ponad 30 metrów uderzył Płusa i nawet ku swojemu zaskoczeniu trafił na 0:1. Palczewski skapitulował po raz drugi po precyzyjnym kopnięciu Korony. Pogrążanie wolbromian trwało nadal. W 74. min drużyna ze Starachowic wyprowadziła zabójczą kontrę. Lewą stroną boiska popędził Anduła i przelobował bramkarza Przeboju. „Palec”, czwarty raz piłkę z siatki musiał wyciągnąć po tym jak nieco „zaspał” na swoim przedpolu. Z prezentu nie omieszkał skorzystać Kalista ustalając rezultat na 0:4. Takiego lania w Wolbromiu nie spodziewał się nikt. – Futbol jest sztuką wykorzystywania potknięć przeciwnika – krótko ocenił ostatnie dwa występy swoich zawodników trener Przeboju, Jarosław Rak.
Szansę na rehabilitację w oczach szkoleniowca gracze z Wolbromia będą mieli już w najbliższą sobotę (7. maja). Wtedy to Przebój pojedzie do Pińczowa na mecz z tamtejszą Nidą, która z pewnością łatwo punktów nie odda, mając na uwadze zajmowaną przez nią 14. pozycję w ligowej klasyfikacji. Walka o utrzymanie rządzi się przecież swoimi prawami.