przeboj wolbrom

Przed tygodniem zastanawialiśmy się, gdzie się podziała skuteczność piłkarzy Przeboju Wolbrom z inauguracyjnego występu w Zakopanem. Odpowiedź na to pytanie uzyskaliśmy bardzo szybko. Osiem goli na przestrzeni kilku dni daje nadzieję, że III-ligowcy znowu odzyskali skuteczność. Podobać mógł się w szczególności występ ekipy Macieja Antkiewicza w Ostrowcu Świętokrzyskim, gdzie Przebój w ostatniej akcji dramatycznego meczu uratował punkt.

 

Ale od początku. W środku poprzedniego tygodnia, wolbromianie mieli za zadanie nie tylko wygrać, ale przede wszystkim zacząć strzelać. Rywal wydawał się być idealny. Jura Łobzów w swoim składzie ma kilku klasowych zawodników, to jednak dwa poziomy rozgrywkowe różnicy stanowią sportową przepaść. Wynik już w 7. minucie zgodnie z planem otworzył Grzesiak, jednak nie minął kwadrans, a łobzowianie pokusili się o wyrównującą bramkę. Półtoraka uderzeniem głową pokonał Boś. Sensacyjny remis nie obowiązywał zbyt długo. W 28. min goście (mimo że mecz rozgrywano w Wolbromiu, to jego gospodarzem była Jura) wyszli na ponowne prowadzenie za sprawą młodego Knapa. Jeszcze przed przerwą pojedynek jeden na jeden z Jończykiem wygrał Wsół, więc już po pierwszej połowie było jasne, że grający w nieco odmłodzonym składzie KSP awans do III rundy Pucharu Polski ma już w kieszeni. Drugie 45 minut było zatem formalnością, tym bardziej, że grająca gołą jedenastką drużyna z Łobzowa z każdą następną minutą gasła w oczach. Efektem były kolejne trzy trafienia rezerwowych – dwa Majcherczyka oraz jedno Karpierza. Skończyło się na wyniku 1:6 i obustronnej satysfakcji, bo Jura, choć przegrała wysoko, to jednak bardzo mocno się starała, a za włożony trud zawsze należą się gratulacje.

Dużo trudniejsze zadanie czekało wolbromian trzy dni później na ziemi świętokrzyskiej, bowiem rywalem zespołu trenera Antkiewicza było KSZO 1929 Ostrowiec Świętokrzyski. Jak ciężko będzie o punkty w tym spotkaniu pokazały już pierwsze jego momenty, kiedy to w obrębie własnej „szesnastki” D. Wiśniewski powalił na murawę szarżującego Kosowskiego. Sędzia zarządził rzut karny, a na bramkę pewnym uderzeniem zamienił go Dziadowicz. Przyjezdni wyrównali niedługo po rozpoczęciu drugiej połowy, także z rzutu karnego. Tym razem nieprzepisowo zatrzymywany był Kiczyński, a egzekutorem okazał się Grzesiak. Długo zanosiło się na remis, aż w ostatniej minucie podstawowego czasu gry, wolbromianie po źle rozegranym rzucie rożnym nadziali się na kontrę, którą po mistrzowsku zakończył Dziadowicz. Gdy miejscowi kibice fetowali już zwycięstwo swoich ulubieńców, Przebój zdobył się na ostateczny atak. Goście wywalczyli sobie rzut wolny w okolicach pola karnego, do piłki podszedł Majcherczyk i strzelił w taki sposób, że mimo iż piłka nie ugrzęzła w siatce, to jednak przekroczyła linię bramkową. Czujny sędzia asystent zauważył, że miejscowi obrońcy wybili piłkę już zza linii bramkowej i zasygnalizował to głównemu rozjemcy. Ten gola uznał i jednocześnie zakończył te dramatyczne zawody. – Chwała chłopakom za walkę do samego końca. Właściwie przez całe spotkanie towarzyszyła nam huśtawka nastrojów. Źle zaczęliśmy i gdy wydawało się, że źle też skończymy, potwierdziło się, że w Przeboju drzemie spory potencjał. Bardzo szanujemy ten punkt – przyznał po meczu trener Maciej Antkiewicz.

0 0 votes
Article Rating
Subskrybuj
Powiadom o
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze