UKS Brzeszcze – KŁOS Olkusz 0:3 (18:25, 19:25, 20:25)
Siódmy mecz i siódme zwycięstwo siatkarskiego Kłosa. Dla zespołu Romana Sochy w ostatnim czasie nie ma różnicy czy gra przed własną publicznością, czy w hali rywala. Efekt zawsze jest taki sam – wygrana i to zazwyczaj po trzech krótkich setach. Olkuszanie bez większych problemów powinni wygrać grupę spadkową i tym samym z optymizmem patrzyć w przyszłość. Widać, że do drużyny powrócił dobry duch i mentalność zwycięzców.
W listopadzie w Olkuszu Kłos wygrał 3:0. Rewanż również był tylko formalnością. – W siedmiu spotkaniach oddaliśmy zaledwie jednego seta, wygrywając zazwyczaj w przekonujących rozmiarach. Nie mamy słabych punktów – cieczy się prezes klubu, Janusz Mentlewicz. Na przestrzeni kilku miesięcy w zespole zmieniło się właściwie wszystko. Przecież jeszcze niedawno trener Socha grzmiał, że z dawnego ambitnego Kłosa został tylko napis na koszulkach. Teraz o potencjalne olkuskiej siatkówki przekonują się kolejni przeciwnicy. I nie ma tutaj co prorokować, co by było gdyby z taką kadrą i formą nasi zawodnicy grali pod koniec 2012 roku. Z tej chwilami bolesnej lekcji trzeba natomiast wyciągnąć właściwe wnioski i zadbać o dużo lepszy sezon 2013/2014. Pierwszy krok ku temu został zrobiony. Chodzi oczywiście o kwestie finansowe. Z budżetu miasta Kłos dostanie o 17 000 zł więcej niż w ubiegłym roku, a więc 57 000 zł. Czy awans finansowy przełoży się na ten sportowy? Jak uczy historia, nie zawsze pieniądze idą w parze z wynikami, ale z pewnością dają większy komfort przy wykonywaniu swoich obowiązków.
Wróćmy jednak do ostatniej potyczki w Brzeszczach. Pierwszego seta sobotniego spotkania lepiej rozpoczęli gospodarze, którzy nasz zespół zaskoczyli mocną i precyzyjną zagrywką. Siatkarze Kłosa mieli sporo problemów z dokładnym przyjęciem piłki i rozegraniem ataku. Z biegiem czasu problemy zniknęły, a olkuszanie zaczęli punktować rywala tym co mają w swojej grze najlepszego – mocnym atakiem ze skrzydeł i szczelnym blokiem na środku siatki. Mimo trudnego początku, skończyło się na pewnym zwycięstwie 25:18.
Drugą partię znakomicie rozpoczęli goście, którzy nie chcąc być gorszymi od brzeszczan, także w polu zagrywki zaczęli być bardzo groźni. Dominacja Kłosa była na tyle duża, że w pewnym momencie na tablicy widniał wynik 20:8. Trener Socha dokonał kilku zmian, dając pograć zawodnikom rzadziej pojawiającym się na boisku. W efekcie miejscowi nieco podreperowali swoje punktowe konto, ale oczywiście nie byli w stanie odwrócić losów tego seta.
Dla brzeszczan trzeci set był ostatnią szansą na dłuższe pozostanie w grze. Świadomi tego gospodarze udanie weszli w decydującą partię szybko zdobywając kilka cennych punktów. Kłos długo gonił wynik, ale gdy już doszedł rywala, pogrążył go zupełnie. W obronie niemal bezbłędny był Kaliś, piłki precyzyjnie rozgrywali Karkos z Kowalczykiem, a w ataku wyróżniali się Szczepanik z Rutkowskim. Nie można też zapominać o olkuskiej „ścianie” na siatce. Szczelny blok przez całe spotkanie to zasługa przede wszystkim duetu Poprawa – Laskowski.
Do zakończenia III-ligowego sezonu w grupie drużyn walczących o miejsca 7 – 14 pozostały jeszcze dwie kolejki. Wszystko wskazuje na to, że Kłos wygra tę rywalizację i na mecie rozgrywek zajmie 7. pozycję. Olkuszanie pewni swego mogą już być w najbliższą sobotę. Na halę MOSiR-u zawita Tarnovia Iskierka. Jesienią zespół trenera Sochy przegrał w Tarnowie 0:3. Okazja do rewanżu jest więc wyborna. Mecz o 18:30. Ostatni mecz rundy rewanżowej z Feniksem Dobczyce także przy Wiejskiej 1.