Do 5 czerwca w Galerii „Lamelli” w Krakowie przy ul. Mikołajskiej 2, można oglądać prace autorstwa olkuskiej malarki Ireny Kiełtyki. Wystawa pt. „Zwykłe codzienne życie” to kolejny dowód na to, że artystka z wieloletnim stażem, która zdobywała fach i malowała właściwie na wszystkich kontynentach, za główny cel swojej twórczości obrała sobie realizm, przenosząc na płótno otaczający ją świat. Malarka w następnych tygodniach włączy się też w pomoc przy renowacji olkuskich organów Hansa Hummla i Jerzego Nitrowskiego, które odzyskują swój dawny blask w holenderskim Zaandam.
O wsparcie finansowe na naprawę zabytkowego instrumentu od kilkunastu miesięcy apeluje nie tylko proboszcz parafii pw. Świętego Andrzeja Apostoła ks. Mieczysław Miarka, ale także historycy i wszystkie osoby zaangażowane w odnowę XVII-wiecznych organów. Pomysłów na zdobywanie środków jest sporo, ale jednym z najbardziej nietypowych wydaje się pomysł Ireny Kiełtyki, która jeszcze w czerwcu w Olkuszu planuje zorganizować wystawę swoich kolejnych prac, tym razem przedstawiających miejskie kościoły. Finalnie na plenerowej wystawie pod bazyliką ma się znaleźć 36 obrazów. Wszystkie zostaną wystawione na sprzedaż, a znaczną część pieniędzy uzyskaną od nabywców malarka planuje przekazać na szczytny cel współfinansowania renowacji instrumentu.
– Może w dzisiejszych czasach nie jest to zbyt popularne, ale uważam, że każdy człowiek powinien umieć pomagać. Nauczyłam się tego w Stanach Zjednoczonych. Tam robiąc wiele rzeczy myśli się o innych, dlatego i ja chciałam dołożyć swoją cegiełkę do wspólnego dobra – mówi Irena Kiełtyka.
Malarka w swoim życiu widziała już niejedno. Studiowała w Krakowie, Warszawie, Nowym Jorku i chińskim Hang-Zhou. Tam też szlifowała swój warsztat. Jej prace są tak szczegółowe, że często trudno jest je odróżnić od zdjęć robionych profesjonalnymi aparatami. Wierność detalom rzeczywistości jest zdumiewająca. Hiper-realiści, do których należy Irena Kiełtyka pokazują, że śmiało mogą rywalizować z fotografią, a przy tym uzyskać estetyczny efekt, na jaki zdjęcie nigdy się nie zdobędzie. Praktyka olkuskiej malarki znajduje swoje uzasadnienie w teorii postmodernistycznej i przypomina o podstawowej zasadzie wszelkiej działalności artystycznej: jak najbliżej rzeczywistości.
A ta rzeczywistość – typowo olkuska – jest taka, że jeszcze przed wakacjami malarka połączy przyjemne z pożytecznym. Wystawa swoich najnowszych prac jak również sprzedaż obrazów, stanie się okazją do podreperowania budżetu przeznaczonego na renowację organów Hansa Hummla. Artystka z każdego sprzedanego dzieła oferuje przekazanie na ten cel nawet do 75% środków. Widać, że własny zarobek został zepchnięty na bok, liczy się przede wszystkim wspólne dobro, o które przez wiele lat w różnych stronach świata walczyła i nadal walczy Irena Kiełtyka.
– Data wystawy nie jest jeszcze znana. Ksiądz Miarka oczywiście wyraził zgodę na zorganizowanie jej przy bazylice. Wkrótce ustalimy najbardziej dogodny termin. Właśnie kończę ostatnie prace – zapewnia olkuska malarka, która z Ameryki ściągnęła przed rokiem, choć jaka sama podkreśla, za Ocean będzie jeszcze chciała wrócić. Na razie ma coś dobrego do zrobienia w naszym mieście.