Kłos Olkusz – KS Ryglice 3:1 (25:14, 23:25, 25:21, 25:22)
Po przekonującym zwycięstwie w Dobczycach na inaugurację III-ligowego sezonu, tym razem już we własnej hali, olkuski Kłos pokonał KS Ryglice. Po krótkim pierwszym secie wydawało się, że skończy się szybkim 3:0. Nic z tego. Zespół gości złożony głównie z młodych zawodników postawił się faworytowi, więc ciekawie było do samego końca. Ostatecznie po sporych emocjach, komplet punktów został w Olkuszu.
– Cieszy wynik, nic poza tym. Po pierwszej partii poczuliśmy się chyba zbyt pewnie. Nie chcę mówić, że zlekceważyliśmy przeciwnika, ale na pewno zagraliśmy dużo gorzej niż na otwarcie spotkania – przyznaje grający trener olkuszan Roman Socha.
SET 1. Zaczęło się od punktu Karkosa bezpośrednio z zagrywki, bowiem goście mieli sporo problemów w przyjęciu. Na 5:2 ze środka podwyższył Milanowski i od tego momentu przewaga Kłosa zaczęła systematycznie wzrastać. Olkuszanie po dynamicznym ataku D. Sochy i asie serwisowym Szczepanika prowadzili już 12:5. Przerwa na żądanie dla trenera Marka Skrobota na nic się zdała. Po powrocie na parkiet dominacja gospodarzy nadal nie podlegała dyskusji. Efektownie kiwnął Karkos, a „bomba” Parkitnego była nie do podbicia. Oprócz niezłej zagrywki i skuteczności w ataku Kłos dołożył również szczelny blok, więc po autowym ataku gości z Ryglic sędziowie odgwizdali koniec pierwszego seta. 1:0 – 25:14.
SET 2. Miało być szybko, łatwo i przyjemnie. No właśnie… miało być, a nie było. Ryglice szybko objęły prowadzenie, które niespodziewanie powiększały. Po skutecznym bloku Cieślikowskiego i kolejnej nieudanej akcji Kłosa, trener Socha poprosił o czas. Od stanu 2:6 szybko zrobiło się 7:9, ale i tym razem rywale odskoczyli, zaczynając grać z dużą dawką szczęścia. Podobno sprzyja ono lepszym, więc trzeba uznać, że w tej partii to właśnie Ryglice były lepsze. W połowie seta był remis 17:17, na który najpierw mocno popracował Szczepanik, a chwilę później przyjezdni zaatakowali w siatkę. Końcówkę partii zdominowali goście, a kolejna pogoń od stanu 21:24 okazała się zbyt późna. Po zdobyciu dwóch punktów (D. Socha i Parkitny), piłkę w górze na remis po 24 miał ten pierwszy, jednak celując w palce rywali skaczących do bloku nieznacznie się pomylił, więc cała zabawa zaczęła się od początku. 1:1 – 23:25.
– Śmiem twierdzić, że gdybyśmy wyrównali, to i druga partia byłaby dla nas. Niestety nieznaczny aut kosztował nas sporo nerwów i walkę o trzy punkty –
przybliża kulisy sobotniego spotkania trener R. Socha.
SET 3. Kłos szybko przejął inicjatywę. 5:3, 11:7, 15:9. Przy tym stanie kibice czuli się już pewniej i zaczęli zacierać ręce na czwartą partię. Niezły atak Parkitnego i sporo własnych, przy stanie 20:15 zmusiły szkoleniowca gości do poproszenia o czas. W końcówce na chwilę ekipa z Ryglic znowu odżyła – 22:19 po udanym bloku. Grając punkt za punkt olkuszanie pewnie skończyli seta. 2:1 – 25:21.
SET 4. Do stanu 11:11 żadna ze stron nie potrafiła wypracować sobie pokaźniejszej zaliczki. Wtedy sprawy w swoje ręce wzięli gospodarze. Dwa skuteczne ataki Muchajera, widowiskowy atak ze środka Milanowskiego i Kłos prowadził trzema punktami. Tę przewagę utrzymał już do samego końca. Rywali już całkiem pogrążył as serwisowy D. Sochy i blok Szczepanika. Jeszcze przy stanie 22:17 zawodnicy obu drużyn wysłuchali wskazówek swoich trenerów, by już niebawem podziękować sobie za niezłe zawody. 3:1 – 25:22.
Kłos Olkusz – KS Ryglice 3:1 (25:14, 23:25, 25:21, 25:22)
Olkusz: Muchajer, Milanowski, Parkitny, Szczepanik, Karkos, Socha D. Socha R. Kaliś (libero).
Ryglice: Skrobot, Grzebieniowski, Nalepka, Cieślikowski, Szatan, Słota, Kupisz, Bród, Wiktor (libero).
Zobacz naszą fotogalerię: