Wyobraź sobie sytuację, kiedy przeciwnik wyzywa Cię na pojedynek: widzisz rzuconą
w Twoją stronę rękawicę i zaczynasz zastanawiać się: jak duże są moje szanse?, czy wygrana jest w zasięgu?, jakie mogę ponieść straty?, jak silny jest mój przeciwnik? Targają Tobą różne wątpliwości, a podjęcie decyzji o konfrontacji jest niezwykle trudne… Dla osób z chorobą nowotworową nie zawsze sama choroba jest największym przeciwnikiem. Dużo trudniej bowiem, jest stanąć na przeciw własnym lękom.
Badanie lekarskie, lakoniczna informacja o konieczności wykonania biopsji, pełne napięcia oczekiwanie na wynik. Już wtedy pojawiają się myśl: co będzie, kiedy okaże się, że to rak?. Wreszcie pada diagnoza: w wyniku badania stwierdzono obecność komórek rakowych – niejednokrotnie świat pacjenta rozpryskuje się w tej chwili na tysiące drobnych kawałeczków. Potrzeba mnóstwa czasu, wysiłku, cierpliwoćci, licznych zabiegów medycznych, wewnętrznej mocy pacjenta i wsparcia dobrych ludzi wokół, aby ów rozsypany świat na powrót poskładać.
Na spotkania Grupy Wsparcia „Zielone Światło” przychodzą osoby w różnym wieku
i w różnym momencie zmagania się z chorobą nowotworową. Przychodzą również i ci, którzy dopiero podejmują decyzję o tym, czy podjąć walkę z rakiem. Wszystkie te osoby łączy doświadczenie przeżywanego w pierwszej fazie życia ze świadomością choroby strachu i lęku. Pacjenci zastanawiają się zarówno nad swoją przyszłością, jak też przyszłością swoich bliskich, których nie chcą dodatkowo obarczać, a przecież tak oczywistym wydaje się sięganie po pomoc
w trudnych chwilach.
Obawy, jakie wnoszą osoby borykające się z chorobą nowotworową są naturalne, dotyczą bowiem kategorii podstawowej, jaką jest życie. Niejednokrotnie lęki pacjentów tworzą mur, wzmacniany dodatkowo złością, katastroficznymi myślami i apokaliptycznymi wizjami dotyczącymi przyszłości, co sprawia, że kiedy pacjent staje przed decyzją o podjęciu terapii czuje się sparaliżowany.
W „Zielonym Świetle” każdy chory znajdzie zrozumienie dla wszystkich przeżywanych uczuć, wzmocnienie w funkcjonowaniu w środowisku rodzinnym oraz przestrzeń dla dzielenia się swoimi wątpliwościami. Parafrazując Jospha Zinkera, mogłabym powiedzieć, że owszem – jest czas zasiewu i czas zbiorów, czas świtu i zmierzchu, czas rodzenia się i czas umierania, jednak pamiętajmy, że dla pacjentów z chorobą nowotworową, ten cykl jeszcze się nie zamyka.